Całkiem niedawno Parlamentarny Zespół ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wpadł na pomysł przygotowania przepisów wprowadzających obowiązek jazdy na oponach zimowych od stycznia do marca. Zdaniem posłów rozwiązanie ma sens, ponieważ będzie miało rzeczywisty wpływ na bezpieczeństwo jazdy po polskich drogach. Zimówki za sprawą specjalnej mieszanki gumy są mniej podatne na działanie niskiej temperatury, a konstrukcja bieżnika odpowiada za poprawę trakcji i skrócenie drogi hamowania na śliskiej nawierzchni.

Nie zmienisz opon? Zapłacisz 500 złotych mandatu!

Prawny obowiązek jazdy na ogumieniu zimowym lub wielosezonowym miałby obowiązywać między 1 listopada a 31 marca. Za niezastosowanie się do przepisu prawdopodobnie będzie grozić mandat w wysokości 500 złotych. Dodatkowo zdaniem części specjalistów z rynku motoryzacyjnego karę można by uzupełnić jeszcze jedną sankcją. Mianowicie kierowca złapany zimą na oponach letnich powinien zostać zobowiązany do przeprowadzenia badania technicznego potwierdzającego fakt wymiany ogumienia.

Sztywne ramy czasowe pozwolą egzekwować obowiązywanie zapisu, ale jednocześnie budzą największe wątpliwości wśród kierowców. Czemu? Niestety pogoda ma to do siebie, że bywa kapryśna i trudna do przewidzenia. Nie ma zatem żadnej pewności, że każdego roku zima zacznie się 1 listopada i utrzyma się do końca marca. Fakt ten ma o tyle duże znaczenie, że opony zimowe eksploatowane w złych warunkach dużo szybciej zużywają się. W szczególności ważna jest temperatura, która w ciągu dnia nie powinna przekraczać 7 stopni Celsjusza.

Szybsze zużycie przede wszystkim oznacza, że kierowcy częściej będą musieli kupować nowy komplet opon. W ten sposób wywindowane zostaną koszty eksploatacji auta. Poza tym rynek motoryzacyjny zacznie odpowiadać za produkcję jeszcze większej ilość trudno biodegradowalnych odpadów. A to z całą pewnością nie pozostanie bez wpływu na stan środowiska naturalnego.

Kierowcy sprzeciwiający się nowym zapisom bardzo często powołują się także na względy czysto praktyczne. Jeżeli sto procent właścicieli aut zarejestrowanych w Polsce będzie musiało zmienić opony na zimowe w tym samym momencie, czas oczekiwania na wizytę w punktach wulkanizacyjnych zacznie być liczony w tygodniach! W takiej sytuacji część kierowców prawdopodobnie i tak nie wyrobi się w ustawowym terminie, a więc nie ze swojej winy będzie podlegać konsekwencjom.

Zmobilizować opornych: oto ważne zadanie!

Przed wprowadzeniem przepisów parlamentarzyści powinni zastanowić się nad jeszcze jedną kwestią. Czy nakładając obowiązek uda się zmobilizować opornych kierowców? Według różnych szacunków obecnie nawet 95 procent właścicieli aut w Polsce zmienia opony na zimowe.

Pozostaje zatem wyłącznie margines opornych i z ich przekonaniem może być poważny problem. Czemu? Osoby te zazwyczaj nie wierzą, że "zimówki" mają jakikolwiek wpływ na bezpieczeństwo jazdy. Usankcjonowanie obowiązku w świadomości opornych kierowców jest zatem szczególnie ważne i powinno się opierać o akcję edukacyjną wdrożoną przed wprowadzeniem właściwego zapisu prawnego.

Oczywiście w każdej sytuacji, w której parlamentarzyści chcą dołożyć obywatelom dodatkowe obowiązki, pojawiają się wątpliwości na tle ekonomicznym. Ponieważ zapis może powodować szybsze zużywanie opon, a w efekcie ich częstszą wymianę, część użytkowników dróg bez wątpienia zapyta czy nie jest on czasem ukłonem w stronę firm oponiarskich.

Analitycy podkreślają, że rynek ogumienia w Polsce już jest duży, ale nadal nie jest nasycony. Jako że zapis mówiący o obowiązku zmiany ogumienia w sezonie zimowym mógłby w pewnym stopniu napędzić koniunkturę, naturalny jest wniosek, że może także mieć na celu nasycenie rynku.

Mimo iż wprowadzenie obowiązku jazdy na oponach zimowych mogłoby mieć sens, rozsądek podpowiada, że parlamentarzyści powinni poważnie zastanowić się, zanim podejmą ostateczną decyzję. Głosów przeciwnych jest wiele, ale szczególnie donośny jest ten, który odnosi się do stworzenia sztywnych ram czasowych. Ponieważ ciężko jednoznacznie określić, kiedy w danym roku pojawią się optymalne warunki do zmiany ogumienia, ustawowe systematyzowanie mija się z celem.

Co z płynnymi granicami? Te w praktyce okażą się niemożliwe do wyegzekwowania, a więc w jeszcze większym stopniu są bezsensowne. Czyżby impas?