Wirus szaleje w USA, zatem imprezy masowe – nie tylko te motoryzacyjne – zostały w znakomitej większości odwołane. Ale z drugiej strony, trudno się też dziwić, że ludzie siedzący przez długi czas w zamknięciu chcą w miarę normalnie żyć i wrócić do nawyków sprzed pandemii. Taki mniej więcej cel musiał przyświecać organizatorom małego zlotu w hrabstwie San Bernardino. Dodatkowo przychód z imprezy miał być przeznaczony na cele charytatywne i pomoc dla bezdomnych – pobudki były więc bardzo szczytne.

Organizatorzy spodziewali się ok. 25 osób, tymczasem na imprezę zawitało, według szacunków lokalnej policji, między 3000 a 4000 fanów motoryzacji. Co gorsza, zamiast trzymać dystans społeczny, większość z nich swobodnie poruszała się po terenie zlotu, co zresztą dobrze widać na załączonym materiale wideo.

Tak duże tłumy w jednym miejscu musiały zwrócić uwagę miejscowej policji, zwłaszcza że mieszkańcy zaczęli zgłaszać ponadnormatywne zagęszczenie ruchu, uniemożliwiające im załatwienie ważnych spraw (np. dojazd do lekarza). Impreza została szybko rozwiązana, organizator (kościół Loma Linda University) przeprosił za zamieszanie i sprowadzenie zagrożenia na miejscową społeczność. Lokalne władze zastanawiają się teraz do ilu nowych zakażeń doszło na zlocie, bo to, że doszło, jest w zasadzie pewne...