6 maja 2014 Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu orzekł, że unijne przepisy o wymianie informacji dotyczących przestępstw lub wykroczeń związanych z bezpieczeństwem ruchu drogowego opierają się niewłaściwej podstawie prawnej i w związku z tym muszą zostać unieważnione.

Zakwestionowane przepisy zawierają katalog wykroczeń, w przypadku których instytucje poszczególnych krajów mają się wspierać w ustalaniu sprawców. Są to:

– przekroczenie dopuszczalnej prędkości;

– niedopełnienie obowiązku korzystania z pasów bezpieczeństwa;

– niezastosowanie się do czerwonego sygnału świetlnego;

– kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu;

– kierowanie pojazdem pod wpływem środków odurzających;

– niedopełnienie obowiązku używania w czasie jazdy hełmów ochronnych;

– korzystanie z niedozwolonej części drogi;

– niezgodne z prawem korzystanie z telefonu komórkowego lub innych środków łączności podczas kierowania pojazdem.

Jako podstawę dla dyrektywy przyjęto przepisy o „współpracy policyjnej” zawarte w artykule 87 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Tymczasem przedstawiciele Komisji Europejskiej zarzucili, że współpraca policyjna określona w tym artykule ma służyć głównie ściganiu poważnych przestępstw kryminalnych.

Wadliwa podstawa prawna

W niektórych krajach UE nie wszystkie wymienione naruszenia przepisów traktowane są jako przestępstwa czy poważne wykroczenia. Niektóre z nich zagrożone są jedynie karami nakładanymi w trybie administracyjnym. Z zarzutami Komisji nie zgodzili się m.in. przedstawiciele  Polski, Belgii, Irlandii, Węgier, Słowacji, Szwecji.

Komisja Europejska stwierdziła, że sprawa nie dotyczy ścigania przestępstw kryminalnych, a polityki transportowej, więc podstawą powinien być art. 91 Traktatu i to do ich opinii przychylił się Trybunał w Luksemburgu.

Przepisy unieważnione, a płacić trzeba

Jeśli ktoś liczy na to, że oparte na niewłaściwej podstawie przepisy przestały obowiązywać i w związku z tym nie trzeba będzie płacić mandatów z zagranicy, to będzie srodze rozczarowany. Sędziowie zakwestionowali wprawdzie wadliwe prawo, ale uznali, że jego skutki zostają utrzymane w mocy do czasu, kiedy nie zostanie uchwalona nowa, poprawna dyrektywa. Ma to nastąpić nie później niż w ciągu roku od ogłoszenia wyroku. Zdaniem sędziów „stwierdzenie nieważności dyrektywy bez utrzymania w mocy jej skutków mogłoby mieć negatywne konsekwencje dla realizacji polityki Unii w dziedzinie transportu”. Po raz kolejny okazało się, że polityczne założenia są ważniejsze od jakości i poprawności przepisów. W sumie – to nic nowego.

Przypomnijmy, że uchylone, ale i tak obowiązujące przepisy teoretycznie miały wejść w życie do 7 listopadda 2013 roku.