Co różni obydwa wydarzenia poza liczbą ofiar? Medialny rozgłos. W Polsce nikt się nie przejmuje tym, że każdego dnia na drogach ginie średnio 15 osób.W porównaniu z latami ubiegłymi liczba wypadków i rannych zmalała. Niestety nie zmienia się liczba zabitych. Dlaczego tak się dzieje? Marcin Szyndler z biura prasowego Komendy Głównej Policji mówi, że za taki stan głównie odpowiada brak autostrad. "W Niemczech kierowcy jeżdżą samochodami szybciej niż w Polsce. Mają jednak to szczęście, że podróżują autostradami. I mimo że u naszych zachodnich sąsiadów częściej dochodzi do wypadków, są one znacznie mniej groźne niż w Polsce. Niemiec narażony jest najbardziej na wypadek podczas dojeżdżania do autostrady" - mówi Szyndler. Okazuje się, że w Polsce nawet autostrady nie są bezpieczne. W tym roku na remontowanym odcinku A4 doszło do rekordowej liczby wypadków. Skandalem jest to, że kierowcy za przejazd w ślimaczym tempie 61-kilometrowego odcinka autostrady (Kraków - Katowice) muszą płacić 11 zł. Gdy zły stan drogi jest bezpośrednią przyczyną wypadku potwierdzoną opinią biegłego sądowego, można żądać od zarządcy drogi odszkodowania.Poprawie bezpieczeństwa nie sprzyja duży napływ z UE aut używanych. Z danych policji wynika, że stan techniczny pojazdów się pogarsza, nie jest jednak alarmujący. Zły stan aut był przyczyną 3 proc. wypadków w miesiącach wakacyjnych. W Polsce na 100 wypadków ginie 12 osób, w Europie - 3-4 osoby. Najgorzej wypadamy również wśród krajów, które razem z nami przystąpiły do Unii. Podczas wakacji najtragiczniejsze były weekendy. W ciągu pierwszych trzech dni lipca śmierć na drogach poniosło ponad 60 osób. Niestety ładna pogoda sprzyja najcięższym wypadkom. Policjanci przyznają, że w takie dni kierowcy rozwijają znaczne prędkości. Wystarczy mały błąd, aby doszło do tragedii. W tym miejscu warto obalić mit, że w lipcu i sierniu najczęściej giną na drogach młodzi kierowcy. Grupa wiekowa ofiar śmiertelnych była mocno zróżnicowana.W jaki więc sposób ograniczyć liczbę zabitych, by znacznie zbliżyła się do średniej europejskiej? Andrzej Grzegorczyk z Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego mówi, że kierowcy powinni mieć świadomość, że nie unikną kary. "W Polsce z wyegzekwowaniem mandatów różnie bywa. Może się zdarzyć, że w stercie dokumentów gdzieś się zagubi i ulegnie przedawnieniu" - tłumaczy Grzegorczyk. Batem na pijanych kierowców mogłyby być fotoradary czy wideorejestratory zamontowane w nieoznakowanych samochodach policyjnych. Policja ma dodyspozycji ponad 120 wideorejestratorów i przeszło 50 fotoradarów. Jednak i w tym przypadku pojawiają się problemy ze ściągalnością grzywien. Marcin Szyndler tłumaczy, że praca nad wydrukami z tych urządzeń pochłania wiele czasu. Często mandaty zamiast dokierowców trafiają do sądów grodzkich z powodu upływu terminu 30 dni, w ciągu których kierowca musi być ukarany. Z kolei sądy grodzkie zasypywane mandatami bardzo powoli wymierzają sprawiedliwość.Według Marcina Szyndlera na podświadomość kierowców najlepiej działają tragiczne wypadki. Piraci drogowi, widząc roztrzaskany samochód i ofiry śmiertelne, zwalniają. Jednak nie na długo. Po około 15-20 minutach zapominają o tragicznym wydarzeniu i pędzą dalej.Plagą polskich dróg są nietrzeźwi kierowcy. Tylko w lipcu policjanci zatrzymali prawie 19 tys. kierowców prowadzących samochody po pijanemu. W czasie wakacji policjanci często zatrzymują nietrzeźwych rowerzystów. Część z nich ledwo utrzymuje równowagę na rowerze. Zatrzymani niejednokrotnie mieli w wydychanym powietrzu 3 promile alkoholu. Za jazdę w stanie nietrzeźwości (pow. 0,5 promila) grozi kara jednego roku więzienia."Do wypadków śmiertelnych zdążyłem się już przyzwyczaić, jednak trudno powstrzymać łzy, kiedy widzę w zgliszczach samochodu małe dzieci" - mówi policjant proszący o zachowanie anonimowości. W 2004 roku wydarzyło się 6630 wypadków drogowych z udziałem dzieci w wieku 0-14 lat. 223 osoby poniosły śmierć, a 3883 odniosły obrażenia ciała. Najwięcej ofiar wśród dzieci odnotowano w przedziale wieku 7-14 lat.Dzieci najbardziej narażone są na wypadki w miesiącach wiosenno-letnich - od maja do września. W 2004 roku młodociani do lat 14, jako piesi uczestnicy ruchu drogowego, spowodowali 1966 wypadków, w których zginęło 59 dzieci. Dzieci kierujące (głównie rowerzyści) spowodowały 963 wypadków - 30 z nich poniosło śmierć.