Uciążliwość tej wydawałoby się na pierwszy rzut oka błahej kwestii spowodowała wręcz zainteresowanie się sprawą przez Rzecznika Praw Obywatelskich, który wystąpił o jej rozwiązanie do ministra infrastruktury.

Wprowadzenie nowych dowodów rejestracyjnych miało dostosować polskie prawo do prawa unijnego (Dyrektywy 1999/37/EC), które unifikuje dane zawarte w dowodach rejestracyjnych, używanych w UE. Sześć stron w formacie A6 miało pomieścić więcej informacji, zarówno w postaci zharmonizowanych kodów, jak i danych krajowych, których we wcześniejszych dowodach nie było. Miało to znacznie ułatwić przeprowadzanie kontroli drogowych w poszczególnych krajach unijnych.

Jak okazało się w praktyce, zmiana rozmieszczenia danych dotyczących właściciela i organu wydającego dowód rejestracyjny była i wciąż jest przyczyną problemów. W nowych dowodach rejestracyjnych na pierwszej stronie jest wpisany organ wydający dowód rejestracyjny, a dopiero znacznie dalej, na szóstej stronie osoba użytkująca pojazd. Tymczasem w państwach Unii Europejskiej najczęściej właściciel jest wpisany na pierwszej stronie dowodu rejestracyjnego.

Rozmieszczenie danych w polskich dowodach jest przyczyną wielu omyłek unijnych policjantów, wystawiających mandaty Polakom przebywającym za granicą, którzy naruszyli przepisy ruchu drogowego. W konsekwencji setki mandatów i wezwań do zapłaty, zamiast do polskich kierowców, są kierowane do prezydentów i starostów polskich miast. Natomiast jeśli dane kierowców zostaną spisane, wówczas prezydenci i starostowie często traktowani są jak przedsiębiorcy, u których zatrudniony jest kontrolowany kierowca. Pierwsze kłopoty prezydentów i starostów zaczęły się jeszcze w 2005 roku, czyli wkrótce po wprowadzeniu nowych, unijnych wzorów dowodów rejestracyjnych.

Ponieważ wymiana dowodów rejestracyjnych na nowy typ następowała i wciąż jeszcze następuje sukcesywnie, wraz z kolejnymi rejestracjami pojazdów, skala powyższego problemu nie była nigdy olbrzymia. Nie oznacza to jednak, że można ten problem pominąć, stąd wniosek RPO do resortu infrastruktury o jego rozwiązanie.

Wydaje się, że jedynym sensownym wyjściem z tej sytuacji będzie zmiana druków dowodów rejestracyjnych, a przynajmniej zmiana układu zawartych tam danych. Do czasu podjęcia stosownych kroków, polska strona powinna powiadomić odpowiednie służby krajów UE o treści i rozmieszczeniu danych w aktualnych dowodach rejestracyjnych.