Nowe pomysły powinny stanowić istotny argument przy podejmowaniu decyzji o zakupie nowego samochodu, a niektóre z nich zostały już wdrożone. W większości opracowanych propozycji ich istotą jest dopłata, prowadząca do obniżenia kosztów zakupu nowego auta spełniającego określone warunki (np. poziom emisji nie większy niż..) o ile poprzednie, będące własnością kupującego, ma określony wiek i zostanie oficjalnie oddane na złom. Poziom dopłat w krajach, które wdrożyły pakiety nieco się różni. Na rynku niemieckim dopłata wynosi 2 500 euro, w Austrii i we Francji - 1 500 euro. Podobny poziom proponowany jest we Włoszech, gdzie sprzedaż w pierwszym miesiącu bieżącego roku zmniejszyła się o ponad 32%. Dopłaty rozważa również Hiszpania, notująca spadek sprzedaży o ponad 40% oraz Wielka Brytania, gdzie sprzedaż w styczniu spadła o niemal 30%. Cel już wdrożonych i opracowywanych pakietów dopłat jest jeden - złagodzenie spodziewanego spadku sprzedaży lub w sprzyjających okolicznościach - wygenerowanie sprzedaży większej niż zanotowana w roku ubiegłym.

Odpowiedzią na pytanie czy takie działanie rządów ma sens, może być reakcja niemieckiego rynku na wprowadzenie programu opracowanego przez rząd. Co prawda w styczniu br. sprzedaż w Niemczech była mniejsza w porównaniu do stycznia 2008 roku o ponad 14%, ale wszystko wskazuje na to, że wynik w lutym będzie lepszy. Poprawiają się nastroje wśród klientów i samych dealerów. Niemieckie firmy nie mogą już narzekać na brak chętnych do zakupu samochodów, którzy skuszeni perspektywą otrzymania przy zakupie nowego auta premii w wysokości 2500 euro masowo odwiedzają salony dealerskie. Co więcej Volkswagen, który wcześniej redukował moce produkcyjne, teraz nie jest w stanie na bieżąco zaspokoić zapotrzebowania wygenerowanego przez rynek. Samochody tej marki ściągane są już z innych krajów, aby w pełni odpowiedzieć na rosnący popyt. Po takiej "odpowiedzi" rynku, stowarzyszenie producentów VDA zapowiedziało rewizję swoich wcześniejszych prognoz sprzedaży. Pierwotne szacunki mówiły o spadku na poziomie 10%. Aktualne przymiarki wskazują, że wynik na koniec roku 2009 może być zbliżony do tego, który zanotowano na koniec roku 2008.

Niestety, sprawdziły się prognozy formułowane dla polskiego rynku pod koniec ubiegłego roku. Jak przypuszczano, rok 2009 przyniósł w Polsce zmianę trendu. Podobnie jak w innych krajach Europy, sprzedaż zmniejszyła się. Wynik uzyskany w styczniu - 26 824 samochody, był o 5,5% mniejszy niż zanotowany w styczniu ubiegłego roku. Jak widać, Polska poddała się ogólnemu trendowi. Nie pomogły nawet prowadzone przez producentów akcje wyprzedażowe starego rocznika. Zamieszanie w mediach, informacje o ograniczeniu poziomu zatrudnienia, zwolnienia w niektórych firmach nagłaśniane przez prasę i telewizję wywołują obawy o przyszłość, przyczyniając się bezpośrednio do ograniczenia poziomu sprzedaży. Dużym problemem jest także polska złotówka i jej kurs w stosunku do euro. Spadek wartości polskiej waluty pogłębia niepokój na rynku, co również ogranicza liczbę osób zainteresowanych wymianą auta. Dodatkowo powoduje on bezpośrednio wzrost cen samochodów, które zostały ustalone w euro.

Wymieniając powody spadku sprzedaży nie należy zapominać o podwyżce podatku akcyzowego, której efektem jest z jednej strony wzrost sprzedaży w grudniu, wynikający z chęci "ucieczki" przez spodziewanym wzrostem cen samochodów z silnikami powyżej 2 litrów, z drugiej jednak - spadek w styczniu. Trzeba również wspomnieć o słabnącej sprzedaży do firm, które w obliczu problemów związanych ze spowolnieniem gospodarczym ograniczają liczbę wykorzystywanych samochodów lub wydłużają okresy eksploatacji rezygnując z wymiany samochodów. Ten ostatni czynnik w sposób wyraźny obrazuje krzywa trendu, prezentowana na poniższym wykresie.

Na razie polityka cenowa producentów nie uległa większym zmianom. W salonach wciąż jest dostępna atrakcyjna oferta na samochody z rocznika 2008. Samochody z rocznika 2009 w większości przypadków są wyceniane z uwzględnieniem aktualnych kursów, co oznacza, że w porównaniu z rocznikiem 2008 są zdecydowanie droższe. Można przypuszczać, że dopóki w salonach dostępna będzie oferta wyprzedażowa, ceny na nowy rocznik produkcyjny nie będą się zasadniczo zmieniać. Po zakończeniu wyprzedaży o poziomie cen decydować będą nie tylko kursy walut, ale także determinacja producenta w utrzymaniu pozycji rynkowej. Nie bez znaczenia pozostaje również polityka rządu, która w sposób bezpośredni może przyczynić się do obniżenia lub podwyższenia kosztu zakupu auta.

Jak będzie wyglądał rynek w roku 2009? Trudno dziś odpowiedzieć na to pytanie. Prognozowanie kierunków zmian jest niezwykle trudne, gdyż żaden ze wskaźników, wykorzystywanych w "normalnych" warunkach do kreowania prognoz, nie zachowuje się stabilnie. Niemożliwa do przewidzenia jest również polityka rządu. Co prawda wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Gospodarki świadczą o tym, że prowadzone są prace nad programem przeciwdziałającym skutkom kryzysu, prace, które w ocenie przedstawicieli branży idą w dobrym kierunku, jednak nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy program ten zyska aprobatę Ministerstwa Finansów i całego rządu, a jeżeli zyska, kiedy ewentualnie zostanie wdrożony. Co więcej, przewijająca się w mediach dyskusja na temat ewentualnych dopłat może stać się przyczynkiem do ograniczenia poziomu sprzedaży do chwili wdrożenia jej w życie. A co się stanie, jeżeli propozycja ta nie znajdzie zwolenników? Efekt dyskusji i braku decyzji może być jeden - znaczny spadek sprzedaży, który pogorszy kondycję finansową polskich dealerów, doprowadzając wielu z nich do upadku.