Po pierwsze - czego tak naprawdę chce Hawtai od Saaba? Po drugie - gdzie Hawtai zamierza zdobyć pieniądze na ten interes?

Porozumienie podpisane w Pekinie przez Hawtai i Spyker Cars, holenderskiego producenta samochodów sportowych, który kupił w ubiegłym roku Saaba, zaskoczyła świat motoryzacyjny. Hawtai jest bowiem niewielką firmą z marginalną sprzedażą.

W myśl zawartego porozumienia ta chińska, niewielka marka zainwestuje w Saaba - uwaga! - 150 mln euro. W zamian za to Hawtai Motor dostanie 29,9 proc. akcji udziałów w szwedzkiej marce oraz będzie mogła korzystać z jej technologii. Chińczycy zyskają również możliwość budowy i sprzedaży samochodów Saab w Chinach. Ale czy tego tak naprawdę chce Hawtai?

Według nieoficjalnych źródeł Hawtai chce mieć dostęp bardziej do technologii Saaba, niż do samej marki.

Jeszcze do niedawna Hawtai był producentem SUV-a opartego na licencji Hyundaia. Była to chińska odmiana modelu Santa Fe sprzedawana pod własną marką. Obecnie licencja wygasła. Można się więc spodziewać, że Hawtai planuje rozpocząć produkcję samochodu opartego o platformę i technologie Saaba.

Ale skąd niszowa firma ma pieniądze na potężną inwestycje? Kto wspiera Hawtai?

Pewne jest, że Hawtai sprzedaje rocznie niewielką liczbę samochodów. Nie miał więc swoich funduszy na tak potężną inwestycje.

W Chinach każda prowincja jest chętna by pomagać w rozwoju swojej lokalnej branży samochodowej. Zatem firma chcąca się rozwijać poprzez akwizycje jest wpierana przez władze. Np. Geely, które zainwestowało w Volvo, dostało wsparcie finansowe od miasta Daging w północno-wschodnich Chinach i Jiading - dzielnicy na przedmieściach Szanghaju. Oba te regiony oczekiwały w zamian budowy fabryki Volvo na ich terenie.

Chińscy analitycy przypuszczają, że Hawtai mogło też pożyczyć pieniądze od rządu Mongolii Wewnętrznej (autonomiczny region w północnych Chinach) lub od rządu prowincji Shandong - tam firma ma dwa zakłady montażowe.

Odpowiedzi na te pytania nie znajdują się w informacji prasowej wydanej przez Hawtai i Spyker. Być może sprawa ujrzy światło dzienne już za kilka dni.