Zobacz także
- Volvo V40 - Bez awarii i bez wygód
- Volvo V40 I
- Zobacz więcej
Dla urodzonego we wrześniu 1996 r. w holenderskim Born syna szanowanej szwedzkiej rodziny stał otworem cały samochodowy świat. W przeciwieństwie do swojego przyszywanego brata - Mitsubishi Carismy - również produkowanego przez Ned Car, Volvo V40 miał faktycznie charyzmatyczne cechy, które zazwyczaj gwarantują wielką karierę. Miał do tego w seryjnym wyposażeniu coś, czego nie mogą zaprojektować ani najbardziej utalentowani projektanci, ani najzdolniejsi inżynierowie: image
.
A jednak Volvo V40 zmarnowało swój talent, co również i my odkryliśmy bardzo szybko
Wraz ze startem do testu długodystansowego - w niespełna 9 miesięcy od rozpoczęcia produkcji modelunastał czas rozczarowań. Piękne kombi, z wyposażeniem za 46 tys. zł, podnoszącym cenę aż do 146 tys. zł (co tłumaczy duży spadek wartości), nigdy nie spełniało w pełni pokładanych w nim oczekiwań. Naturalnie wynikało to między innymi z tego, że Volvo V40 - z racji swojego dobrego pochodzenia - musiało być porównywane z takimi rywalami jak Mercedes klasy C, BMW serii 3 Touring czy Audi A4 Avant.
I właśnie w tym znakomitym otoczeniu problemy pierwszej serii Volvo V40 były szczególnie widoczne
Takie jak wyraźne niedostatki komfortu. Od samego początku krytykowano w testach mało harmonijne zawieszenie i charakterystykę amortyzatorów serii 40. Być może właśnie dlatego Volvo wystawiło do testu długodystansowego model ze sportowym zawieszeniem i szerokimi oponami w rozmiarze 205. I wcale nie było to szczęśliwe rozwiązanie. Nawet trudno mówić o dobrym dostosowaniu.
Volvo V40 stał się po prostu zbyt twardy
"Bezczelność" - pisało wielu w książce testu, wyładowując złość. Twarde zawieszenie szkodziło nie tylko nerwom, ale w istotnym stopniu również wyposażeniu wnętrza. Z kokpitu i okolic tyłu samochodu zaczęły docierać trzaski, charakterystyczne dla tanich samochodów.
Dla Volvo, symbolu solidności, to raczej kompromitujące
Również szerokie opony wyglądały co prawda wspaniale, ale nie sprawowały się najlepiej. Mimo że na suchej nawierzchni zapewniały doskonałą drogę hamowania, gdy podłoże stawało się tylko trochę mokre, zaczynały się kręcić w miejscu, zanim jeszcze na dobre kierowca wcisnął pedał gazu. Nawet elektroniczny system kontroli trakcji, dostępny jako wyposażenie dodatkowe za 2900 zł, nie dawał sobie rady.
Te słowa krytyki nie są dla Volvo zaskoczeniem
Od kwietnia 1997 r. Szwedzi zastosowali zmienione amortyzatory oraz całkowicie przekonstruowaną przednią oś. Prowadzenie i komfort jazdy znacznie się polepszyły. Również kiepskie opinie o dwulitrowym silniku stały się w Volvo problemem dla kierownictwa. Mająca nominalnie 140 KM jednostka napędowa sprawiała subiektywne wrażenie minimum o 30 KM słabszej. Do tego motor jeszcze denerwująco warkotał, opornie wchodził na wyższe obroty, a na autostradzie był zdecydowanie za głośny. Niewątpliwie za duże zużycie paliwa (do 13,4 l/100 km) wyraźnie pokazało, że konieczne były zmiany. Miały one miejsce w kwietniu 1999 roku.
Kompletnie zmodernizowany dwulitrowy silnik przekazuje na przednie koła tylko 136 KM, ale zachowuje się tak, jak można oczekiwać od nowoczesnej jednostki: cywilizowanie
Zaskakujące: mimo znanych już zastrzeżeń Volvo V40 było jednym z najprzyjemniejszych samochodów w naszej stajni. Wygląd i image, niezawodność (patrz tekst "Solidny i dobrze zabezpieczony"), bogate wyposażenie, zawierające między innymi zintegrowane foteliki dla dzieci, sterowaną elektrycznie blokadę tylnych drzwi przed dziećmi, widoczność i przestronność (bagażnik od 413 do 1421 litrów) były z pewnością mocnymi zaletami. Nawet często krytykowany "nieprecyzyjny układ kierowniczy", "zawodny pilot centralnego zamka na podczerwień" czy też "trudna do przełączania skrzynia biegów", z drążkami, które wymagały wielokrotnych ustawień w czasie trwania testu, nie psują tego obrazu.
Jeden z naszych kolegów trafnie skomentował tę sprzeczność w książce testu, co może posłużyć również za motto całego artykułu: "Im dłużej się nim jeździ, tym mniej przeszkadzają jego wady, aż wreszcie zaczyna się niektórym bardzo podobać"
W Niemczech sprzedano już 50 tys. Volvo serii 40. Jednak aktualnie oferowany model ma z testowanym przez nas samochodem niewiele wspólnego. Jak stwierdził jeden z techników Volvo: "Nie ma prawie takiego podzespołu, którego byśmy nie zmienili." To dobra czy zła wiadomość? Dla nowych klientów odpowiedź jest oczywista. W końcu w naszej umowie kupna nie było ani słowa, że mamy być kierowcami testowymi Volvo.