Zawsze myślałem – i dalej naiwnie w to wierzę – że motocykle zostały stworzone dla tych, którzy potrzebują czegoś więcej od życia. Motocykliści to zazwyczaj ludzie, którzy myślą nietuzinkowo, mają nieco pokręconą, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, naturę i patrzą na świat z odrobinę innego kąta, niż inni. Takie lekkie freaki. Ludzie z pomysłem na życie.

I co roku ta moja naiwna wiara zostaje poddana poważnej próbie. Bo okazuje się, że motocykle zostały stworzone przede wszystkim dla ludzi, którzy mają w głowie nieco więcej rozumu. A przynajmniej powinni mieć. Dlaczego? To bardzo proste, wręcz banalne. Motocykl jest przedmiotem, który w rękach nieodpowiedniego użytkownika, może stać się bardzo niebezpiecznym narzędziem. To trochę tak, jakby nie do końca ogarnięty umysłowo facet wsiadł za stery walca drogowego.  Fun dalej jest, ale można przy okazji rozjechać to i owo.

Zaraz powiecie, a przy okazji bez wątpienia i napiszecie pod spodem, że sieję panikę i nie mam pojęcia o tym, co to są dwa koła. Otóż nie. Sam odkurzyłem swoje kilka dni temu i nie mogę się doczekać chwili, kiedy ruszę w miasto. Więc mniej więcej wiem, o co w tym wszystkim chodzi. I tym bardziej z przerażeniem patrzę na tych, którzy mają się za Terminatorów. Jak się rozpadnę na kawałki, to co? Zaraz w cudowny sposób zmaterializuję się ponownie. Jak Terminator właśnie.

Nie pisze o tym bez powodu. W ostatni weekend w ciągu zaledwie 20 minut, w samym centrum Warszawy, przeleciało obok mnie przynajmniej kilku wyposzczonych i stęsknionych za motocyklowym szaleństwem Terminatorów. Jedno koło, dwa koła, przód, tył, slide, wheelie. Wszystko pomiędzy toczącymi się powoli samochodami. Wszystko z prędkością pewnie około 130 kilometrów na godzinę.

Wiem, rozumiem. Motocykle to fun. Motocykle to wolność. Ale – może to mniej istotne dla Terminatorów – w grę wchodzi Wasze życie i zdrowie. Zresztą nie tylko, a może nawet PRZEDE WSZYSTKIM nie Wasze życie i zdrowie.

Znałem jednego motocyklistę, który zawsze był przekonany o swojej nieśmiertelności. Zawsze szybko, zawsze z fantazją. Rzeczywiście, dobry był. Nawet bardzo dobry. Ale nie przewidział nieszczęśliwego zbiegu niefortunnych okoliczności. Plama oleju plus zapatrzony w telefon facet za kierownicą dostawczaka. Skończyło się tragicznie. Dlatego szczególnie jestem wyczulony na motocyklowe wariactwa. Chcesz poszaleć? Od tego są zamknięte obiekty, na których można się wyżyć za kilkaset złotych. Zakładam, że jeśli kogoś stać na motocykl za kilkadziesiąt tysięcy, stać go też na taki wydatek. Trzeba tylko pomyśleć. I dlatego trzeba mieć trochę więcej rozumu.

ZOBACZ TEŻ:

►  10 rzeczy, które stracisz, wsiadając do samojezdnego samochodu

►  Miejscy rowerzyści. Ile im wolno?

►  Kultowa marka pokazała technologiczne cudo