- Ponad połowa kierowców wymienia opony na długo przed osiągnięciem przez nie granicznego zużycia określonego przepisami
- Wynika to z obaw, że już bieżnik o wysokości 3-4 mm nie zapewnia bezpieczeństwa podczas jazdy w deszczu
- Nowa unijna norma ustala nowe wymagania dotyczące przyczepności zużytego ogumienia na mokrej nawierzchni
- Europejscy producenci opon akceptują to rozwiązanie
- Jeśli tej jesieni kupicie jeden z najnowszych modeli opon, będą one już zgodne z nowymi normami
- Wyjaśniamy, czy zużyte opony spełniające nową normę będą tak dobre, jak nowe
Minimalna głębokość bieżnika opon, na których można jeździć zgodnie z przepisami, to 1,6 mm. To bardzo mało – takie zużycie opon musi wpływać na ich przyczepność. W domyśle: musi ją pogarszać, zwłaszcza na mokrej nawierzchni. Wydaje się oczywiste, że opona używana, czy wręcz na granicy zużycia, nie jest w stanie odprowadzić takiej ilości wody czy zapewnić takiej przyczepności na błocie pośniegowym jak opona nowa. Z tej przyczyny znaczna część kierowców wymienia opony wcześniej – według firmy Michelin 50 proc. opon jest wymienianych przed osiągnięciem wysokości bieżnika na poziomie 3 mm. To potężna strata: gdyby opony zapewniały pełne bezpieczeństwo aż do ich krańcowego zużycia, można by na nich jeździć rok czy nawet dwa lata dłużej i oszczędzać pieniądze. A przy okazji chronić środowisko, gdyż i produkcja opon, i ich recykling wciąż mają na nie duży wpływ.
I oto mamy nową – a właściwie starą, ale zaktualizowaną – normę, która określa wymagania wobec opon wprowadzanych na rynek. Norma ta przewiduje badanie przyczepności opony używanej i ustala minimalne wymagania, jakie używana opona musi spełniać. Nie jest jednak tak, jak twierdzą niektóre media, iż stare opony będą zachowywać się jak nowe. Tak, ale nie do końca – o tym dalej.
Europejscy producenci są zadowoleni z nowych norm dotyczących opon
Gdy zapytać przedstawicieli europejskich koncernów oponiarskich, czy są zadowoleni z coraz ostrzejszych norm, mówią oni, że tak. Oto np. oświadczenie firmy Continental:
Europejska Komisja Gospodarcza Organizacji Narodów Zjednoczonych (EKG ONZ) zrewidowała normę UN ECE-R117, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkich opon aż do ich zużycia. Wcześniej do nowych opon miały zastosowanie wymagania dotyczące oporu toczenia, zgodności z wartościami granicznymi hałasu toczenia lub charakterystyki jazdy w śniegu i deszczu. Wraz z poprawką do UN ECE-R117 wszyscy producenci muszą od lipca 2024 r. spełniać określone wymagania dotyczące przyczepności na mokrej nawierzchni dla zużytych opon.
Continental z zadowoleniem przyjmuje to nowe rozporządzenie, które ma na celu zapewnienie ogólnego poziomu bezpieczeństwa i zrównoważonego rozwoju dla wszystkich opon wprowadzanych na rynek.
Jest rzeczą oczywistą, że nasza oferta opon jest w pełni zgodna z tym nowym rozporządzeniem. Zarówno bezpieczeństwo, jak i zrównoważony rozwój są kluczowymi aspektami rozwoju opon Continental już od dłuższego czasu.
Co tak naprawdę znaczą nowe przepisy?
Jeśli jednak ktoś sądzi, że dziś kupiona opona zachowa niezmienne parametry od nowości aż do granicznego zużycia, ten może się rozczarować. Oto garść informacji streszczających znaczenie nowych przepisów w kontekście osiągów starych opon.
- Rozporządzenie dotyczy nowych modeli opon; jeśli kupicie nowe opony, które zostały wprowadzone na rynek od lipca 2024 r., odpowiadają one (lub powinny odpowiadać) nowym wymaganiom; w praktyce większość modeli opon wprowadzonych w tym roku spełnia nową normę.
