Warszawska Straż Miejska żartuje, że kierująca Nissanem Micra odjechała samochodem, zabierając ze sobą jedynie wąż do tankowania gazu, a sam "instrybutor" szczęśliwie ocalał. Na szczęście obeszło się bez poważnych szkód, gdyż wąż ciągnący się za autem niebezpiecznie przemieszczał się w czasie jazdy (w komunikacie prasowym wspomniano o podskakiwaniu i pląsaniu). Udało się bowiem uniknąć uderzenia w pieszych czy inne jadące pojazdy.

Okazało się, że kobieta kierująca Nissanem długo nie reagowała na znaki dawane przez funkcjonariuszy. Udało się porozumieć z 35-latką dopiero, gdy zatrzymała się na czerwonym świetle. Wówczas udało się ją skierować do najbliższej zatoki autobusowej, by zdemontować nietypowy ładunek. Strażnicy asystowali także kierującej podczas jazdy do stacji paliw, z której wyrwała wąż do tankowania.