Informacja o pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę dotarła o poranku, w tłusty czwartek. Wcześniej ci, którzy interesowali się polityką, wiedzieli o zaostrzającej się sytuacji, o trwających tygodniami "ćwiczeniach" rosyjskich przy granicy z Ukrainą, ale mimo ostrzeżeń ze strony USA tylko nieliczni brali pod uwagę możliwość wybuchu regularnej wojny. Już po kilku godzinach, kiedy stało się jasne, że to nie są lokalne incydenty zbrojne czy drobne potyczki, ale inwazja na olbrzymią, niespodziewaną skalę, na stacjach benzynowych w Polsce zaczęły tworzyć się kolejki.
Pierwsze efekty wojny za wschodnią granicą: panika na stacjach paliw
Późnym popołudniem sytuacja stała się tak poważna, że stacje zaczęły wprowadzać limity sprzedaży paliw, w wielu punktach paliwa po prostu zabrakło – wybuchła panika, niemal każdy próbował nie tylko zatankować auta do pełna, ale też i napełnić wszelkie dostępne kanistry, beczki. Ceny paliw oszalały, na wielu stacjach, szczególnie na wschodzie Polski za litr oleju napędowego trzeba było zapłacić powyżej 10 złotych. Oczywiście, pojawiły się plotki, że to przez wojsko, które rekwiruje paliwo, że wrócą kartki na paliwo, że będą ograniczenia w wykorzystywaniu aut prywatnych. Rząd i przedstawiciele koncernów paliwowych uspokajali, że mamy zapasy paliwa, ale nikt ich nie słuchał. Po tym, kiedy czasie pandemii, z racji mniejszego zapotrzebowania na paliwa ich ceny spadły do poniżej 4 zł za litr, takie gwałtowne wzrosty były potężnym szokiem.
Kolejki na stacjach paliw, braki paliwa w dystrybutorach – takie sytuacje nie zdarzały się w Polsce od lat 80., do czasu Rosyjskiej agresji na UkrainęŹródło: Auto Świat
Po pewnym czasie zareagowało państwo, obniżając opodatkowanie paliwa, ale w taki sposób, że wprawdzie wzrosty cen detalicznych na stacjach udało się zahamować, ale w taki sposób, że z obniżek nie mogli skorzystać przedsiębiorcy. Z czasem do drogich paliw przywykliśmy, co bez skrupułów wykorzystały największe koncerny paliwowe. Bo kiedy w drugiej połowie roku ceny paliw na światowych rynkach spadły, to na stacjach benzynowych nie zrobiło się taniej, za to sprzedawcy paliw mogli się pochwalić rekordowymi marżami. Wojna była świetnym usprawiedliwieniem. Rosnące ceny paliw to jeden z czynników, które nakręcają inflację.
Bez wiązek elektrycznych z Ukrainy stanęła produkcja aut w Europie
Bardzo szybko się okazało, że wzrost cen paliw to niejedyny problem dla branży motoryzacyjnej. Bo choć ani Ukraina, ani Rosja nie kojarzyły się z motoryzacyjnymi potęgami, to ich wpływ na rynek motoryzacyjny okazał się znaczący. Już po kilku dniach w centralach europejskich koncernów motoryzacyjnych zapanowała panika, bo przez wojnę na Ukrainie trzeba było wstrzymać produkcję wielu priorytetowych modeli, w tym aut elektrycznych. Okazało się, że to właśnie w Ukrainie produkowane były wiązki elektryczne do wielu aut produkowanych w całej Europie. Według szacunków holdingu finansowego Wells Fargo, na początku 2022 r. nawet 15 proc. wiązek elektrycznych do aut produkowanych w Europie pochodziło właśnie z Ukrainy! To właśnie przez brak wiązek z Ukrainy opóźniały się dostawy wielu Volkswagenów czy Skód. Koncerny w ekspresowym tempie przeniosły ich produkcję m.in. na Wegry, do Polski, Rumunii, Tunezji, Maroka czy Chin.
