Krzysztof Hołowczyc na zaproszenie Alpine Katowice ścigać się będzie na holenderskim torze Zandvoort w trzeciej rundzie pucharu Alpine Elf Europa Cup. W weekend 17-19 czerwca będzie konkurować z kierowcami wyścigowymi z całej Europy.
Krzysztof Hołowczyc tak mówi o swoim starcie:
Wyścigi i rajdy to dwa różne światy, jednak tak samo wymagające — niezbędne jest w nich wysokie skupienie oraz precyzja. Jazda torowa to coś zupełnie innego niż rajdy cross-country. Zdaję sobie sprawę, że zawodnicy, z którymi będę konkurował, mają ogromne doświadczenie w tej pierwszej dziedzinie, jednak nie zamierzam odpuścić i dam z siebie wszystko. To z pewnością będzie wspaniałe doświadczenie! Alpine to samochód, który jest doskonale wyważony i wręcz stworzony do walki na torze, więc spodziewam się wielkiej frajdy i zaciętej rywalizacji. Formuła rywalizacji pucharowej jest mi doskonale znana, sam jestem inicjatorem pucharu cross-country, który cieszy się bardzo dużą popularnością w Polsce
Poniżej przeczytać można krótką rozmowę z Krzysztofem Hołowczycem
Ponoć życie zaczyna się po sześćdziesiątce… Co to oznacza dla Krzysztofa Hołowczyca, który w dziedzinie motosportu osiągnął niemal wszystko?
Powiedziałbym raczej, że to życie po prostu trwa, a w moim przypadku na pełnym gazie. Ta cyfra, która wskoczyła do przodu, w najmniejszym stopniu nie zmienia chęci dodawania gazu. Jeśli są marzenia, to trzeba do nich dołożyć ciężką pracę i po prostu je spełniać. Oczywiście można uznać, że jest się już zmęczonym i przesiedzieć resztę życia na kanapie z lampką wina w dłoni… Tylko, w moim rozumieniu, to nie jest prawdziwe życie…
Co najbardziej motywuje Pana dziś do podejmowania nowych wyzwań?
W zasadzie jest to potrzeba udowodnienia jednemu gościowi, że mogę więcej. Tym gościem jestem ja sam. W moim życiu wygrałem wiele rajdów, dzięki ciężkiej pracy dołączyłem do światowej czołówki w rajdach terenowych, pokonałem także ciężką chorobę. To mnie wiele nauczyło. Wiem, że w życiu liczy się każda chwila i każdą trzeba celebrować z największym uznaniem dla jego wartości. Dlatego staram się trzymać doskonałą formę psycho-fizyczną i nadal robić to co kocham. Mojego dnia urodzin nie mogłem więc spędzić inaczej, niż walcząc w rajdzie o Mistrzostwo Polski… Dzięki temu czuję, że żyję. To właśnie jest motorem, który mnie napędza.
Dlaczego przyjął Pan zaproszenie Alpine Katowice do udziału w dyscyplinie, która nie jest pana główną domeną?
Bo to dla mnie nowe doświadczenie, a więc wyzwanie, które tak jak wspomniałem, dodaje mi sił witalnych. Jestem oczywiście bardziej kierowcą "piaskowym" i "dakarowym", ale sam fakt rywalizacji sprawia, że czuję, że żyję. A to daje mi poczucie, że jestem szczęśliwym człowiekiem. Kocham życie i mam plan, aby przejść przez nie na pełnym gazie.