W tym roku producenci samochodów i ich poddostawcy prowadzący działalność na terenie Polski zanotują sprzedaż na poziomie dotąd niespotykanym. Martwią jedynie wyniki sprzedawców aut osobowych. Ci ostatni będą się cieszyć, jeżeli będą mieli podobne do ubiegłorocznych wyniki, a te w 2005 roku były najgorsze od 16 lat. Większość produktów trafia na eksport, a nie na rynek wewnętrzny. Ta branża stanowi największy, bo 13-proc., wkład we wzrost polskiego eksportu, który może wynieść blisko 400 mld zł. Na koniunkturę nie narzekają producenci samochodów (Fiat, General Motors, Volkswagen czy FSO) oraz kilka tysięcy ich poddostawców. Zgodnie z szacunkami Polskiej Izby Motoryzacji, wartość tegorocznego eksportu firm motoryzacyjnych może wynieść nawet 14 mld euro, czyli o 25 proc. więcej niż przed rokiem. Uwzględniając fakt, że na eksport trafia blisko 96 proc. produkcji zlokalizowanych w Polsce zakładów motoryzacyjnych, można przyjąć, że o mniej więcej tyle samo wzrosną w tym roku przychody sektora.Jest to jedna z najlepiej rozwijających się branż polskiej gospodarki, która przyciągnęła do 7 proc. wszystkich inwestycji bezpośrednich w Polsce.Jak wyliczają analitycy CASE-Doradcy w raporcie Rynek samochodów osobowych w Polsce w latach 2000-2005, które zleciło Stowarzyszenie Oficjalnych Importerów Aut, a do którego dotarła Gazeta Prawna, w ciągu pięciu lat przychody producentów motoryzacyjnych wzrosły dwukrotnie, do ponad 63 mld zł.

Zdaniem autorów raportu, na rozwój branży motoryzacyjnej w Polsce główny wpływ ma fakt, że korzysta ona w dużym stopniu z preferencji przyznawanych inwestorom w specjalnych strefach ekonomicznych. Niepodważalne są też zalety zakładów ulokowanych w Polsce pod względem niższych od krajów starej Unii kosztów pracy. Dużym plusem jest też jakość wychodzących z nich produktów."Warto na przykład wspomnieć, że zakłady Fiata, General Motors czy Volkswagena uważane są za najlepsze w swoich koncernach, a firmy takie jak spółka GM i Fiata, czyli bielski producent silników GM Powertrain, uważana jest za lidera światowego rynku w produkcji silników Diesla" - uważa Lech Sokalski z Państwowego Instytutu Motoryzacji.

Mimo tych przewag,w wiekszościwszyscy zauważają towarzyszącą wzrostowi produkcji anomalię. Wraz ze wzrostem produkcji spada sprzedaż nowych samochodów w Polsce. Spadek w sprzedaży nie dotyczy wszystkich. Kilkunastoprocentowy wzrost sprzedaży w porównaniu z ubiegłym rokiem zanotują np. sprzedawcy samochodów ciężarowych, dostawczych i autobusów. Za świetnymi wynikami tych segmentów rynku stoi koniunktura w gospodarce oraz idący w ślad za nią rozwój działalności firm transportowych.

Sprzedawcy aut osobowych pogrążeni są jednak w kryzysie, a to oni decydują o wielkości rynku."Po wejściu do UE gwałtownie spadła sprzedaż samochodów nowych, szczególnie klas mini, small oraz klasy medium. Przeprowadzone szacunki pokazują, iż podstawowym powodem spadku popytu na nowe samochody była zmiana strukturalna związana ze zniesieniem ograniczeń w imporcie samochodów używanych" - diagnozują eksperci CASE-DoradcyAutorzy raportu przywołują prognozy J. D. Power - LMC. Wynika z nich, że sprzedaż w Polsce w 2006 roku miała gwałtownie wzrosnąć o 33 proc., a w 2007 roku o dalsze 15 proc. Dziś to raczej nierealne. Dilerzy będą wniebowzięci, jeżeli uda im się w tym roku powtórzyć wynik sprzedaży sprzed roku, a warto dodać, że spadek zarówno ten ubiegłoroczny, jak i sprzed dwóch lat był większy od zakładanego. W 2004 roku sprzedaż samochodów spadła bowiem o 9, 6 proc., a w 2005 roku aż o 34,9 proc.

Znaczący wpływy na poprawę sytuacji w branży sprzedaży nowych samochodów może mieć zwiększenie sprzedaży z obecnych 235,5 do 400 tys. sztuk rocznie. Dystans trudny do odrobienia, zwłaszcza że w 2007 roku rynek - jeżeli wzrośnie - to do 10 proc. Faryś mówi, że jedyna nadzieja w regulacjach prawnych. Chodzi o wprowadzenie możliwości pełnego odliczenia podatku VAT przy zakupie nowego samochodu przez firmę, oraz uszczelnienie przepisów dotyczących importu samochodów używanych. Ciekawe, że nie chodzi mu nawet o zwiększanie czy zmniejszanie akcyzy na importowane samochody używane, lecz na urealnienie ich wartości, a zatem ucięcie wszechpanującej patologii, polegającej na notorycznym zaniżaniu wartości sprowadzanych do Polski aut. mporter nowych samochodów płaci bowiem i podatek VAT i akcyzę o rzeczywistej wartości auta, podczas gdy w imporcie używanych pojazdów najczęstszą wartością wykazywaną na fakturze, bez względu na wiek auta, jest legendarne już 100 euro. W efekcie ubiegłoroczne przychody z importu blisko 900 tys. używanych pojazdów zamknęły się kwotą około 1 mld zł. Dla porównania, dochody z podatku VAT od samochodów nowych, kwotą sześciokrotnie wyższą.

Niekontrolowany import samochodów używanych rozchwiał zupełnie rynek samochodowy w Polsce. Nagłe zwiększenie oferty rynkowej spowodowało obniżenie cen krajowych samochodów używanych i spadek cen odkupu samochodu od poprzedniego właściciela.Szczególnie silnie został dotknięty rynek samochodów o napędzie benzynowym. Sprzedaż samochodów tego typu zmniejszyła się z 271,6 tys. w 2003 roku do poziomu 157,8 tys. w 2005 roku. Dla porównania, sprzedaż samochodów z silnikiem Diesla wzrosła w latach 2002-2005 o ponad 23 tys. sztuk.W efekcie polski rynek staje się coraz bardziej marginalny dla koncernów. O ile w 2003 roku sprzedaż nowych samochodów w Polsce stanowiła ponad 2,3 proc. całkowitej sprzedaży europejskiej oraz ponad 41 proc. całkowitej sprzedaży w 10 nowych krajach przyjętych do UE, o tyle już w 2005 roku udział ten zmalał do 1,6 proc. całkowitej sprzedaży europejskiej oraz 32 proc. całkowitej sprzedaży w nowych krajach UE. W takiej sytuacji analitycy rynku biją się z myślą, czy Polsce grozi czarny scenariusz, w myśl którego słaba sprzedaż może odstraszyć producentów.

źródło: gazeta prawna