Na Ukrainie zlokalizowane były zakłady produkujące wiązki elektryczne do wielu modeli europejskich aut. Tylko niektórym z nich udało się utrzymać produkcję.Źródło: Skoda
Część ukraińskich fabryk udało się ewakuować do regionów, które nie są objęte bezpośrednimi działaniami wojennymi – tak się stało m.in. z częścią zakładów produkujących akumulatory (przed wojną była to jedna z ukraińskich specjalności w branży motoryzacyjnej), ale przez problemy z dostawami energii i transportem, nawet one musiały ograniczyć produkcję.
Ukraina produkowała większość neonu potrzebnego do produkcji chipów
O ile problemy z bieżącą produkcją wiązek dały się odczuć niemal natychmiast, wiele skutków inwazji Rosji na Ukrainę, działa z opóźnieniem. Po wybuchu wojny okazało się, że ponad połowa neonu – gazu używanego w laserach niezbędnych do produkcji zaawansowanych elementów półprzewodnikowych – produkowana była na Ukrainie. A to oznacza, że znów grożą nam problemy z ich dostępnością, nie tylko dla motoryzacji. Jednym z większych dostawców neonu była firma Ingas, mieszcząca się w zajętym przez Rosję Mariupolu – z informacji spółki wynika, że produkcję udało się przenieść w inne rejony Ukrainy.
Z kolei Rosja, która jako agresor została objęta sankcjami, należy do największych na świecie dostawców wielu surowców niezbędnych w motoryzacji – i nie chodzi tu tylko o produkty wytwarzane z ropy naftowej, czyli paliwa (w tym LPG) i oleje! Rosja należała przed rozpoczęciem wojny do największych na świecie producentów palladu i platyny, czyli materiałów używanych m.in. do produkcji katalizatorów i innych systemów oczyszczania spalin – wciąż narastająca skala kradzieży katalizatorów to poniekąd też efekt wojny w Ukrainie. Materiały odzyskiwane ze zużytych katalizatorów są tak cenne, że kradzieże tych podzespołów stały się niezwykle dochodowe.
Wciąż narastająca fala kradzieży katalizatorów to też w pewnym stopniu efekt wojny w Ukrainie. Objęta sankcjami Rosja należy do największych producentów palladu i platyny. Wysokie ceny tych surowców sprawiają, że kradzieże katalizatorów, z których da się te metale odzyskiwać, są niezwykle opłacalne.Źródło: KMP Zielona Góra
Rosja chce przejąć gigantyczne zasoby ukraińskich surowców
Zwolennicy szybkiego przejścia na elektromobilność często twierdzą, że to sposób na uniezależnienie się od Rosji, która – mimo sankcji – pozostaje jednym z największych dostawców paliw. Tyle że Rosja to też dostawca ok. 10 proc. niklu na światowe rynki, a nikiel to jeden z materiałów niezbędnych do produkcji akumulatorów litowo-jonowych używanych w autach elektrycznych! Z Rosji pochodzi też znaczna część niezbędnego dla współczesnej motoryzacji aluminium.
Na terenach Ukraińskich atakowanych i częściowo okupowanych przez Rosję znajdują się też jedne z największych w Europie złóż litu, oceniane na 500 tys. ton. Rosjanie zajęli też tereny, na których występują złoża rud żelaza, zlokalizowane są kopalnie tytanu, rud cyrkonu, strontu, uranu i złota. W 2021 r. Ukraina była piątym co do wielkości eksporterem rudy żelaza, a wartość ukraińskich złóż metali, w tym metali ziem rzadkich szacowana jest na kilkanaście bilionów dolarów.
