• Sprawcą kolizji był pijany kierowca
  • „Wrak” Chevroleta zapewne wkrótce trafi na internetową licytację

W 26 godzin można zrobić wiele rzeczy, ale ciężko nam wyobrazić sobie, że ktoś przez tak krótki czas zdąży nacieszyć się swoim długo wyczekiwanym autem. A właśnie tyle czasu na docenienie swojego nowego Chevroleta Corvette C8 otrzymał pewien pechowy mieszkaniec Florydy... Zakładamy przy tym, że mimo emocji związanych z zakupem przynajmniej część z owych 26 godzin przespał, co czyni jego znajomość z pomarańczowym bolidem jeszcze bardziej dramatyczną.

Owa wzruszająca historia zaczyna się 2 kwietnia 2020 r., a kończy już dzień później. Bo oto właśnie w zeszły piątek, 3 marca, promieniejący ze szczęścia mężczyzna (znany jako „June Bug”) wybrał się na przejażdżkę swoim nowym cackiem. Kiedy jechał autostradą nr 41 w pobliżu miasta Sarasota (Floryda), przed maskę nagle wyjechał mu czarny Hyundai Accent kierowany przez – a jakże – osobę znajdującą się pod wpływem alkoholu. Czasu i miejsca na hamowanie było mało, kolizji nie dało się już uniknąć. Na domiar złego, sprawca wypadku ponoć nie był ubezpieczony.

W wyniku zdarzenia nikt na szczęście nie zginął, ale oba samochody zostały poważnie uszkodzone. Pal już sześć starego Hyundaia, ale każdemu miłośnikowi motoryzacji musi się zrobić przykro na widok Chevroleta – jak przypuszcza właściciel, mimo pozornie niewielkich uszkodzeń, auto zostanie zakwalifikowane jako szkoda całkowita. I jeśli napiszecie, że to się wyklepie i że polscy blacharze na pewno sobie z czymś takim poradzą, to... zapewne będziecie mieli rację.

Epilog tej smutnej historii jest taki, że poszkodowany zapewne dostanie nową Corvettę, a wrak zostanie zlicytowany. Już możecie powoli otwierać stronę Copartu.