- Kontrole z wiaduktów są skutecznym narzędziem egzekwowania przepisów drogowych. I to tych, których podobno nie da się wyegzekwować
- Policjanci nie są wyposażeni w mierniki prędkości - to nie prędkość sprawdzają. Na cel biorą inne wykroczenia
- Tysiąc złotych i osiem punktów karnych to tylko jedna z kar nakładanych na kierowców. Bywają i większe
- Więcej informacji ważnych dla kierowców znajdziesz na stronie głównej Onetu
Policjanci korzystają z nietypowych, ale bardzo skutecznych metod na sprawdzenie, kto stosuje się do nowych przepisów. Niestety, statystyki pokazują, że nie wszyscy Polacy znają niedawno wprowadzone prawo – w ciągu zaledwie kilku godzin jeden patrol mundurowych jest w stanie wystawić kilkadziesiąt mandatów za to samo wykroczenie.
Policjanci sprawdzają w całej Polsce, czy kierowcy są na bieżąco z przepisami o ruchu drogowym. Mundurowi coraz chętniej ustawiają się na ekspresówkach i autostradach, by egzekwować przestrzeganie nowego prawa. Mandaty dosłownie sypią się z nieba, bo funkcjonariusze stosują metody, do których szoferzy nie są przyzwyczajeni – zamiast śledzić ich ruchy z kabiny nieoznakowanych radiowozów, bacznie przyglądają się kierowcom z ukrycia, wykorzystując do tego zdobycze technologiczne XXI w. oraz infrastrukturę drogową.
Kontrole z wiaduktów i nie tylko
Kontrole prowadzone na autostradach i trasach ekspresowych powoli stają się standardem, do którego powinniśmy się przyzwyczajać. Nie chodzi jednak o typowe pomiary prędkości prowadzone za pomocą wideorejestratorów zamontowanych w nieoznakowanych radiowozach. Funkcjonariusze ustawiają się w miejscu, z którego mają doskonały widok na drogę szybkiego ruchu, a jednocześnie nie rzucają się w oczy.
Dlaczego niektórzy kierowcy nawet nie wiedzą, że są właśnie poddawani kontroli? Dlatego że mało kto spogląda zza kierownicy... w niebo. Funkcjonariusze lubią ostatnio ustawiać się na wiaduktach przebiegających nad trasą. Nie obserwują jednak kierowców przez staromodne lornetki – do kontroli wykorzystują nowoczesne urządzenia, które dokładnie rejestrują to, co dzieje się na jezdniach pod nimi. Często towarzyszą im np. drony lub laserowe mierniki.
Mało kto spodziewa się, że policja kontroluje akurat te rzeczy
Funkcjonariusze postawili na egzekwowanie obowiązującego od 1 lipca 2023 r. zakazu. Złamanie go skutkuje nałożeniem mandatu w wysokości 1 tys. zł i 8 punktów karnych.
Kierującemu pojazdem kategorii N2 lub N3 zabrania się wyprzedzania pojazdu samochodowego na autostradzie i drodze ekspresowej o wyłącznie dwóch pasach ruchu przeznaczonych dla danego kierunku ruchu, chyba że pojazd ten porusza się z prędkością znacznie mniejszą od dopuszczalnej dla pojazdów kategorii N2 lub N3 obowiązującej na danej drodze. Zakazu nie stosuje się do wyprzedzania pojazdów wykonujących na drodze prace porządkowe, remontowe lub modernizacyjne wysyłających żółte sygnały błyskowe
– czytamy w kodeksie.
Powyższy zapis miał zakończyć odbywające się na polskich drogach "wyścigi słoni", czyli trwające bardzo długo manewry wyprzedzania się przez ciężarówki. Policjanci ustawiający się na wiaduktach przyglądają się jednak nie tylko kierowcom pojazdów ciężarowych. Z tej perspektywy wyłapują też szoferów jadących bez zapiętych pasów, rozmawiających przez telefon w trakcie jazdy czy lubujących się w niedozwolonej i niebezpiecznej jeździe "na zderzaku". Każdy może znaleźć się na celowniku takiego patrolu.
Nie tylko TIR-y na celowniku policji
Policjanci stojący na wiaduktach wcale nie muszą oznaczać kontroli zachowania wyłącznie kierowców ciężarowych. Również osobówki są pod ich baczną obserwacją. Przepis, który w ich przypadku jest egzekwowany, dotyczy zachowania bezpiecznej odległości między pojazdami.
Przypomnijmy, że mandat grozi tym kierowcom, którzy nie jadą w odległości wynoszącej połowę wartości prędkości wyrażonej w metrach od poprzedzającego pojazdu. Przykład: jeśli jadę z maksymalną dopuszczalną na autostradzie prędkością 140 km/h, odległość między mną a autem jadącym przede mną powinna wynosić minimum 70 m (140/2=70). Inaczej narażam się na mandat.
Obligatoryjnie 2 tys. zł i 15 punktów za art. 97a. Policjanci kontynuują wielką akcję
Policjanci skupiają się nie tylko na kontrolach z wiaduktów. Równocześnie trwają wzmożone działania skupione wokół art. 97a. W wyniku tych działań kierowcy łamiący wspomniany przepis są karani mandatem w wysokości 2 tys. zł (obligatoryjnie - nie ma widełek) oraz 15 punktami karnymi. Więcej o akcji pisaliśmy w tym artykule: 2 tys. zł mandatu za art. 97a. Policja nie odpuszcza kierowcom - Auto Świat (auto-swiat.pl)