W środę (10 stycznia) zakończył się szósty dzień rywalizacji podczas odbywającego się w Arabii Saudyjskiej Rajdu Dakar. Wyznaczony na ten dzień etap miał niewielką długość jak na tę imprezę sportową. Zawodnicy mieli do pokonania 118 km i cały etap prowadził przez pustynny krajobraz.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoSzósty dzień Rajdu Dakar — krótki etap, ale bardzo wymagający
Etap, chociaż był krótki, prowadził przez wysokie i zdradliwe wydmy — z tego względu zawodnicy nie do końca wiedzieli, co się za wydmami kryło. Dodatkowym utrudnieniem były ostre promienie słońca oślepiające kierowców. Pomimo trudnych warunków załoga Mini z Krzysztofem Hołowczycem za kierownicą straciła do zwycięzców odcinka tylko 16 minut.
- Przeczytaj także: Widziałem nowego Hyundaia Santa Fe. Wiem, że warto na niego czekać
Dzisiaj mieliśmy bardzo długą dojazdówkę, bo aż 527 kilometrów, potem dość krótki odcinek, który składał się z samych wydm. Ponad 500 kilometrów trasy dojazdowej w rajdówce robi swoje, ale dynamicznie zaczęliśmy oes. Pierwsza wydma, druga, trzecia, potem bardzo silne uderzenie i nagle potężny paraliż prawej ręki. Nie byłem w stanie jechać – piekielnie mnie bolało. Myślałem już, że coś poważnego się stało, podjęliśmy decyzję, że już spokojnie jedziemy do mety
— powiedział Krzysztof Hołowczyc już po zakończeniu szóstego dnia rywalizacji.
Hołowczyc bez złamań i pęknięć, ale z uciskiem kręgów na nerw
Polski zawodnik wyjaśnił, że w strefie serwisowej trafił do centrum medycznego, gdzie przeprowadzono diagnostykę medyczną — rentgen i tomograf. Po badaniach okazało się, że Hołowczyc nie ma żadnych złamań ani pęknięć, ale ma ucisk kręgów na nerw, co powoduje ogromny ból. Dlatego też kierowca noc spędził w kołnierzu ortopedycznym, żeby kręgosłup mógł się w pewnym stopniu zregenerować.
W czwartek odbywa się kolejny dzień zmagań. W tym dniu ekipy startujące w Rajdzie Dakar czeka najtrudniejsza próba, tj. 48-godzinny odcinek o długości 572 km.