Rozmowy rozpoczęto we wtorek; jednak po trudnych, siedmiogodzinnych rokowaniach odroczono je do piątku. Związki poprosiły o dwa dni, by przemyśleć ofertę firmy.

Przed siedzibą Zrzeszenia Przemysłowców, gdzie rozpoczęto następną rundę rokowań, manifestowała grupa robotników z fabryki w Pomigliano d'Arco, gdzie Panda ma być produkowana.

Demonstranci reprezentują najbardziej radykalne skrzydło ponad 5-tysięcznej załogi, które nie chce zaakceptować gruntownego planu wielkiej restrukturyzacji zakładu i reorganizacji pracy, przedstawionego przez kierownictwo koncernu.

Według tego projektu, od połowy 2011 roku ma tam być produkowanych 250 tysięcy sztuk nowego modelu Pandy rocznie. Fiat zadeklarował jednocześnie gotowość zainwestowania w fabrykę pod Neapolem 700 milionów euro.

Propozycji w obecnym kształcie nie chce zaakceptować związek metalowców Fiom, należący do lewicowej centrali związkowej CGIL.

Żadnych ustępstw - mówią związkowcy, którzy nie zgadzają się na nowy system zmian, także w weekend i zaostrzenie warunków ogłaszania strajku.

Ich stanowisko ostro skrytykowała prezes Zrzeszenia Przemysłowców Emma Marcegaglia, nazywając je "ślepotą".

Tymczasem dyrekcja turyńskiego koncernu, wielokrotnie nalegając na jak najszybsze zawarcie porozumienia, argumentowała, że jeśli do tego nie dojdzie, Panda będzie produkowana gdzie indziej, co mogłoby oznaczać pozostawienie produkcji w Tychach.

W piątek, tuż przed rozmowami, dyrektor generalny firmy Sergio Marchionne po raz pierwszy oświadczył kategorycznie, że jeśli porozumienie nie zostanie szybko podpisane, filii w Pomigliano d'Arco grozi wręcz zamknięcie.

"Wszystko ma swoje granice" - stwierdził szef Fiata. "Ja muszę ruszyć z produkcją samochodów" - dodał.