- Sprzedaż i późniejsza obsługa samochodów to ostatni element układanki, którą jest przemysł motoryzacyjny
- Na naszym rynku są marki, które szybko zareagowały na zmiany
- Czy po wdrożeniu e-sprzedaży aut, przekonamy się do takiej formy zakupu samochodów?
W sytuacji rozwijającej się pandemii to wbrew pozorom ważne pytanie. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że dla większości potencjalnych klientów samochód nie jest towarem pierwszej potrzeby i decyzje zakupowe często są odkładane na lepsze i bezpieczniejsze czasy. Wystarczy spojrzeć na marcowe wyniki sprzedaży nowych samochodów w naszym kraju – jest źle, bardzo źle, lub tragicznie. Przyczyn jest wiele – od strachu przed wyjściem z domu aż po obawy o sytuację ekonomiczną w nieodległej przyszłości, które sprawiają, że wiele osób nie chce wydawać oszczędności, ani tym bardziej zadłużać się, żeby kupić nowe auto.
Własny samochód – potrzebny jak nigdy!
Są jednak osoby, które auto po prostu kupić muszą lub powinny. Dlaczego? Bo w dzisiejszych czasach nie ma bezpieczniejszego i bardziej przewidywalnego środka transportu niż własny samochód. W komunikacji publicznej nie mamy żadnego wpływu na to, kto będzie podróżował z nami – nie mamy też żadnej gwarancji, że połączenie nie zostanie nagle odwołane. Dotyczy to autobusów, metra, tramwajów, ale też pociągów i zawieszonego przecież ruchu lotniczego. W Chinach, gdzie państwo stosunkowo sprawnie radzi sobie z epidemią, tam gdzie sytuacja się normuje, coraz więcej osób, które dotychczas korzystały z komunikacji publicznej, zaczyna interesować się zakupem własnego samochodu!
Właściwa reakcja importerów
W naszych realiach wiele zależy też od tego, jak importerzy czy dilerzy samochodów reagują na obecną sytuację. Spadki są takie, jakich nie widzieliśmy od lat. Jednak sprzedaż i późniejsza obsługa samochodów to ostatni element układanki, którą jest przemysł motoryzacyjny. Bo jeśli ludzie nie kupują samochodów, to producenci ich nie produkują – obecnie w większości fabryk produkcja i tak stoi. Ale skoro stoi produkcja, to tak samo wstrzymano produkcję komponentów, części – wszystkiego tego, z czego fabryki samochody składają. Doszło już do tego, że branża motoryzacyjna w bardzo krótkim czasie może pogrążyć się w gigantycznym chaosie.
Jak przeczytaliśmy w weekendowym wydaniu „Pulsu Biznesu”, w związku z panującą sytuacją w samej Europie pracę w przemyśle motoryzacyjnym może stracić nawet 1 milion osób. Jak podaje dziennik, o pomoc producentom, ich dostawcom i dystrybutorom prosi również branżowe stowarzyszenie ACEA. "Wpływ epidemii koronawirusa na przemysł samochodowy jest bezprecedensowy. Staje się coraz bardziej jasne, że doprowadzi to do najgorszego kryzysu, jaki kiedykolwiek miał wpływ na sektor motoryzacyjny" - mówi cytowany przez "PB" Eric-Mark Huitema, dyrektor generalny ACEA.
Aby pokazać wam, z jakimi problemami obecnie muszą walczyć producenci samochodów, podamy jedną liczbę, która dotyczy tylko grupy Volkswagena. Otóż koncern ten w obecnej sytuacji w związku z przestojami traci 2,2 mld EUR. Tygodniowo. Stąd deklaracje firmy, że jeśli sytuacja się nie zmieni, konieczna będzie drastyczna redukcja zatrudnienia. Ale nie tylko grupa Volkswagena ma problemy – dotyczą one całej branży motoryzacyjnej. Dlatego też postanowiliśmy przyjrzeć się temu, jak w obecnych czasach radzą sobie właśnie importerzy i dilerzy.
Czy przez internet można kupić samochód?
Rynek motoryzacyjny i to, co się na nim dzieje, obserwuję od wielu lat. Już w pierwszej redakcji, w której pracowałem, zastanawialiśmy się nad uruchomieniem wielkiego katalogu, w którym można byłoby nie tylko obejrzeć dokładnie auto naszych marzeń, ale również je kupić. Projekt pochłonął mnóstwo czasu, trochę pieniędzy i na tym się skończyło.
