Auto Świat Wiadomości Aktualności 60-letnia kierująca sześć razy wpadła w tę samą "pułapkę". Nowy system jest niezwykle skuteczny

60-letnia kierująca sześć razy wpadła w tę samą "pułapkę". Nowy system jest niezwykle skuteczny

W Mikołowie na ulicy Gliwickiej, która jest częścią drogi krajowej nr 44, pod koniec kwietnia uruchomiono odcinkowy pomiar prędkości. 60-letnia mieszkanka Tychów, która jeździła tą drogą regularnie, nie zauważyła znaku tak jak i wielu innych kierowców. Niewykluczone, że w ogóle nie zdawała sobie sprawy, że na tym odcinku jest ograniczenie prędkości. Nie każdy wie, że kilka lat temu znak informujący o odcinkowym pomiarze prędkości z premedytacją zaprojektowano tak, aby nie rzucał się w oczy. Pułapka zadziałała i tym razem.

Odcinkowy pomiar prędkości - zdj. ilustracyjne
Auto Świat / Piotr Szypulski
Odcinkowy pomiar prędkości - zdj. ilustracyjne
  • Każdy nowy odcinkowy pomiar prędkości rejestruje dużo wykroczeń – dopiero po dłuższym czasie kierowcy się go uczą
  • Oznakowanie specjalnie zrobione jest tak, aby za bardzo nie rzucać się w oczy – pierwotny projekt był inny
  • Kierowcy niejednokrotnie nie zdają sobie sprawy nie tylko z faktu, iż jadą po odcinku pomiarowym, ale też nie wiedzą, jaki limit obowiązuje na danej drodze

Policja jest zadowolona ze skuteczności nowego odcinkowego pomiaru prędkości na drodze nr 44. Z informacji zamieszczonych na stronie śląskiej policji dowiadujemy się, że

Wielu kierowców przekonało się już o jego skuteczności.

Policja się myli: jest on mało skuteczny, w wielu wypadkach skuteczność tego systemu jest zerowa. Tak już został on zaprojektowany. Z premedytacją został tak zaprojektowany. Już tłumaczę.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

60-latka w miesiąc wpadła aż sześć razy

Najbardziej – to również informacja z notki policyjnej – przekonała się o "skuteczności" nowego odcinka pomiarowego kierująca z Tychów, która w ciągu miesiąca przekroczyła na tym odcinku prędkość sześć razy. W miesiąc nałapała mandatów na łączną sumę 3400 zł. Jednocześnie nałapała 44 punkty karne, a zatem będzie musiała zaliczyć badania psychotechniczne oraz zdać egzamin sprawdzający. Jeśli się jej nie uda, straci prawo jazdy.

Znak ma się nie rzucać w oczy. I ma informować kierowców wybiórczo

Ma się rozumieć, 60-letnia kierująca nie zauważyła znaku informującego o odcinkowym pomiarze prędkości. Gdyby go zauważyła, raczej nie zdecydowałaby się na poważne przekroczenie prędkości. Wnosząc z wysokości mandatów i liczy punktów karnych, jakie otrzymała, przekraczała dozwoloną prędkość na tym odcinku o ok. 30 km/h – a zatem nie można mówić o przypadku.

Ciekawostką jest, że kilka lat temu, gdy projektowano oznakowanie odcinkowych pomiarów prędkości, pierwsza wersja znaku nie tylko wskazywała, że wjeżdżamy na odcinek, gdzie mierzy się prędkość, ale też pokazywała, jaka prędkość obowiązuje na danym odcinku drogi. Symbol kamery wraz z charakterystycznym znakiem z czerwoną obwódką aż nadto dobrze rzucał się w oczy – kierowca wiedział, że trzeba zwolnić, znak przypominał też, jaki obowiązuje limit.

Tak miały wyglądać znaki informujące o odcinkowym pomiarze prędkości. ostatecznie usunięto z niego znak mówiący o obowiązującym limicie. Zostało... wolne miejsce
Tak miały wyglądać znaki informujące o odcinkowym pomiarze prędkości. ostatecznie usunięto z niego znak mówiący o obowiązującym limicie. Zostało... wolne miejsceŻródło: Auto Świat

Takie znaki zostały pokazane na stronach MInisterstwa Infrastruktury, a nawet były instalowane na drogach. np. na warszawskim odcinku trasy S8. W kontekście prewencji takie oznakowanie jest superskuteczne – kierowcy zwalniają, niemal wszyscy, niemal bez wyjątku. Cierpi za to finansowa "skuteczność" systemu – inwestycja zwraca się wolno lub wcale.

Odcinkowy pomiar prędkości: prosta zmiana i mandaty sypią się aż miło

Z niebieskiej tabliczki usunięto więc charakterystyczne znaki mówiące o limicie prędkości, odtąd wiele odcinkowych pomiarów instalowanych jest w miejscach, gdzie kierowcy – z różnych względów – nie pamiętają, jaki obowiązuje limit, albo nie są go pewni. Dzięki takiej organizacji ruchu tysiące kierowców złamało przepisy i dostało mandaty, choć chętnie dostosowaliby się do przepisów – gdyby tylko wiedzieli. Rekordowo "skuteczne" były np. odcinkowe pomiary prędkości zakładane na remontowanych kilkudziesięciokilometrowych odcinkach autostrady A1, na której jednak objawy remontu były w zasadzie niezauważalne. Kierowcy dawno już nie pamiętali, że stał jakiś znak ograniczający prędkość, zaś samo ograniczenie było po prostu nadmierne.

Wracając do meritum: jeśli ktoś uważa, że skuteczność odcinkowego pomiaru prędkości mierzy się w mandatach i zabranych prawach jazdy, a nie w uspokojeniu ruchu, to... gratuluję.

Kary za przekroczenie prędkości według taryfikatorów:

  •   do 10 km/h - mandat 50 zł i 1 punkt karny,
  •   11-15 km/h - mandat 100 zł i 2 punkty karne,
  •   16-20 km/h - mandat 200 zł i 3 punkty karne,
  •   21-25 km/h - mandat 300 zł i 5 punktów karnych,
  •   26-30 km/h - mandat 400 zł i 7 punktów karnych,
  •   31-40 km/h - mandat 800 zł i 9 punktów karnych,
  •   41-50 km/h - mandat 1000 zł i 11 punktów karnych,
  •   51-60 km/h - mandat 1500 zł i 13 punktów karnych,
  •   61-70 km/h - mandat 2000 zł i 14 punktów karnych,
  •   71 km/h i więcej - mandat 2500 zł i 15 punktów karnych.

A tyle wynoszą kary za przekroczenie prędkości o ponad 30 km/h po raz drugi i kolejny w ciągu dwóch lat:

  •   31-40 km/h - mandat 1600 zł i 9 punktów karnych,
  •   41-50 km/h - mandat 2000 zł i 11 punktów karnych,
  •   51-60 km/h - mandat 3000 zł i 13 punktów karnych,
  •   61-70 km/h - mandat 4000 zł i 14 punktów karnych,
  •   71 km/h i więcej - mandat 5000 zł i 15 punktów karnych.
Autor Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji