Co widzimy na nagraniu? Kierowca lubelskiego trolejbusa zmienia pas, zapewne będzie skręcać na najbliższym skrzyżowaniu. Jak możemy się tylko domyślać rozzłościło to jadącego lewym pasem kierowcę Citroena, który miał problemy z odpowiednim zachowaniem się na drodze. Przypomnijmy zasady z prawa o ruchu drogowym – które zresztą powinien znać każdy kierowca. Otóż artykuł 18 Prawa o ruchu drogowym mówi nam jasno, że terenie zabudowanym.

Zatem w sytuacji którą widzimy na materiale wideo, zachodzą wszystkie okoliczności – które sprawiają, że to właśnie kierowca Citroena powinien umożliwić kierowcy trolejbusa bezpieczną zmianę pasa.

A jak było? Wszystko wskazuje na to, że było zupełnie inaczej. Na szczęście kierowca trolejbusa miał zamontowaną w aucie kamerkę, dzięki której mógł udowodnić swoją niewinność i jednocześnie wskazać policjantom sprawcę całego zdarzenia.

Ten z kolei twierdził, że winnym jest oczywiście kierowca trolejbusa – bo przecież to on wjechał w auto które było z przodu. Na szczęście dla kierowcy Citroena sprawa zakończyła się jedynie mandatem za spowodowanie kolizji. A dlaczego na szczęście? Takie zachowanie jest karygodne i nikogo nie trzeba przekonywać do tego, że jest to bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, a za to kierowca Citroena mógł spodziewać się dużo bardziej dotkliwej kary.

Bo za spowodowanie realnego zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego m.in. poprzez nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu, brawurowe wyprzedzanie i niestosowanie się do znaków zakazu wyprzedzania, podwójnej linii ciągłej, niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze i niezachowanie należytej ostrożności podczas wykonywania manewrów policjanci obsługujący zdarzenie mogą zatrzymać prawo jazdy i skierować sprawę do Sądu. Tutaj według serwisu Lublin112 skończyło się jedynie na mandacie. A mogło skończyć się w sądzie, z wysoką grzywną i zakazem prowadzania pojazdów.

Dodam jedynie, że kierowca Citroena naprawdę ma szczęście, bo gdyby któryś z pasażerów trolejbusa w zdarzeniu odniósłby obrażenia, sprawa z pewnością zakończyłaby się w sądzie.