• Motocyklista wyprzedzał sznur samochodów, przekraczając linię ciągłą
  • Wzbudził fotoradar, gdy obok jechał wolniejszy samochód
  • Kierujący zastanawia się, czy teraz może dostać mandat za motocyklistę. Sprawdzamy, czy to możliwe

Lekkomyślny motocyklista sprawił, że inny kierowca może mieć spory problem. Pojawiło się nad nim widmo zapłacenia mandatu, za to, że znalazł się w złym miejscu o złym czasie. Nieodpowiedzialny kierujący postanowił bowiem "pokazać co potrafi" w polu widzenia fotoradaru. Zobaczyliśmy to na kanale "Stop Cham" na YouTube.

Na drodze krajowej nr 8 w woj. dolnośląskim postanowił wyprzedzać sznur samochodów, przekraczając linię ciągłą, na zakręcie przy ograniczeniu do 70 km/h. Niestety tym manewrem wzbudził fotoradar, akurat, gdy obok niego poruszał się samochód nagrywającego. Powstało więc pytanie, czy teraz niewinny kierowca będzie musiał zapłacić mandat?

To jest zaawansowany fotoradar

Widoczny na nagraniu fotoradar, to nie dobrze znany wszystkim polskim kierowcom Fotorapid CM, a Multaradar CD, czyli znacznie bardziej zaawansowane urządzenie. Potrafi on automatycznie rozróżnić rodzaj pojazdu np. samochód osobowy od ciężarowego. Ma też możliwość podłączenia urządzeń dodatkowych, jak kamera pozwalająca na rejestrację zsynchronizowanego obrazu tyłu pojazdu, co jest to cenne w przypadku, kiedy wykroczenia dopuścił się motocyklista. Taki fotoradar ma możliwość wykonywania pomiarów prędkości na kilku pasach ruchu jednocześnie, bez konieczności zmiany ustawień.

Jeśli więc na zdjęciu pojawią się dwa obiekty, w tym wypadku samochód i motocykl, to dla tego urządzenia nie powinno być problemem zmierzenie prędkości obu pojazdów. Na zdjęciu będą więc dwa pojazdy, ale już prędkość jest przypisana do każdego z nich. Operator od razu będzie wiedział, który pojazd ile jechał. Jest na tyle zaawansowany, że wykroczenie bez problemu można przypisać motocykliście.

Multaradar CD Foto: GITD
Multaradar CD

To kto dostanie mandat?

Jednak szanse, że dostanie on mandat, są niewielkie, bo jednoślady mają tablice rejestracyjne jedynie z tyłu. Urządzenie to jednak może mieć podłączoną drugą kamerę do rejestrowania tyłu pojazdu. Tak jest w Warszawie na skrzyżowaniu ulicy Radzymińskiej i Bystrej. W tej sytuacji nie widać jednak, żeby obok stała druga kamera.

A gdyby kierowca auta dostał mandat? Musi się odwołać, bo ma przecież najlepszy z możliwych dowodów — nagranie z miejsca zdarzenia. Niestety nie ma tutaj podanej prędkości, ale biorąc pod uwagę sznur samochodów, które nie uruchamiają fotoradaru i widząc, że przecież kierujący porusza się ze zbliżoną prędkością do reszty aut, można od razu wywnioskować, że to nie nagrywający spowodował zrobienie zdjęcia. Gdyby to również nie przekonało służb do wystawienia mandatu, zawsze jest ścieżka sądowa, a tam kierowca miałby dużą szansę na wygraną. Zapewne wnioski byłyby takie same jak przedstawione powyżej.

Nagrywający nie powinien się obawiać mandatu, najpewniej zdjęcie trafiło do kosza, bo sprawca nie został rozpoznany. A co do motocyklisty — spowodował zagrożenie w ruchu drogowym i ewidentnie nie myśli o innych. Ciekawe, czy wie, że w starciu z takim fotoradarem nie zawsze jest bezkarny.