• W czasie pokoju armia może wypożyczać nasze samochody, jednak maksymalny czas i liczba tych wypożyczeń są ściśle określone
  • Nie jest prawdą, że tylko samochody terenowe mogą być wypożyczane przez wojsko od osób prywatnych, choć w praktyce właśnie takie auta są brane pod uwagę
  • Zawiadomienia o przeznaczeniu samochodu "na cele świadczeń rzeczowych" to w praktyce wpisanie go na listę pojazdów, które armia może ewentualnie wykorzystać, gdyby pojawiła się taka potrzeba
  • Zawiadomienia trafiają także do właścicieli samochodów typu SUV, które absolutnie nie nadają się do używania w warunkach bojowych czy po prostu terenowych. Na tym etapie właściciel auta może jeszcze zatrzymać "wpisanie samochodu na listę". Jeśli zawiadomienie zignoruje, będzie na to za późno
  • Atak Rosji na Ukrainę! Trwa druga fala uderzeń rakietowych [RELACJA NA ŻYWO]

"Działając na podstawie ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej zawiadamiam, że na wniosek Wojskowego Komendanta Uzupełnień w (…) zostało wszczęte postępowanie administracyjne w sprawie przeznaczenia samochodu (…) do oddania w używanie…"

Pisma wysyłane do właścicieli samochodów podparte są licznymi numerami aktów prawnych i na pierwszy rzut oka wynika z nich niewiele ponad to, że armia interesuje się naszym pojazdem i że w ciągu siedmiu dni możemy wypowiedzieć się w tej sprawie. Żadnego terminu i miejsca, w którym miałoby nastąpić przekazanie samochodu w takim wstępnym piśmie, nie ma, bo – na tym etapie – być nie może.

Na początek ustalmy, że ustawa o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej rzeczywiście pozwala armii, także w czasie pokoju, w ograniczonym zakresie korzystać z nieruchomości i rzeczy ruchomych, także należących do prywatnych osób. Ustawa pozwala też z rzeczy tych tworzyć swego rodzaju rezerwę na wypadek wojny.

Art. 208 tej ustawy mówi:

Armia pożyczy twoje auto? Jak często i na jak długo?

Czas i częstotliwość nakładania na właściciela obowiązku udostępnienia samochodu w czasie pokoju są ściśle określone – nie jest tak, że wojsko może "bez powodu" zabrać komuś samochód np. na miesiąc. Maksymalny okres zależy od celu, w jakim auto jest zabierane.

W tym miejscu warto zaznaczyć, że ograniczenia dotyczą jedynie ćwiczeń i sprawdzania gotowości mobilizacyjnych. Gdyby doszło do wojny, nie może być o nich mowy.

Armia pożyczy twoje auto: jakie pojazdy interesują wojskowych?

Ustawa nie nakłada na wojsko wielu ograniczeń i teoretycznie WKU mogłoby zainteresować się nawet naszym samochodem sportowym, jednak z przyczyn, o których dalej, tego nie czyni. Klucz, według jakiego wybierane są obiekty zainteresowań armii, może być różny, np. rodzaj nadwozia (SUV) albo napęd na cztery koła. Ma się rozumieć, że w chwili, gdy otrzymujemy zawiadomienie o wszczęciu procedury administracyjnej od burmistrza czy prezydenta miasta, wojsko nie wie, czy nasz samochód nadaje się do celów wojskowych. Może się bowiem zdarzyć, że mamy samochód terenowy, ale wyposażony w szosowe opony. To od nas zależy, czy i w jaki sposób się dowie.

Armia zajmuje samochody: jaka jest procedura?

Procedury administracyjne dotyczące właścicieli pojazdów spełniających wybrane kryteria wszczyna burmistrz albo wójt na wniosek Wojskowego Komendanta Uzupełnień, albo np. właściwego organu obrony cywilnej. Informację o wszczęciu procedury właściciel samochodu otrzymuje pocztą i w ciągu siedmiu dni od otrzymania zawiadomienia może się wypowiedzieć w sprawie – w miejscu i w sposób, które podane są w pouczeniu. To ważny moment, gdyż właściciel auta może poinformować wójta czy burmistrza, że – jego zdaniem – samochód nie nadaje się do celów wojskowych: bo jest w słabym stanie, bo wyposażony jest w delikatne koła, bo zainstalowano na nim szereg łatwych do uszkodzenia elementów tuningowych itd. Potem dopiero dochodzi do podjęcia decyzji administracyjnej: albo wójt (burmistrz) nałoży na nas obowiązek świadczeń rzeczowych, albo nie.

Obowiązek nałożony na właściciela samochodu może być ograniczony do wykonania w razie mobilizacji lub w czasie wojny (najczęściej tak właśnie jest), co w praktyce oznacza, że nasz samochód staje się swego rodzaju rezerwą i – przy założeniu, że żadnej wojny czy mobilizacji nie będzie – nic więcej z tego nie wynika.

Od decyzji administracyjnej można się odwołać zgodnie z pouczeniem w terminie 14 dni.

Armia chce twoje auto: gdy już dostaniesz wezwanie…

Właściciel samochodu, który w drodze decyzji administracyjnej "trafił na listę", może w dowolnym momencie dostać wezwanie do przekazania samochodu wskazanej jednostce wojskowej w wyznaczonym miejscu i czasie. Uwaga: to wezwanie zawiera zwykle miejsce i termin, w jakim mamy się stawić z autem, ale samo w sobie ma rygor natychmiastowej wykonalności i nie można się od niego odwołać. Samochód musi być przekazany w stanie nadającym się do użytku.

Armia bierze twoje auto jak swoje, ale za nie odpowiada

W tym miejscu dochodzimy do odpowiedzi na pytanie, dlaczego w czasie pokoju wojsko co do zasady nie korzysta z cywilnych samochodów, a jedynie tworzy listy pojazdów, które można by wykorzystać w razie mobilizacji: otóż armia odpowiada finansowo za wszelkie zniszczenia w przedmiotach wypożyczanych od osób fizycznych, a w przypadku pojazdów cywilnych wykorzystywanych w warunkach polowych takich zniszczeń uniknąć niemal nie sposób – zwłaszcza w przypadku samochodów luksusowych.

Ustawa mówi:

Masz auto "na liście zasobów"? Masz obowiązki

Warto pamiętać, że jeśli otrzymaliśmy już prawomocną decyzję związaną ze świadczeniami w formie użyczania samochodu, ciążą na nas pewne obowiązki. Otóż autem możemy w pełni rozporządzać i możemy je np. sprzedać, ale o transakcji mamy obowiązek poinformować organ administracyjny – wójta czy burmistrza. Chodzi o to, aby nasz samochód można było "zdjąć z listy". Nie można przy tym mówić, że na naszym aucie ciążą prawa osób trzecich i jest mniej warte niż w przypadku, gdyby nie zainteresowała się nim armia: tak nie jest, bo nasz samochód wraz z chwilą sprzedaży wypada z listy naszych potencjalnych zobowiązań, a nowy właściciel może go zarejestrować w innym regionie kraju i robić z nim, co chce. Oczywiście, wojsko może zainteresować się nim ponownie, ale to już będzie problem nowego właściciela niezależny od tego, że na nas nałożono taki obowiązek.