Zgodnie z ustawą przyjętą przez Kathy Hochul, gubernator Nowego Jorku, jeszcze tylko przez niecałe 14 lat mieszkańcy tego regionu będą mogli kupić spalinowy samochód osobowy. Od 2035 r. wszystkie auta sprzedawane w stanie Nowy Jork będą niskoemisyjne. Z salonów znikną pojazdy "czysto" spalinowe – klienci będą musieli wybierać między "elektrykami", hybrydami plug-in i autami wodorowymi.

"Nowy Jork wdraża najbardziej radykalny w kraju plan redukcji wpływających na nasz klimat gazów cieplarnianych. Aby osiągnąć nasze ambitne cele, musimy obniżyć emisje z sektora transportu, który obecnie jest największym źródłem zanieczyszczenia klimatu w stanie" – przekazała Hochul w oświadczeniu. Nowy Jork postawił sobie za cel redukcję tych gazów aż o 85 proc. do 2050 r. Przyczynić ma się do tego właśnie zakaz sprzedaży aut spalinowych.

Nie tylko Europa walczy z CO2

Prezydent Joe Biden chce, by do 2030 r. aż połowa nowych samochodów w USA wyjeżdżała z salonów tylko na prądzie. Zmiany w samym stanie Nowy Jork raczej nie wystarczą, wszak według danych NADA (National Automobile Dealership Association) przypada mu tylko ok. 6 proc. udziału w krajowym rynku nowych samochodów.

Warto jednak wiedzieć, że na razie chodzi wyłącznie o auta osobowe i lekkie pojazdy dostawcze. Podpisana przez Hochul ustawa nie obejmuje średnich i ciężkich aut dostawczych – te będą mogły "smrodzić" jeszcze co najmniej do 2045 r.

W e-rewolucji Nowy Jork nie będzie sam, wcześniej bowiem podobne zobowiązania podjęły już stany Kalifornia i Massachusetts. "Deadline" dla spalinowych samochodów pokrywa się w nich z tym zaproponowanym przez Unię Europejską. Wygląda więc na to, że radykalne kroki związane z konwencjonalnymi jednostkami napędowymi nie dotyczą już tylko Starego Kontynentu.