Produkowana w latach 1996-2002 Primera oznaczona symbolem P11 to auto o niemal legendarnej trwałości, ale ze stylistyką zupełnie pozbawioną charakteru. Po przejęciu Nissana przez Renault zmieniło się m.in. podejście do designu i… solidności konstrukcji.
Wtedy powstała Primera P12. Zanim zajmiemy się jej mechaniką, przyjrzyjmy się funkcjonalności. Nadwozie bez wątpienia wyróżnia się stylistyką. Również we wnętrzu mamy nietypowe kształty. Przede wszystkim to zegary, które opuściły miejsce przed kierowcą i przeniosły się na środek deski rozdzielczej.
Nissan bardzo chwalił się wprowadzeniem do wielu wersji kamery cofania. Dziś może się to wydawać śmieszne, ale w 2002 r. było nowością i nie przeszkadzało nawet, że widok z kamery jest czarno-biały. To, co ładne, nie musi być wygodne, ale karoserii Primery nie ocenimy źle.
Centralne zegary nie są zbytnio wygodne, ale można je zaakceptować. Choć opadająca linia dachu ogranicza nieco miejsce nad głowami z tyłu, to dla większości pasażerów zupełnie go tam wystarczy. Pod względem przestrzeni Primera jest klasowym przeciętniakiem.
Bez trudu znajdziemy auta z bardziej pojemnym kokpitem, ale ten jest akceptowalny. Widoczność do tyłu jest przeciętna, więc kamera bardzo się przydaje. Warto zauważyć, że jakość wykończenia jest tylko przeciętna. Znacznie poprawiła się w czasie liftingu w 2004 r.
Są jeszcze inne powody, żeby zainteresować się młodszymi rocznikami. Wyraźnie popracowano nad ustawieniami podwozia. Choć ze sztywnej tylnej osi nie da się wycisnąć perfekcji prowadzenia, auto stało się bardziej stabilne i lepiej hamuje.
Silnik 1.8 został wyciszony. Jednostka ta zapewnia akceptowalne parametry w czasie jazdy, choć przyspieszenie do „setki” w czasie 10,8 s nie jest też powodem do dumy. Spalanie od 7,5 do 12,5 l/100 km wypada nieźle.
Pozostaje kwestia trwałości. Niestety, w silniku 1.8 pierścienie tracą sprężystość i ma on skłonność do zużywania oleju (nawet 1 l/1000 km), co wobec miski olejowej o pojemności tylko 2,7 l (!) nierzadko kończyło się zapieczeniem pierścieni lub zniszczeniem silnika.
Drugi kłopot to dość szybko rozciągający się łańcuch rozrządu. Generalnie Primera 1.8 nie jest bez wad – warunkowo polecamy bardziej dopracowane egzemplarze po modernizacji.
Primera przegrywa z legendą poprzedniczki. Przed Primerą P12 stało niełatwe zadanie – miała być nowocześniejsza niż poprzedniczka, ale wielu klientów oczekiwało zachowania poziomu niezawodności wersji P11. O ile pierwszy element spełniono bez zarzutu – niebanalne, wyróżniające się auto – o tyle jakość jednak się pogorszyła.
Galeria zdjęć
Na rynku dominuje Primera 1.9 dCi, ale to ryzykowna wersja. Sprawdzimy, czy można zaufać popularnemu benzyniakowi 1.8
Produkowana w latach 1996-2002 Primera oznaczona symbolem P11 to auto o niemal legendarnej trwałości, ale ze stylistyką zupełnie pozbawioną charakteru. Po przejęciu Nissana przez Renault zmieniło się m.in. podejście do designu i… solidności konstrukcji.
Wtedy powstała Primera P12. Zanim zajmiemy się jej mechaniką, przyjrzyjmy się funkcjonalności. Nadwozie bez wątpienia wyróżnia się stylistyką. Również we wnętrzu mamy nietypowe kształty. Przede wszystkim to zegary, które opuściły miejsce przed kierowcą i przeniosły się na środek deski rozdzielczej. Nissan bardzo chwalił się wprowadzeniem do wielu wersji kamery cofania. Dziś może się to wydawać śmieszne, ale w 2002 r. było nowością i nie przeszkadzało nawet, że widok z kamery jest czarno-biały. To, co ładne, nie musi być wygodne, ale karoserii Primery nie ocenimy źle. Centralne zegary nie są zbytnio wygodne, ale można je zaakceptować.
Choć opadająca linia dachu ogranicza nieco miejsce nad głowami z tyłu, to dla większości pasażerów zupełnie go tam wystarczy. Pod względem przestrzeni Primera jest klasowym przeciętniakiem. Bez trudu znajdziemy auta z bardziej pojemnym kokpitem, ale ten jest akceptowalny. Widoczność do tyłu jest przeciętna, więc kamera bardzo się przydaje. Warto zauważyć, że jakość wykończenia jest tylko przeciętna. Znacznie poprawiła się w czasie liftingu w 2004 r. Są jeszcze inne powody, żeby zainteresować się młodszymi rocznikami. Wyraźnie popracowano nad ustawieniami podwozia. Choć ze sztywnej tylnej osi nie da się wycisnąć perfekcji prowadzenia, auto stało się bardziej stabilne i lepiej hamuje. Silnik 1.8 został wyciszony. Jednostka ta zapewnia akceptowalne parametry w czasie jazdy, choć przyspieszenie do „setki” w czasie 10,8 s nie jest też powodem do dumy. Spalanie od 7,5 do 12,5 l/100 km wypada nieźle.
Nietypowy układ deski to znak rozpoznawczy modelu P12. Podczas liftingu zmieniono zegar.
Kamera ułątwiająca parkowanie była wyposażeniem standardowym.
Fotele wygodne, choć nie zapewniają nadzwyczajnego trzymania bocznego.
Często przyjemna tapicerka
Bagażnik w 5d ma 460 l. Po złożeniu kanapy podłoga początkowo miała próg, który później wyrównano
Benzyniak 1.8 oferowany był przez cały okres produkcji wersji P12 w jednej, 116-konnej wersji.
Przekładnia kierownicza - Zdarzają się wycieki z przekładni. Na szczęście zakłady regenerujące maglownice radzą sobie z nimi.
Osprzęt silnika - Przepływomierz montowany do 2004 r. psuł się często. Markowy zamiennik za 700 zł.
Korozja - Nawet pierwsze Primery nie mają kłopotów z korozją karoserii, w najstarszych autach coraz częściej trzeba wymienić np. tłumik.
Poduszka silnika - W wersjach benzynowych okazuje się nietrwała – dobry zamiennik kosztuje 300 zł.
Zawieszenie - Sworznie zwrotnic zużywały się bardzo szybko. Można wymienić je bez wahaczy, co obniża koszty.
Primera przegrywa z legendą poprzedniczki - Przed Primerą P12 stało niełatwe zadanie – miała być nowocześniejsza niż poprzedniczka, ale wielu klientów oczekiwało zachowania poziomu niezawodności wersji P11. O ile pierwszy element spełniono bez zarzutu – niebanalne, wyróżniające się auto – o tyle jakość jednak się pogorszyła.