Bo jak wszyscy ważni w firmie mówili – rynek nie jest jeszcze na to gotowy. Od tego czasu minęło ponad 20 lat. Co pewien okres pojawiają się różne biznesy, które chcą sprzedawać nowe auta przez internet. Jak szybko się pojawiają, tak szybko słuch po nich ginie. Ale oczywiście na naszym rynku pojawiło się też kilka platform, które zaczęły sprzedawać nowe auta zanim to było modne i o dziwo cały czas są na rynku, chociaż go nie zawojowały.
Ich głównym biznesem jest z reguły leasing lub wynajem długoterminowy. Są też takie firmy, które za nas załatwiają cały proces zakupowy, dostarczając wymarzone, zarejestrowane już auto prosto pod nasz dom. Zaletą takiej formy pozyskania auta jest to, że inni załatwiają wszystko za nas. Ale warto zdawać sobie sprawę, że ewentualne rabaty wynegocjowane w salonach, czy też u importerów, nie zostają w kieszeni odbiorcy końcowego, tylko trafiają do pośrednika – w końcu z czegoś żyć trzeba. Niektóre z firm pośredniczących twierdzą, że nawet w tych ciężkich czasach nie narzekają na brak klientów.
Nie tylko importerzy szukają sposobów
W ubiegłym roku na naszym rynku zadebiutował największy salon samochodowy świata – czyli autokatalog.pl. To naprawdę wyjątkowe miejsce, w którym można dokładnie zapoznać się praktycznie z każdym nowym samochodem oferowanym na naszym rynku. Pod żadnym innym adresem nie zobaczycie tak rozbudowanych prezentacji nowych aut. Widoki sylwetki samochodu i zdjęcia wnętrza wykonane w technologii 360 stopni, czy możliwość skonfigurowania wymarzonego auta krok po kroku, a na samym końcu możliwość wyboru najodpowiedniejszego dla nas sposobu finansowania – kredytu, leasingu czy wynajmu. Wszystkie marki i modele w jednym miejscu – naprawdę trudno zrobić to lepiej.
Pomysłodawca i twórca Autokatalog.pl, Wojciech Drzewiecki z IBRM Samar, powiedział nam: „Najbliższe miesiące będą trudne dla branży. Sprzedaż zdecydowanie się zmniejszy, co już obserwujemy w wynikach cząstkowych. Spadki sprzedaży będziemy obserwowali również w kolejnych miesiącach roku. To nieuniknione i żadna nowa formuła trendu nie odwróci, chociaż na pewno nie zaszkodzi, a może pomóc z złagodzeniu skutków obserwowanego kryzysu.
Obserwowane spadki to z jednej strony efekt niepewnej przyszłości. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak długo to potrwa. Mamy nadzieję, że niedługo, że maksymalnie kilka miesięcy, ale i tak dla wielu firm oznacza to poważne kłopoty. Wiele firm już zmuszone zostało do ograniczenia swojej działalności lub wręcz jej zawieszenia. Widmo bankructwa staje się naprawdę realne.
Wiele firm zdecyduje się na wydłużenie okresów leasingu, czy wynajmu, po to aby nie generować dodatkowych kosztów i wręcz obniżyć te, którymi są obecnie obciążone. Część być może wycofa się z zawartych już umów, po to by całkowicie ograniczyć koszty. Problemy firm to również duże ryzyko dla pracowników w nich zatrudnionych. Może pojawić się obawa, iż obecny kryzys przyczyni się do utraty pracy, a taka obawa to raczej podstawa do oszczędzania, a nie wydawania pieniędzy. Dodatkowo, kolejne decyzje rządu ograniczające możliwość poruszania się spowodują, że salony samochodowe opustoszeją. Rabaty, które dotychczas stymulowały sprzedaż mogą nie wystarczyć. Oczywiście, pozostanie sieć, która może zapewnić kontakt z klientem, pytanie na ile my wszyscy jesteśmy dziś przygotowani do szeroko rozumianych działań w wirtualnym świecie?
