Na początku XX wieku, gdy na drogach rządziły powozy konne a samochód był nie więcej niż snobistyczną ciekawostką dla bogaczy, idea masowej sprzedaży i powszechnej dostępności auta wydawała się kompletnie nierealna. Można by ją porównać do pomysłu wprowadzenia na rynek milionów osobistych, tanich helikopterów w dzisiejszych czasach. Henry Ford podjął się takiego zadania i dzięki swojej pomysłowości oraz konsekwencji osiągnął cel, który dla wielu wydawał się nieosiągalny.
Urodził się w 1863 roku jako syn rolnika ze stanu Michigan i od początku przejawiał zainteresowanie mechaniką. Ulubionymi zabawkami małego Henia były narzędzia. Kilkadziesiąt lat później stwierdził, że są nimi dla niego nadal. Ta pasja doprowadziła go do posady w firmie znanego Tomasza Edisona, z której dość szybko odszedł, chcąc poświęcić się pracy nad własnym automobilem. W 1903 roku stworzył Ford Motor Company, przedsiębiorstwo, które zmieniło historię motoryzacji. Dominację na rynku zapewniło Amerykaninowi zastosowanie pewnych zasad i metod pracy, które były nowatorskie i niekiedy kontrowersyjne.
Dzięki użyciu taśmy montażowej, robotnicy wykonywali coraz mniejszą liczbę czynności, które do tego stawały się coraz prostsze. Gdzie tylko było to możliwe, maszyny zastępowały ludzi. Liczba miejsc pracy wymagających wielkiego wysiłku fizycznego ciągle spadała. Nieustanne innowacje i racjonalizacja procesu produkcji sprawiły, że cena modelu T spadła z 850$ do zaledwie 260$. W przeciwieństwie do innych przedsiębiorców Henry uważał, że im tańszy będzie samochód, tym więcej zarobi dzięki większej liczbie sprzedanych egzemplarzy. Miał rację. Sprzedaż biła rekordy a Ford Motor Company zatrudniał coraz więcej pracowników, którzy zarabiali coraz lepiej wykonując jednocześnie coraz lżejszą pracę.
Aby pozyskać sobie najlepszych robotników, Henry jako pierwszy wprowadził w 1914 roku płacę minimalną wynoszącą 5 dolarów na godzinę. Otrzymanie jej w pełnej wysokości uzależnione było jednak od spełnienia przez pracownika odpowiednich standardów moralnych w życiu prywatnym, co było kontrolowane w jego domu (!) przez specjalnie wyznaczonych do tego inspektorów. W fabryce na takich samych warunkach jak inni pracowały również osoby kalekie bez rąk, nóg a nawet ślepcy i głuchoniemi, których nikt inny nie chciał zatrudniać. Właściciel Ford Motor Company dawał im coś więcej niż pracę. Było to poczucie, że są potrzebni, produktywni i nie wymagają specjalnego traktowania ani jałmużny.
Geniusz, innowacyjność i szerokie horyzonty Henry'ego Forda wychodziły poza motoryzację. Gdyby żył w dzisiejszych czasach, pracowałby zapewne nad tanimi, osobistymi helikopterami, które tak jak Model T 100 lat temu, dokonałyby kolejnej rewolucji w sposobie przemieszczania się ludzi.