Wojna cofnęła rosyjską motoryzację o 30 lat
Dla koncernów motoryzacyjnych poważnym obciążeniem są nie tylko problemy z dostępnością surowców i podzespołów z dotkniętych wojną terenów albo pochodzących z objętej sankcjami Rosji – wycofanie się z rosyjskiego rynku też zabolało wiele firm, które przez lata inwestowały w fabryki i montownie na terenie Rosji i dla których Rosja była jednym z ważnych rynków zbytu. Z kolei rosyjscy producenci okazali się mocno uzależnieni od zachodnich dostawców. Żeby utrzymać produkcję, w wielu modelach produkowanych w Rosji zrezygnowano z układów wtrysków paliwa, katalizatorów, poduszek powietrznych, klimatyzacji – tamtejsza motoryzacja wróciła do poziomu z lat 90. Stopniowo jednak miejsce dotychczasowych zachodnich dostawców i kooperantów zajmują firmy z Chin. W moskiewskich zakładach, które należały wcześniej do Renault, teraz budowane mają być chińskie auta JAC, oczywiście pod nazwą Moskwicz. Z taśm fabryki Kamaza, z których przed rozpoczęciem zjeżdżały Mercedesy Actrosy i Kamazy wyposażone w zachodnie silniki i osprzęt, znów zjeżdżają ciężarówki z 12-litrowymi dieslami V8, pamiętającymi jeszcze czasy ZSRR. Produkcja nowych samochodów spadła w Rosji w 2022 r. o 67 proc. w porównaniu z rokiem 2020.
Rosjanie wracają do produkcji aut bazujących na konstrukcjach z czasów ZSRRŹródło: Kamaz; / Kamaz/ Kamaz-masters
Setki tysięcy używanych aut wywiezionych na Ukrainę
Problemy z dostępnością nowych aut, których nie dało się produkować przez m.in. brak podzespołów z Ukrainy, spowodowały zmniejszenie podaży młodych aut używanych, przy jednoczesnym wzroście popytu. Ceny aut z drugiej ręki gwałtownie wzrosły. Nie tylko z Polski, ale też z wielu rynków w Europie w ciągu kilku miesięcy wyjechały na Ukrainę niemal wszystkie tanie pickupy, terenówki, busy, auta dostawcze. Część z nich trafiła na front, część jest wykorzystywana do transportu pomocy czy ewakuacji ludności.
W kwietniu władze Ukrainy zadecydowały o zniesieniu ceł importowych na samochody. Zwolnienie obowiązywało do lipca, a w tym czasie Ukraińcy sprowadzili z krajów UE niemal 250 tys. aut, z czego prawdopodobnie ponad 55 tys. z Polski. Przez kilka miesięcy niedrogie samochody używane sprzedawały się w Polsce praktycznie na pniu!
Aktualnie zwolnienie z cła obowiązuje tylko w przypadku aut przesyłanych na potrzeby armii ukraińskiej.
W ciągu kilku miesięcy Ukraińcy sprowadzili ponad 250 tys. aut używanych, korzystając z czasowego zawieszenia opłat celnych. W ten sposób władze Ukrainy chciały umożliwić zastąpienie dziesiątków tysięcy aut zniszczonych w wyniku działań wojennych.Źródło: Shutterstock / Catwalk Photos
Ukraińcy kupują SUV-y i auta elektryczne
Co ciekawe, mimo wojny na Ukrainie w 2022 r. sprzedano ok. 39 tys. nowych aut, co oznacza spadek o niemal 64 proc. w porównaniu z 2021 r. Tym, co jednak najbardziej zadziwia w ukraińskich statystykach sprzedaży nowych aut, jest duża popularność modeli z napędem elektrycznym. Ukraińcy kupili m.in. 562 Volkswageny ID4, 240 Hond M-NV, 171 szt. BMW iX, 131 Hyudaii IONIQ 5, 114 Audi E-Tron, 109 Nissanów Leafów. Najwyraźniej, mimo rosyjskich ataków na infrastrukturę energetyczną, Ukraińcy bardziej się boją problemów z dostępnością paliw, niż z dostępnością prądu. Aż 90 proc. wszystkich sprzedawanych na Ukrainie aut stanowią teraz SUV-y.