- Wcześniej wprowadzone na rynek modele opon będą musiały spełniać nowe wymagania od 2026 r.; do tego czasu producenci muszą upewnić się, czy ich produkty w stanie używanym spełniają wymagania i jeśli tak nie jest, będą zmodyfikowane albo wycofane.
- Nowa norma wymaga od ogumienia, aby skuteczność hamowania zużytej opony na mokrej nawierzchni (w praktyce: sztucznie zszorstkowanej, czyli startej) była zgodna z minimalnymi wymaganiami określonymi w przepisach. Norma nie wymaga, aby stara opona miała osiągi takie same jak nowa, a jedynie, aby spełniała minimalne wymagania.
- Jest zatem naturalne i dozwolone przez nowe prawo, że osiągi "deszczowe" opony zmieniają się wraz z jej zużyciem.
- Jedyną nowością wynikającą z zaktualizowanych wymagań jest to, że oprócz spełniania minimalnych wymogów w odniesieniu do hamowania na mokrej nawierzchni, hałasu i oporów toczenia, dodane są wymagania w odniesieniu do hamowania używanej opony na mokrej nawierzchni.
Co musi opona wprowadzana na rynek?
Obecnie (i wcześniej) wszystkie opony wprowadzane do sprzedaży muszą spełniać minimalne wymagania w odniesieniu do osiągów. Dotąd badano: hamowanie na mokrej nawierzchni z prędkości 80 km na godz. do 20 km na godz., hałaśliwość (przy 60 i 80 km na godz.) oraz opory toczenia, w przypadku opon zimowych dochodziła próba zimowa. To analogiczne testy do tych, które służą do określenia klasy opony na obowiązkowej etykiecie (stąd literki A,B, C, itd.). Oczywiście, opony mogą być lepsze i gorsze, nie mogą jednak mieć osiągów "dramatycznie złych" – czyli poza skalą. Teraz doszło obowiązkowe badanie opony zużytej (sztucznie startej) w odniesieniu do drogi hamowania 80-20 km na godz. na milimetrowej warstwie wody. Oczywiście, wymagania nie są nadmiernie wyśrubowane, wszystkie dostępne opony będą je spełniać, nie może być inaczej.
Warto zaznaczyć, że do testów używa się opon startych sztucznie; warunki przechowywania opon i ich wiek mogą wpływać na osiągi ogumienia w nieprzewidywalny sposób i nikt rozsądny nie zagwarantuje nam, że każda opona dopuszczona do sprzedaży będzie po latach spełniać normę.
Jeśli więc coś takiego gdzieś przeczytaliście, to był to zwykły klikbajt.
Używana opona kontra nowa – czy jest sens to badać?
Nie da się nawet w uczciwy sposób porównać osiągów używanego ogumienia – proces zużycia opon za każdym razem jest inny, zależy od wielu czynników: czy auto stało w garażu, czy na słońcu, czy jeździło we Włoszech czy w Polsce, czy opony poza sezonem były przechowywane w dobrych warunkach czy w złych...
Ale może się zdarzyć, że nowa, bardzo dobra opona ze sztucznie startym bieżnikiem do 3 mm będzie w czymś lepsza od zupełnie nowej, nie używanej i nie ścieranej opony innego producenta. Jest to jak najbardziej możliwe, bo na rynku jest sporo opon o niskich osiągach, które jednak – pomimo niskich osiągów – spełniają minimalne wymagania określone przepisami. Albo i nie spełniają. Niektórzy producenci chwalą się takimi testami swoich produktów w odniesieniu do konkurencji, ale nie chcą podać, o jakie marki i modele chodzi. A zatem nie ma o czym mówić.
Ja zamierzam wciąż serio traktować zalecenia niektórych producentów, by opony wymieniać, gdy ich bieżnik osiągnie 3 mm, a w przypadku zimówek – 4 mm. Wolę płacić za opony niż za blacharza.