Jeszcze niedawno mówiliśmy o tym, że sprzedaż on-line się zbliża, że świat dealerów będzie podlegał ewolucji. Niewielu zwracało na to uwagę. Wielu twierdziło wręcz, że sprzedaż samochodów w wirtualnym świecie to śpiew dalekiej przyszłości. Okazało się, że życie szybko weryfikuje dotychczasowe poglądy i wymusza zmiany w podejściu. Nagle obserwujemy wysyp reklam prezentujących dealerów w wirtualnej rzeczywistości. Jesteśmy on-line, zadzwoń lub napisz, a my zaprezentujemy ci auto, przedstawimy najlepsze oferty, a jak z którejś z nich skorzystasz, podwieziemy zakupione auto pod twój dom.
To wszystko co obserwujemy to jednak dopiero początek nowej drogi. Oczywiście, jak kryzys przejdzie wrócimy do salonów, ale ich wirtualna kopia już także pozostanie i będzie stopniowo ewoluować, zbliżając nas pełnego, wirtualnego świata zakupów. Jej udział w sprzedaży dealerskiej będzie się stopniowo zwiększał.
A jak powinien wyglądać wirtualny salon, wirtualna platforma sprzedaży? Powinna zawierać wszelkie funkcjonalności związane z prezentacją wizualną auta oraz jego konfiguracją. Powinna dostarczać nam informację na temat polityki rabatowej, czasu oczekiwania i dostawy, a także informację o autach dostępnych u dealerów o specyfikacji wybranej przez klienta. tego typu funkcjonalności, w węższym lub szerszym zakresie zapewniają nam serwisy producentów.
Strony dealerskie już w mniejszym stopniu, chociaż i tam znajdziemy sporo istotnych danych. W serwisach tych zabraknie nam jednak jednego ważnego elementu - możliwości porównywania ofert. Nie zawsze klient jest zdecydowany na konkretną markę, często chce zweryfikować także produkty konkurencyjne, porównać ceny, specyfikacje, czy też porównać modele od strony wyglądu sylwetki i wnętrza. Serwisy producenckie w tej materii nie ułatwiają nam życia. Chociaż oferowane funkcjonalności są w wielu przypadkach podobne, to jednak wykorzystywane formy prezentacji, słownictwo różnią się zasadniczo utrudniając nam możliwość tworzenia porównań.
Przygotowanie pełnego zestawienia nie tylko nie będzie łatwe, ale przede wszystkim może być bardzo pracochłonne. Z pomocą mogą przyjść serwisy niezależne, których dostępność nie tylko na rynku polskim, ale wręcz na rynku europejskim jest niewielka. Problemem jest dostępność do pełnego zakresu informacji, konieczność odwzorowania konfiguratorów producenckich, czy też przygotowania jednolitego materiału zdjęciowego.
Z tego powodu wiele serwisów działa w ograniczonym zakresie koncentrując się tylko na wąskim wycinku, np. oferty dla firm. W zasadzie, jedynym narzędziem dostępnym na rynku polskim, zawierającym te wszystkie funkcjonalności jest autokatalog. Pozwala on nie tylko na budowanie modeli, ich oglądanie z wykorzystaniem unikalnego materiału multimedialnego, szeroką weryfikację możliwości finansowych zarówno w zakresie kredytu, leasingu, jaki i wynajmu, ale także porównanie wizualne, unikalną funkcjonalność niedostępną w innych serwisach nie tylko w Polsce, ale także w Europie.
Uzupełnienie tego narzędzia o informację dotyczącą samochodów dostępnych od ręki, czy też możliwość ubezpieczenia auta stworzyłoby idealne narzędzie dla kupujących. Autorzy zapewniają, że tak wkrótce się stanie".
Czy można kupić auto przez internet prosto od importera?
To, co stało się w naszym kraju w marcu, sprawiło, że zarówno importerzy jak i dilerzy zaczęli dostrzegać potencjał, jaki otwiera przed nimi możliwość zdalnej sprzedaży aut. Jednak, jak to w takich sytuacjach bywa, przygotowanie stosownych systemów nie jest możliwe z dnia na dzień. Zatem zdawałoby się, że na wygranej pozycji stoją ci, którzy nie zaspali i mają już wszystko gotowe do tego, aby nowe auto przez internet sprzedać. Część importerów na takie rozwiązanie jest już gotowa, część dopiero nad nimi pracuje. Szczegóły propozycji poszczególnych marek i koncernów znajdziecie w galerii.