Auto Świat Wiadomości Aktualności Kierowca polskiej firmy nie dawał znaków życia. Niemiecka policja wyjaśniła zagadkę

Kierowca polskiej firmy nie dawał znaków życia. Niemiecka policja wyjaśniła zagadkę

Polski przewoźnik poprosił niemiecką policję o pomoc. Wszystko wskazywało na to, że zatrudnionemu przez niego kierowcy stało się coś poważnego. Mundurowi, którzy przybyli we wskazane miejsce, początkowo nie mogli nawiązać z nim kontaktu. Wkrótce okazało się, czym spowodowana była niedyspozycja mężczyzny.

Niemieccy policjanci szybko odnaleźli pojazd, którym miał jechać poszukiwany kierowca | zdj. ilustracyjne
Marco Ritzki / Shutterstock
Niemieccy policjanci szybko odnaleźli pojazd, którym miał jechać poszukiwany kierowca | zdj. ilustracyjne

Do policjantów z Freyung w Niemczech późnym popołudniem we wtorek (19 września) dotarła nietypowa prośba o pomoc. Polski przewoźnik zgłosił się do niemieckich funkcjonariuszy, bo od kilku godzin nie mógł telefonicznie skontaktować się z pracującym dla niego kierowcą.

Telefon nie działał, ale na szczęście był GPS

Brak możliwości skontaktowania się z kierowcą praktycznie uniemożliwiał odnalezienie mężczyzny. Dużo łatwiej było zlokalizować pojazd, który jechał zaginiony, bo samochód miał monitoring GPS. Przewoźnik przesłał policji współrzędne GPS samochodu, a niemieccy mundurowi natychmiast udali się we wskazane miejsce.

Patrol zauważył poszukiwany niewielki pojazd dostawczy przy wjeździe na drogę B 12 w pobliżu Herzogsreut. Co ciekawe, w samochodzie cały czas pracował silnik. Wyglądało na to, że pilna będzie pomoc medyków, bo znajdujący się w aucie kierowca leżał na fotelu i nie reagował na krzyki funkcjonariuszy.

Pozorna troska przewoźnika — dostawa towaru ważniejsza niż zdrowie

Sytuacja zmieniła się, gdy policjanci otworzyli drzwi. Wtedy mężczyzna ocknął się i... obudził. Jak się później okazało, 30-latek był tak wyczerpany, że zasnął za kierownicą. Później wyjaśnił funkcjonariuszom, że jechał już trzy dni i prawie w ogóle nie miał przerwy.

Po dotarciu na najbliższy parking w pobliżu Herzogsreut kierowca dostał kilka godzin niezbędnego odpoczynku. Mimo to nie był zbyt zadowolony, bo przy okazji okazało się, że musi zapłacić trzycyfrową karę, bo nie prowadził ewidencji czasu kierowania pojazdem.

Niemieccy policjanci przyznali, że najwyraźniej szefowi kierowcy bardziej zależało na tym, żeby przewożone mrożonki były dostarczone na czas i przede wszystkim tanio. Gdyby było inaczej, jak zauważyli mundurowi, na całą podróż byłby wysłany również drugi kierowca.

Autor Mariusz Kamiński
Mariusz Kamiński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków