- Europarlament poparł zmiany, o których mówiło się od jakiegoś czasu
- Od 2025 roku limit emisji CO2 wynoszący 93,6 g/km pozostaje bez zmian, ale producenci będą mieli możliwość "rozliczenia się" z emisji w dłuższym okresie
- Da im to większą elastyczność, ale czy pozwoli uniknąć potężnych kar? O tym rozstrzygną najbliższe miesiące
- Nie brak głosów, że UE powinna jeszcze mocniej poluzować bardzo restrykcyjne przepisy. Europejska branża motoryzacyjna to jeden z filarów naszej gospodarki, a elektromobilność nie rozwija się tak szybko, jak planowano
Wszyscy spodziewali się tego od dłuższego czasu. Tuż przed głosowaniem na stronie Rady Europejskiej mogliśmy przeczytać takie ogłoszenie:
Rada przyjęła dziś stanowisko negocjacyjne w sprawie ukierunkowanej zmiany rozporządzenia dotyczącego norm emisji CO2 dla nowych samochodów osobowych i dostawczych. Zmiana daje producentom samochodów elastyczność, jeśli chodzi o przestrzeganie docelowych poziomów emisji na 2025 r. W stanowisku Rada zgadza się z wnioskiem Komisji bez wprowadzania modyfikacji. Zaproponowana przez Komisję zmiana, którą poparła Rada, przewiduje, że ocena przestrzegania przez producentów samochodów konkretnych poziomów emisji na lata 2025, 2026 i 2027 będzie przeprowadzana na podstawie średniej tych poziomów wyliczanej z trzech lat, a nie rocznie.
Przeczytaj także: A jednak. Ubezpieczyciel będzie odmawiał polisy OC "kierowcom". To bardzo dobra zmiana
Europosołowie poparli zmiany. Co tak naprawdę się zmieni?
W przypadku tego głosowania europosłowie byli raczej zgodni. 101 zagłosowało przeciw, 14 wstrzymało się od głosu, ale aż 458 europosłów zagłosowało za proponowanymi zmianami. Dla producentów samochodów oznacza to trochę oddechu.
Od 2025 roku limit emisji CO2 wynoszący 93,6 g/km pozostaje bez zmian, ale producenci będą mieli możliwość "rozliczenia się" z emisji w dłuższym okresie. Nowe przepisy pozwalają na uśrednienie wyników emisji z lat 2025-2027. Oznacza to, że jeśli w jednym roku producent przekroczy limit, będzie mógł to zrekompensować lepszym wynikiem w kolejnych latach. Teoretycznie daje to branży większą elastyczność, ale pytanie, czy wystarczy to, by uniknąć kar, pozostaje otwarte.
Producenctom powinno być łatwiej spełnić nowe limity, choć na pewno czeka ich więcej kombinowania i planowania. Liczenie średniej z trzech lat pozwoli na większą elastyczność. Koniec końców jednak i tak będą musieli sprostać nowemu limitowi. Jeśli w 2025 r. go przekroczą wyraźnie, to w dwóch kolejnych będą musieli nadrobić i znaleźć się pod nim, żeby wszystko się wyrównało.
Co dalej? Unia będzie dalej naciskać na obniżenie emisji
Ukierunkowana zmiana rozporządzenia w sprawie norm CO2 to jedna z inicjatyw zapowiedzianych w planie działania dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego, który został przedstawiony 5 marca 2025 r. Komisja podkreśliła wówczas, że przyjęcie wniosku jest kwestią pilną, gdyż należy zagwarantować producentom pewność co do poziomów docelowych na 2025 r.
- podsumowała Rada swój komunikat. Nowe normy i kary za ich nieprzestrzeganie są dużym problemem dla europejskiej branży motoryzacyjnej, jednej z kluczowych w całej Unii. Stąd pójście na ustępstwo, które jednak jest bardzo niewielkie.
Producenci będą i tak musieli bardzo mocno zwiększyć udział w swojej sprzedaży samochodów elektrycznych oraz hybryd plug-in z dużym zasięgiem. Zainteresowanie takimi modelami oczywiście konsekwentnie rośnie, ale nie tak szybko, żeby sprostać ambitnym planom. Widmo kar jest więc bardzo realne. Pozostaje teraz obserwować, jak sytuacja się rozwinie i czy w przyszłości nie zostaną podjęte kolejne kroki, które znowu pójdą na rękę producentom.
Mamy w końcu wyjątkowo niepewne czasy. Tuż za naszą granicą toczy się wojna, USA prowadzi niestabilną politykę, a Chiny przeprowadzają gospodarczą ofensywę. Dokręcanie w takim momencie śruby i niszczenie własnego przemysłu chyba nie jest najlepszym pomysłem...