Pierwszy Garbus miał zmotoryzować Niemcy. New Beetle otrzymał od producenta całkowicie inne zadanie. Przy cenie bazowej na poziomie 83 tysięcy złotych, Volkswagen miał raczej pełnić rolę modnego dodatku do lifestylowego życia. Od premiery rynkowej na szczęście minęło już trochę czasu. Jako że model zaczął opuszczać linię produkcyjną 16 lat temu, dzisiaj używane egzemplarze można kupić za zdecydowanie niższe sumy. Najtańsze auta kosztują 7 tysięcy złotych. Najdroższe są wyceniane na 23 tysiące. Niemcy nie wyposażali New Beetle zbyt dobrze. Na szczęście kupujący nie szczędzili pieniędzy na opcje dodatkowe. Dzięki temu cztery poduszki powietrzne, ABS, ESP, pakiet elektryczny, radio i klimatyzacja są raczej standardem w używanych modelach.
Nowoczesna wariacja na temat Garbusa!
Projektantom Volkswagena wcale nie zależało na tworzeniu wiernej kopii nadwozia klasycznego Garbusa. Oczywiście inspirację wyraźnie widać, ale karoseria jest zdecydowanie bardziej nowoczesna i sympatyczna. New Beetle wolno starzeje się. Do tej pory auto świetnie czuje się w centrach dużych, europejskich miast i wygląda całkiem nieźle zwłaszcza z kobietą za kierownicą. W ofercie funkcjonowały dwa rodzaje nadwozia. Poza wersją trzydrzwiową Niemcy proponowali klientom kabriolet.
Nowoczesny Garbus jest bratem bliźniakiem Volkswagena Golfa IV. Na szczęście w kabinie większych podobieństw stylistycznych między autami nie widać. New Beetle ma prostą i naprawdę ładną deskę rozdzielczą. Ergonomia utrzymuje się na wysokim poziomie, a jakość materiałów wykończeniowych i ich spasowania nie pozostawia wiele do życzenia. Projektanci znaleźli nawet miejsce dla małego wazonu na kwiaty! O ile z przodu nie zabraknie przestrzeni dla dwóch osób, o tyle na tylnej kanapie powinni zasiąść raczej niscy pasażerowie. Bagażnik mieści od 214 do 769 litrów. Być może pojemność okaże się niewystarczająca podczas wyjazdów wakacyjnych, jednak nie można zapominać, że Volkswagen nie jest autem rodzinnym. Tym samym praktyczność zeszła na drugi plan.
Jedna trzecia ogłoszeń dotyczy sprzedaży Garbusa napędzanego 2-litrowym silnikiem benzynowym. 8-zaworowa, 115-konna konstrukcja wytrzymuje potężne przebiegi, ale nie zapewnia większej dynamiki jazdy, jest paliwożerna i przestarzała. Motor rozpędza Volkswagena do pierwszej setki w 10,9 sekundy. Spalanie w mieście dochodzi nawet do 12 litrów benzyny. Chcąc obniżyć koszty eksploatacji, część kierowców montowała instalację LPG. Na szczęście prosta konstrukcja idealnie nadaje się do zasilania gazem. 2-litrowy benzyniak nie jest źródłem zbyt wielu problemów. Przy zachowaniu terminów wymiany paska rozrządu i płynów eksploatacyjnych, awarie niemalże nie zdarzają się. Znane są sporadyczne przypadki uszkodzenia czujników osprzętu.
1,9 TDI - coraz trudniej kupić zadbany model
Popularne na rynku wtórnym są także New Beetle 1,9 TDI w najsłabszej wersji o mocy 90 koni mechanicznych. Legendarny diesel zazwyczaj sprawuje się bez zarzutu, jest oszczędny, ale i powolny. Sprint do 100 km/h trwa na pokładzie Volkswagena aż 14,4 sekundy. W mieście zapotrzebowanie na paliwo wynosi 6,8, a w trasie 4,3 litra oleju napędowego. Silnik 1,9 TDI w zadbanym aucie jest w stanie pokonać bez remontu nawet 500 - 600 tysięcy kilometrów. W międzyczasie może się zdarzyć usterka przepływomierza i zaworu przy turbinie, ewentualnie pojawi się potrzeba zregenerowania prostej turbosprężarki. Gdzie ukrywa się haczyk? Coraz trudniej kupić auto z dieslem w dobrym stanie.
Powinowactwo z Golfem IV nie uwarunkowało wyglądu karoserii i wnętrza, ale miało za to wpływ na konstrukcję zawieszenia. Niemcy postawili na proste resorowanie. Przednia oś wykorzystuje kolumny McPhersona, a tylna belkę skrętną. Wybór inżynierów był naprawdę dobry. Auto świetnie się prowadzi, zapewnia pasażerom przyzwoity komfort jazdy, a jednocześnie podwozie nie generuje większych kosztów serwisowych. Właściwie wszystkie elementy zawieszenia mają przyzwoitą trwałość. Nawet jeżeli któryś z nich wybije się, kierowca nie musi obawiać się dużego wydatku. Części zamienne mają niskie ceny.
New Beetle funkcjonuje na rynku od roku 1998. Lata płyną, a on starzeje się z godnością! Usterki w większości przypadków są denerwujące, ale drobne. Poważne awarie raczej nie przytrafiają się zadbanym modelom. Podczas zakupu należy uważać jedynie na wersje wyposażone w automatyczną skrzynię biegów. Te przeważnie pochodzą ze Stanów Zjednoczonych, mają niepewną historię, a dodatkowo szybko będą wymagać wkładu własnego. Automat nie wytrzymuje więcej niż 150 tysięcy kilometrów, a koszty naprawy sięgają kilku tysięcy złotych.
Awarie? Denerwować będą drobiazgi!
Najpopularniejszym problemem w Garbusie są defekty czujnika pedału hamulca. Objaw? Zanik świateł stopu. Zdarzają się uszkodzenia cięgien podnoszenia foteli, podgrzewania siedzeń i otwierania wlewu paliwa. Psuje się także zamek tylnej klapy, centralny zamek oraz zdarzają się drobne wycieki w układzie hamulcowym. Nerwowi kierowcy muszą uważać podczas wymiany żarówek świateł mijania. Nie dość, że dostęp do reflektora jest utrudniony, to jeszcze łatwo uszkodzić jego konstrukcję. Zniszczenie mocowania żarówki będzie oznaczać potrzebę wymiany całej lampy.
Beetle nie chciał powtarzać sukcesu sprzedażowego swojego poprzednika. Nowa odsłona Garbusa miała być modna i oryginalna. A to założenie Niemcy wykonali w stu procentach! Obły Volkswagen to ciekawa propozycja dla wszystkich tych, którzy chcą się wyróżnić z tłumu, a jednocześnie nie zależy im na praktyczności. Ma wyszukaną stylistykę, przyjemne wnętrze i rzadko psuje się. W skrócie mówiąc New Beetle to godny uwagi rodzynek z rynku wtórnego za rozsądne pieniądze!