Wiceszef resortu inwestycji i rozwoju podczas rozmowy w Polskim Radiu 24, odniósł się do kwestii inwestycji w rozwój elektromobilności. Na pytanie kiedy można się spodziewać uruchomienia polskiej fabryki samochodów elektrycznych, Buda odpowiedział, że "to nie jest łatwy proces, (...) ale on trwa. "Szukamy rozwiązania by elektromobilność w Polsce propagować, służyć temu będą przeróżne programy" - wyjaśnił.

Przypomniał, że stworzony został m.in. program, który daje szanse na dofinansowanie zakupu auta elektrycznego kosztującego nie więcej niż 125 tys. zł. Dotacja do takiego samochodu - jak wskazał - wyniesie ponad 30 tys. zł.

Na sugestie dziennikarza, że niewiele aut elektrycznych dostępnych na rynku mieści się w cenie do 125 tys. zł, wiceminister odpowiedział, że "w związku z taką regulacją, prawdopodobnie będziemy wywierać presję na producentów aut elektrycznych, żeby ceny poniżej tego pułapu schodziły, bo każdy producent będzie chciał te samochody sprzedawać". Zaznaczył, że "jest to bardzo precyzyjnie wyliczone".

Buda dodał, że ma nadzieje na uruchomienie dopłat do zakupu elektryków jeszcze w tym roku.

Przygotowany w Ministerstwie Energii projekt rozporządzenia ws. dopłat do zakupu nowych samochodów elektrycznych i wodorowych przewiduje wsparcie z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu dla osób fizycznych, nieprowadzących działalności gospodarczej. Aby je otrzymać, trzeba będzie złożyć odpowiedni wniosek i spełnić szereg warunków. ME proponuje, by dopłata obejmowały pojazdy fabrycznie nowe, po raz pierwszy rejestrowane na terytorium RP.

Jak zapisano w projekcie, w przypadku pojazdu napędzanego wyłącznie energią elektryczną, dopłata może wynieść 30 proc. ceny zakupu, nie więcej jednak niż 37,5 tys. zł. W przypadku auta droższego - dopłata nie przysługuje.

W przypadku pojazdu napędzanego energią elektryczną, wytwarzaną z wodoru w zainstalowanych w aucie ogniwach paliwowych, dopłata może sięgnąć 30 proc. ceny nabycia, nie więcej jednak niż 90 tys. zł. Wodorowe auto nie może być droższe niż 300 tys. zł.

Warunkami otrzymania dopłaty ma być użytkowanie samochodu przez co najmniej rok od zakupu, a w czasie tego roku będzie zarejestrowany w Polsce i dopuszczony do ruchu. Ma również posiadać ubezpieczenie od "uszkodzeń, zniszczeń oraz utraty na skutek zderzeń, kolizji, zdarzeń losowych, uszkodzeń przez osoby trzecie oraz kradzieży".

Rozwój sektora elektromobilności jest jednym ze ważniejszych projektów zapisanych w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, czyli tzw. plan Morawieckiego, który złożony jest z pięciu filarów: reindustrializacji, rozwoju innowacyjnych firm, kapitału dla rozwoju, ekspansji zagranicznej oraz rozwoju społecznego i terytorialnego. Przyjęta przez rząd w lutym 2017 r. Strategia, zakłada, że do 2025 r. po polskich drogach ma jeździć 1 mln pojazdów elektrycznych, zaś rozwój elektromobilności miałby pociągnąć za sobą rozwój innowacyjnego przemysłu i rozwój sieci elektroenergetycznych.

Projekt budowy fabryki polskich samochodów elektrycznych realizuje spółka ElectroMobility Poland (EMP). Jej prezes Piotr Zaremba powiedział PAP pod koniec marca tego roku, że "budowa zakładu ma kosztować 2 mld zł i potrwa 2-3 lata".

Jak wówczas zapowiadał Zaremba, "na przełomie 2022 i 2023 roku w zakład ruszy z masową produkcją polskich samochodów elektrycznych". Dodał, że "początkowo z taśm fabryki zjedzie 100 tys. aut rocznie, docelowo produkcja wyniesie 200 tys. modeli w kilku segmentach".

Spółka ElectroMobility Poland powstała w październiku 2016 roku. Jest kontrolowana przez cztery koncerny energetyczne - PGE, Energę, Eneę oraz Tauron. Każdy z udziałowców objął po 25 proc. kapitału akcyjnego, uzyskując tyle samo głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy.