Auto pozostawione na dłuższy czas na ogólnodostępnym parkingu na warszawskiej Woli zostało „namierzone”. Nie chodziło jednak o kradzież samochodu wartego ok. 2,5 tys. zł. Dużo bardziej wartościowa (nawet dwukrotnie) i łatwiejsza w upłynnieniu okazuje się jedna niewielka część - katalizator. Wystarczy wyciąć go szlifierką kątową i sprzedać w skupie. Tak też było w tym przypadku...
Marcin wsiadł do samochodu, akumulator wytrzymał siarczyste mrozy, więc silnik uruchomił się bez najmniejszego problemu, jednak właściciela zaniepokoił dziwny, basowy dźwięk. Szybki rzut oka pod auto dał odpowiedź – brakowało ok. pół metra wydechu z katalizatorem.
Kradzieże katalizatorów to dobry biznes
Ze starego katalizatora można odzyskać wiele metali szlachetnych, takich jak: pallad, rod, platyna. Punkty skupujące wymagają tylko oświadczenia, że element nie pochodzi z kradzieży. Późniejsze dopasowanie go do konkretnego samochodu w zasadzie nie jest możliwe. Hurtowa „wycinka” oznacza czysty zarobek dla złodziei.
Przeczytaj też:
Skala takich kradzieży jest bardzo duża. Marcin przekonał się o tym na własnej skórze, ale wystarczy zajrzeć na fora internetowe i grupy facebookowe, na których „kradzież katalizatora” to popularny temat. Wiele osób rezygnuje ze zgłoszenia kradzieży na policję, ponieważ i tak nie wierzą w odzyskanie skradzionej części.
Stare samochody nie mają polis AC, więc okradziony właściciel zostaje z problemem sam (załatwienie sprawy z ubezpieczycielem i tak będzie nas kosztować czas i nerwy). Marcin zamierza kupić zamiennik, kosztujący 400-500 zł plus montaż.
Kradzieże katalizatorów - problem znany też zagranicą
Kradzieże katalizatorów to nie tylko problem znany z Polski. Opisywaliśmy już historie z Niemiec i Wielkiej Brytanii. Pod koniec 2020 r. informowaliśmy o takiej kradzieży w Manchesterze. Złodzieje wycięli część w półtorej minuty, na ulicy, i to dosłownie w biały dzień. Nagrała ich kamera monitoringu.