• W raporcie z 5 listopada DUH (Deutsche Umwelthilfe) oskarża Mercedesa o stosowanie oprogramowania fałszującego poziom emisji tlenków azotu
  • DUH wskazał na wykrycie w dieslach marki Mercedes ośmiu nielegalnych urządzeń fałszujących emisję spalin i wezwał władze oraz użytkowników wybranych pojazdów do działań prawnych przeciwko Mercedesowi
  • Jednak niemiecki Urząd Transportu Samochodowego (KBA) tonuje nastroje: według władz te urządzenia, choć istnieją, "nie mogą być uznane za nielegalne"
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Według niemieckiej organizacji ekologicznej osiem nieznanych wcześniej urządzeń odpowiedzialnych za fałszowanie emisji to dowód na zaangażowanie Mercedesa w nową "aferę spalinową". Ogólnie rzecz ujmując, strategia oszukiwania – według DUH – polega na tym, że wprawdzie pokładowe systemy samochodów z silnikami Diesla odpowiadające za ograniczanie emisji szkodliwych substancji, głównie tlenków azotu, działają bardzo skutecznie i sprawiają, że samochód spełnia normę emisji Euro 6, ale... jedynie podczas badań homologacyjnych. W normalnym ruchu drogowym emisja tlenków azotu jest nawet o 500 proc. wyższa!

Jak nielegalne systemy fałszują poziom emisji?

Z raportu DUH wynika, że w bardzo skuteczne systemy pokładowe jak SCR (układ dozujący płyn AdBlue) jest w przebadanych samochodach wyłączany częściej niż jest to konieczne, a motywem takiego działania jest m.in. oszczędność – m.in. zmniejszenie zużycia AdBlue – aby klienci byli zadowoleni. Oszczędność wynikająca z mniejszych kosztów wykorzystania wodnego roztworu mocznika (do niedawna preparat był bardzo tani) to jedno, nawet ważniejsza jest wygoda. Tankowanie AdBlue do aut osobowych jest stosunkowo uciążliwe, a na duże zbiorniki tego preparatu w autach osobowych nie ma miejsca.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Jest normalne, że systemy katalityczne nie działają, dopóki nie osiągną temperatury roboczej – ale, według DUH, Daimler świadomie zdecydował się na nadużycie „parametru temperaturowego”. Systemy te w miarę zużycia tracą swoją skuteczność i jest dopuszczalne, aby oprogramowanie w miarę przebiegu „oszczędzało” niektóre urządzenia, ograniczając ich działanie. Według niemieckich ekologów w Mercedesie Klasy E z silnikiem BlueTEC zaobserwowano znaczące ograniczenie wykorzystania systemów katalitycznych po ich szacunkowym zużyciu na poziomie… jednego procenta.

Kolejna rzecz to ograniczanie działania układów recyrkulacji spalin – to m.in. wpływa na poprawę osiągów auta. Z raportu DUH można wyczytać, że szczególnie wysoka emisja tlenków azotu związana jest z jazdą po uaktywnieniu trybu sportowego.

Tymczasem KBA... dementuje rewelacje DUH

Niemiecki Urząd Transportu Samochodowego (KBA) odniósł się do sprawy, twierdząc, że odkąd problem z emisją tlenków azotu stał się znany, (można to czytać: "po wybuchu afery Volkswagena"), silniki Diesla znajdujące się w sprzedawanych pojazdach są bardzo dokładnie badane i w sytuacjach, gdy pojawia się uzasadnione podejrzenie o łamanie prawa, muszą być wycofywane. Według KBA wspomniane w raporcie DUH urządzenia Daimlera były przedmiotem postępowania sprawdzającego, ale ostatecznie zdecydowano, że "nie można uznać ich za nielegalne".

Niemiecka organizacja ekologiczna DUH jednak nie ustępuje i żąda, aby "nowy rząd Niemiec oficjalnie wycofał wszystkie samochody z silnikiem Diesla, które nadal są wyposażone w urządzenia fałszujące, w celu naprawy zastosowanych w nich katalizatorów spalin".

Wciąż czekamy na oficjalne stanowisko w tej sprawie polskiego biura prasowego marki Mercedes.