"To nie będzie strajk, ale właśnie powstrzymanie się od pracy w godzinach nadliczbowych. Pracodawca zdecydowanie nadużywa tego rozwiązania. Póki co, mobilizujemy załogę. Każdy z pracowników, który popiera nasze stanowisko, nosi niebieską wstążkę" - powiedziała Stróżyk.

W firmie wciąż trwa kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. Inspektorzy badają, czy zarząd utrudnia prowadzenie negocjacji. Od wyników kontroli związkowcy uzależniają datę zorganizowania referendum strajkowego i strajku. Skierowali też zawiadomienie o utrudnianiu przez pracodawcę prowadzenia sporu zbiorowego do Prokuratury Rejonowej w Bielsku-Białej.

Jak poinformował we wtorek zastępca prokuratora rejonowego Ryszard Mojeścik, bielscy policjanci prowadzą czynności sprawdzające w tej sprawie.

"Solidarność" chce też, by w zakończeniu sporu pomógł mediator. Nie zgadza się na to zarząd. "Powiedziano nam, że mediacja nie jest potrzebna, bo nie ma sporu. Jeśli tak, to dlaczego nie chcą z nami rozmawiać na temat podwyżek?" - mówi Stróżyk.

Rzecznik Fiat Auto Poland Bogusław Cieślar, mimo obietnicy udzielenia informacji, był we wtorek nieuchwytny.

Konflikt w Fiacie ma podłoże płacowe. Negocjacje w tej sprawie w Fiat Auto Poland toczyły się od listopada ubiegłego roku. W grudniu sześć central związkowych podpisało z zarządem porozumienie przyznające pracownikom średnio 310 złotych brutto podwyżki oraz 750 złotych brutto dodatku za przepracowane soboty i niedziele.

Nie zgodziła się "Solidarność", która domaga się podwyżki o 1 tys. złotych i wycofania przez władze spółki pozwu o eksmisję związku z siedziby w Tychach. Ta sprawa toczy się już w sądzie. Związek nie zgadza się na zlecanie pracy zbiorowej w dni wolne.

Jedziesz do Zakopanego na Puchar Świata? Zobacz serwis specjalny