• System eCall w nowych samochodach obowiązkowo montowany jest od kwietnia 2018 r.
  • W razie wypadku jego zadaniem jest automatyczne wezwanie służb ratunkowych i podanie miejsca zdarzenia
  • Tego typu układy montowane są nie tylko w samochodach, można je spotkać m.in. także w zaawansowanych komputerach rowerowych
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Późnym sobotnim popołudniem lubelscy strażacy zostali zaalarmowani automatycznym zgłoszeniem systemu eCall, który zgłosił wypadek w okolicach drogi wylotowej w stronę Kraśnika. Załoga ruszyła na pomoc i – podążając w stronę punktu wskazanego przez GPS urządzenia – dotarli w okolice... zamkniętego salonu samochodowego. Śladów wypadku nie stwierdzono, natomiast dokładna lokalizacja podana przez system samochodu wzywającego pomocy wskazywała, że pomocy domaga się jeden z samochodów zamkniętych na terenie salonu. To nie pierwszy taki przypadek, gdy awaria, czy też chwilowy błąd systemu spowodował fałszywą interpretację jakiegoś zdarzenia, a w efekcie system eCall wezwał na miejsce straż pożarną i policję.

System eCall w samochodach działa, ale czasem się myli

Ratownicy są już przyzwyczajeni do automatycznych wezwań pomocy generowanych przez systemy eCall w samochodach. To działa, ale ma też mankamenty – system podaje miejsce zdarzenia, ale nie jest w stanie określić jego wagi, zaś spanikowany użytkownik nie zawsze potrafi go w porę wyłączyć, nawet gdy jakakolwiek pomoc tak naprawdę jest zbędna. Ponieważ jednak najczęściej alarm uruchamiany jest po użyciu zabezpieczeń pirotechnicznych w samochodzie, można domniemywać, że zdarzenie jest poważne. Niestety, zdarzają się i fałszywe alarmy, do których dochodzi w wyniku różnych nienaturalnych sytuacji: zwarć w instalacji, spadku napięcia, dużego wstrząsu itp.

Automatyczne wzywanie pomocy – są też systemy niefabryczne

Wiele firm oferuje analogicznie działające układy działające jako akcesoryjne wyposażenie starszych samochodów. Taką funkcjonalność ma np. PZU GO – urządzeniem aktywującym i jednocześnie śledzącym pozycję użytkownika jest mała "pluskwa" przyklejana do szyby, połączona bezprzewodowo ze smartfonem użytkownika. Gdy dojdzie do zdarzenia zinterpretowanego przez urządzenie jako wypadek (gwałtowne opóźnienie, ale też np. gdy czujnik odklei się od szyby i spadnie z niewielkiej wysokości na podłogę), telefon powiadamia automatycznie centralę obsługującą system. Stamtąd pracownik dzwoni do właściciela urządzenia, by wykluczyć pomyłkę. Nieodebranie telefonu interpretowane jest jako potwierdzenie wypadku, a w takim razie powiadamiane są służby – o zdarzeniu i jego lokalizacji.

Podobną funkcjonalność mają niektóre zaawansowane komputerki rowerowe. Mój myli się niezbyt często, wystarczy jednak niegroźna wywrotka albo zbyt mocny wstrząs, by zaczął odliczać od 30 do zera, dając mi czas na ochłonięcie i anulowanie wezwania. Ponieważ nie dzieje się to jednak zbyt często, zawsze w panice zapominam, jak to cholerstwo się wyłącza... gdy moja żona dostaje alarmowego sms-a, mam już naprawdę niewiele czasu, by odwołać interwencję policji i straży pożarnej, czy też górskich służb ratunkowych – w zależności od tego, gdzie dzieje się akcja...

Błędne automatyczne wezwanie pomocy – kto poniesie karę?

Jeśli świadomie wzywamy straż pożarną czy zespół ratownictwa medycznego, wiedząc, że interwencja jest zbędna, popełniamy wykroczenie, które zagrożone jest karą aresztu albo grzywną. Gdy służby faktycznie przyjadą na miejsce, możemy zapłacić dodatkowo 1000 zł nawiązki. A co, jeśli fałszywy alarm wywoła komputer samochodu? Zamknięcie go w areszcie może okazać się mało wychowawcze! Kara dla właściciela? Przecież on tego sobie w aucie nie zamontował, być może nawet nie wiedział, że to ma... To jeden z problemów związanych z działaniem elektroniki mającej wyręczać kierowcę w różnych sytuacjach: nie do końca wiadomo, kto za jej błędne działanie odpowiada. W tym przypadku nikt, bo i straty wywołane przez zawiadomienie są niewielkie. Gdyby jednak ktoś wiedział, że system eCall w jego aucie działa wadliwie i gdyby fałszywe alarmy powtarzały się, wtedy co innego: zignorowanie takiej usterki może pociągać za sobą odpowiedzialność!

Kara nie jest wysoka, nie należy jednak mylić nieuzasadnionego wezwania karetki np. z fałszywym zawiadomieniem o bombie w jakiejś instytucji: to już przestępstwo zagrożone karą od 6 miesięcy do 8 lat więzienia!