Jeśli uważacie, że ceny paliw w Polsce poszybowały w tym roku w górę, to z pewnością nie spodoba wam się projekt nowego ekologicznego systemu. Komisja Europejska chce wspierać czyste technologie i znieść obecne zwolnienia i ulgi zachęcające do stosowania paliw kopalnych.

Jak informuje “Rzeczpospolita”, zmienić ma się system naliczania podatku akcyzowego – będzie on uzależniony od wartości opałowej wyrażonej w GJ (gigadżulach), a nie jak do tej pory od wyrażonej w kilogramach czy litrach ilości towaru.

Ceny paliw w Polsce wzrosną

Propozycja KE dla Polski oznacza w praktyce drastyczne podwyżki cen paliw i węgla. Dzisiaj wchodząca w podstawę opodatkowania VAT akcyza wynosi 1514 zł za 1000 l, która – na marginesie – już dziś jest wyższa, niż określone przez UE minimum. Po przeliczeniu jej zgodnie z wytycznymi nowego systemu może się okazać, że będzie nawet dwukrotnie wyższa – donosi "Rz". Preferencyjne warunki obowiązywać będą nadal tylko w nielicznych przypadkach, np. paliwa wykorzystywanego w rolnictwie.

Jeśli zaproponowana nowelizacja wejdzie w życie, kierowcy będą zostawiać w kasie stacji paliw dużo większe sumy. Nie będzie to jednak poziom 8 zł/litr, wszak to tylko rozpowszechniona przez inne portale, niepoparta dokładnymi danymi spekulacja dziennika. Mamy w tym momencie zbyt mało danych, żeby wyliczyć dokładną podwyżkę – wysokość akcyzy uzależniona jest nie tylko od wartości energetycznej danego paliwa. Gdyby rzeczywiście na pylonach pojawiły się ceny z "ósemką" z przodu, za zatankowanie do pełna auta z 50-litrowym bakiem musielibyśmy zapłacić ponad 400 zł.

Wzrosnąć mają też ceny materiałów opałowych. Na przykładzie węgla kamiennego widać, że prawie czterokrotnie – obecnie stawka akcyzy na 1 GJ wynosi 1,28 zł, po zmianach będzie to 0,9 euro, czyli w przeliczeniu ok. 4,12 zł.

Droższe paliwo już za 1,5 roku

Drastyczne podwyżki cen paliw i węgla mogą pojawić się bardzo szybko. W projekcie Europejskiego Zielonego Ładu (tak nazwano cały pakiet zmian) jako datę graniczną wdrożenia dyrektywy przyjęto 1 stycznia 2023 r.

KE jest świadoma, że zaproponowana nowelizacja będzie rewolucją na rynku paliw i materiałów opałowych. Sugeruje więc państwom członkowskim, by opracowały sposób na złagodzenie skutków tych zmian we własnym zakresie.

Chodzi np. o bezpośrednie rekompensaty dla obywateli lub obniżenie innych podatków. Ministerstwo Finansów nie wyszło jeszcze z własnymi pomysłami, więc nie wiemy dokładnie, jak mocno rewolucja energetyczna uderzy w nasze portfele. Nie wygląda jednak na to, żebyśmy od 2023 r. mieli płacić aż 8 zł za litr benzyny.