Jego występ na srebrnym ekranie był krótki i bolesny. W pierwszej scenie akcji agent 007 Daniel Craig, a dokładniej kaskader Adam Kirley, przeprowadził fizykalnie absurdalny, jednak brawurowy manewr. Ten 7-krotny piruet wpisano nawet do Księgi Rekordów Guinessa. I na tym się skończyło, dosłownie – skasowany samochód, koniec publicznych prezentacji.
Ludzie z Aston Martina zamknęli się w laboratoriach projektowych i rozpoczęli dalszą pracę nad nowym modelem, ponieważ tak naprawdę w filmie jeździły tylko wystylizowane na DBS modele Aston Martin DB9. Ale nie było to aż tak duże kłamstwo. W rzeczywistości DBS będzie bazował na DB9, jednak otrzyma kilka zasadniczych modyfikacji, które uczynią z niego szosową odmianę wyścigowych bolidów DBR9 i DBRS9. Przynajmniej tak twierdzi szef designu Aston Martina Marek Reichman: Ten samochód to linia łącząca DB9 i wyścigowy DBR9.
Przede wszystkim są to elementy karoserii z kompozytów karbonowych, które odróżniają DBS od modelu bazowego. Włókna węglowe pozwolą na obniżenie masy pojazdu o 100-200 kg. Obniżone progi i przedni spojler opuszczony bliżej drogi (z wlotem powietrza chłodzącego do zwiększonej chłodnicy oleju), współpracujący z tylnym dyfuzorem w celu uzyskania efektu Venturiego, który przysysa auto do szosy.
Ogromny 12-cylindrowy silnik o pojemności 6,0 l oferuje w modelu Aston Martin DB9 moc 330 kW (450 KM), ale Aston Bonda zostanie podrasowany do 367 kW (500 KM)-390 kW (530 KM). Siła napędowa przekazywana będzie za pośrednictwem wału kardana i 6-biegowej manualnej skrzyni biegów Graziano na tylną oś. Odpowiednią przyczepność zapewnią 20-calowe koła, poszerzona o 40 mm tylna oś i zawieszenie obniżone o 20 mm. Według nieoficjalnych informacji za dopłatą dostępne będą hamulce ceramiczne.
Fantastyczne wnętrze można opisać jako samochodowy odpowiednik szwajcarskiego chronografu – dużo skóry, metalu i ekskluzywnych materiałów spasowanych ręcznie. Samochód będzie produkowany w limitowanej serii maksymalnie 300 sztuk rocznie. Cena wyniesie ok. 700 tys. zł.