- Niebieskie znaki STOP występują tylko w jednym miejscu na świecie
- Formalnie nie są znakami drogowymi, ale zyskały akceptację wśród kierowców
- Historia znaków STOP ma ciekawe epizody. Kiedyś były one żółte
Od razu uspokajamy, że jeśli wcześniej nie słyszeliście o niebieskim znaku, to nic się nie stało. To specyficzne oznakowanie nie występuje ani w Polsce, a nawet w Europie. Ba! Występuje tylko w jednym regionie świata — na Hawajach. Niebieskie STOP-y spotkać można w wielu miejscach archipelagu, choć tradycyjne czerwone znaki także tam są i to w zdecydowanej większości. Pełnią one tę samą funkcję, co na całym świecie.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoNiebieski znak STOP jest wytrychem w prawie
Po co więc są jeszcze niebieskie i czym się różnią od czerwonych, wszystkim znanych znaków? Okazuje się, że różnica tkwi w przepisach – jak podaje "Honolulu Star-Advertiser", stanowe prawo pozwala na montowanie znaków drogowych wyłącznie przez upoważnione organy.
Aby obejść zakaz stosowania znaków przez osoby prywatne, na przykład na parkingach sklepowych, mieszkańcy Hawajów zdecydowali się na sprytne rozwiązanie — niebieskie znaki. Formalnie nie są to znaki drogowe, bowiem nie mają czerwonej planszy, ale ich kształt i napis jest oczywisty. Dzięki temu, że nie jest to prawdziwy znak drogowy, może być stawiany przez osoby prywatne. Co ciekawe, mimo zerowej mocy prawnej, zdobyły akceptację społeczną i są respektowane przez większość kierowców.
Nie tylko niebieski. Kiedyś był też żółty
Historia znaków STOP w USA ma także inne ciekawe epizody. "The New York Times" przypomina, że do lat pięćdziesiątych XX wieku, zanim udało się wyprodukować odblaskowy czerwony pigment, na amerykańskich drogach królowały żółte STOP-y, które już wtedy mogły być odblaskowe. Dopiero po rozwiązaniu problemu technicznego w 1954 r., czerwone STOP-y zaczęły zastępować swoje mniej widoczne odpowiedniki.
- Przeczytaj także: Nowe zasady przy rejestracji aut już obowiązują. Takich kombinacji jeszcze nie było
Hawajskie niebieskie znaki STOP są więc nie tylko kuriozum, ale i przykładem na to, jak lokalne społeczności potrafią dostosować przepisy do własnych potrzeb. Jest to interesujący element w drogowym krajobrazie.