- Łukasz Żak, podejrzany o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej wykazuje oporną postawę od momentu przewiezienia do Polski
- Mężczyzna demonstruje brak chęci do współpracy z funkcjonariuszami
- Informacje z aresztu wskazują, że Łukasz Żak nie dostosowuje się do zasad, a jego zachowanie może być "pokazówką" dla innych więźniów
Źródła Onetu donoszą, że już w drodze do Warszawy podejrzany o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej Łukasz Żak sprawiał problemy. Choć początkowo zachowywał się spokojnie, to wobec policyjnej kamery i operatora, który go nagrywał, Żak wykazał się brakiem dyscypliny i odmówił wykonywania poleceń. Taka postawa może skutkować konsekwencjami dyscyplinarnymi, tym bardziej że butne zachowanie trwa w najlepsze i nie skończyło się po przetransportowaniu do Polski.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoŁukasz Żak nie dostosowuje się do zasad i zachowuje się na pokaz
Informacje z aresztu, do których dotarł Onet, wskazują, że Łukasz Żak nie dostosowuje się do panujących tam zasad. Jego ordynarne zachowanie wobec funkcjonariuszy i butny charakter przyciągają uwagę, ale mogą prowadzić do nałożenia sankcji dyscyplinarnych. Dwa wnioski o ich zastosowanie już zostały złożone. Mężczyzna przebywa obecnie w areszcie na Białołęce w wieloosobowej celi, co nasuwa przypuszczenia, że jego postawa może być demonstracją siły i pewności siebie dla innych osadzonych.
Jak mówi jeden z informatorów Onetu, w areszcie panują ścisłe zasady, a ich naruszenie może skutkować różnorodnymi karami określonymi w kodeksie karnym wykonawczym. Mogą to być m.in. nagany, pozbawienie przywilejów, a nawet izolacja. Decyzja o nałożeniu kary leży w gestii dyrektora aresztu, który ma rozpatrzyć wnioski dyscyplinarne.
- Przeczytaj także: Odcinkowy pomiar prędkości błysnął na czerwono. Czy to oznacza, że przyjdzie mandat?
Łukasz Żak jest podejrzany o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej
Łukasz Żak powrócił do kraju w wyniku współpracy polskich i niemieckich służb. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w nocy z 14 na 15 września, Żak został przewieziony do Warszawy. Po odmowie składania wyjaśnień usłyszał zarzuty, do których się przyznał.
W tej chwili śledczy zarzucili Żakowi spowodowanie wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym i ciężkimi obrażeniami u części pasażerów w związku z ucieczką z miejsca zdarzenia, a także złamanie zakazu prowadzenia pojazdów. Grozi mu kara nawet do 12 lat pozbawienia wolności.
W świetle przedstawionych faktów, Łukasz Żak stoi przed perspektywą długiego pobytu w areszcie i koniecznością zmierzenia się z konsekwencjami swojego zachowania. Czy i kiedy nastąpi jego refleksja, pozostaje kwestią otwartą. Pracownicy zakładu karnego mówią, że taki moment następuje, gdy podejrzany zostanie skazany.