Auto Świat > Wiadomości > Aktualności > PGE porzuca elektromobilność, nie postawi nowych ładowarek. Co z Izerą?

PGE porzuca elektromobilność, nie postawi nowych ładowarek. Co z Izerą?

Polska Grupa Energetyczna, jeden z akcjonariuszy spółki ElectroMobility Poland, wycofuje się z inwestowania w elektromobilność. Firma nie postawi ładowarek przy autostradach A1, A2 i A4 – elektromobilność jest obecnie projektem „spoza podstawowej działalności spółki”.

Drogie ładowanie aut elektrycznych
Drogie ładowanie aut elektrycznychŹródło: Auto Świat
  • Pomimo wygranego przetargu PGE nie podpisze umowy z GDDKiA na dzierżawę powierzchni pod szybkie ładowarki przy autostradach A1, A2 i A4
  • Spółka straci wpłacone wadium, a GDDKiA będzie szukać innej firmy, która gotowa jest zainwestować w stacje szybkiego ładowania
  • Jednym z możliwych scenariuszy jest przejęcie całej sieci stacji ładowania należących do PGE przez Orlen
  • Do końca sierpnia wszystkie istniejące stacje ładowania aut należące do PGE mają być płatne

Jeszcze kilka miesięcy temu, na początku roku, spółka PGE zakładała, że stanie się właścicielem jednej z największych sieci stacji ładowania samochodów elektrycznych w Polsce. Pierwsze sygnały, że na tego typu ekspansję może jednak zabraknąć pieniędzy, pojawiły się w kwietniu.

Zarząd PGE Polskiej Grupy Energetycznej podjął decyzję o zamykaniu projektów o niezadowalającej stopie zwrotu, w szczególności niezwiązanych bezpośrednio z podstawową działalnością Grupy, oraz zobowiązał wszystkie spółki z Grupy PGE do działań optymalizacyjnych i racjonalizacyjnych.

– to fragment komunikatu spółki PGE z 9 kwietnia 2020 roku.

Kilka miesięcy po tym dość enigmatycznym komunikacie pojawiają się decyzje istotne z punktu widzenia kierowców. Portal wysokienapiecie.pl poinformował, że PGE zrezygnowało z podpisania z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad umów dzierżawy nieruchomości pod stacje ładowania przy autostradach A1, A2 i A4. Chodzi o 6 stacji szybkiego ładowania na MOP-ach Skoszewy Zachód po obu stronach autostrady A1, MOP Ciosny (dwa punkty ładowania na autostradzie A2 na wysokości Zgierza – w obu kierunkach), MOP Prószków (autostrada A4) i Krajków (też A4).

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Bo to tylko koszty...

Stacje ładowania samochodów elektrycznych przy autostradach w Polsce należą z całą pewnością do inwestycji deficytowych – przychody ze sprzedaży energii nie równoważą kosztów dzierżawy działek oraz inwestycji w urządzenia oraz infrastrukturę do ich podłączenia, o jakichkolwiek zyskach płynących z oferowania kierowcom prądu do ładowania samochodów elektrycznych nie może być mowy. Z fragmentów komunikatów zarządu PGE wynika jasno, że spółka nie ma pieniędzy na tego rodzaju działalność.

Decyzja zarządu związana jest z wynikami analizy korzyści projektów realizowanych w Grupie PGE oraz zmianami zachodzącymi w otoczeniu gospodarczym, społecznym i biznesowym branży energetycznej. Zarząd PGE kierował się przede wszystkim wynikami finansowymi i operacyjnymi Grupy Kapitałowej PGE za 2019 r.,w szczególności wynikiem netto, który wyniósł -3,9 mld zł, notowaniami giełdowymi akcji PGE na Giełdzie Papierów Wartościowych, a także negatywnym wpływem epidemii koronawirusa na sytuację gospodarczą w Polsce i na Świecie, ze szczególnym uwzględnieniem konsumpcji energii elektrycznej.

Co nie znaczy, że tych ładowarek nigdy już nie będzie – w przetargu organizowanym przez GDDKiA na dzierżawę działek pod punkty ładowania uczestniczyło wiele firm i GDDKiA z pewnością zaoferuje te działki innym zainteresowanym. W praktyce może się okazać, że zarówno działki pod nowe ładowarki jak i istniejącą sieć stacji ładowania przejmie inny podmiot – np. Orlen.

Tymczasem PGE stopniowo wprowadza płatności za korzystanie ze swoich dotąd bezpłatnych ładowarek – do końca sierpnia już wszystkie ładowarki mają być płatne.

Elektromobilność w Polsce – co poszło nie tak?

Przeczytaj też:

W ostatnich tygodniach polska elektromobilność, która wspierana jest przez państwowe podmioty bez przekonania, przyjmuje ciosy z każdej strony. Spektakularną klapą zakończyły się pierwsze serie dotowania zakupu samochodów elektrycznych przez osoby prywatne i firmy – po wprowadzeniu ograniczeń dotyczących oferowanych kwot i dodatkowych wymagań względem beneficjentów okazało się, że chętnych na dotowane samochody na prąd jest znacznie mniej niż pieniędzy. Największą porażką zakończył się program Koliber skierowany do taksówkarzy – m.in. za sprawą wymagania, by dotowany samochód elektryczny przejeżdżał rocznie co najmniej 48 tys. km. Zgłosił się tylko jeden chętny. Przepisy związane z opłatami za przydział mocy wciąż praktycznie wykluczają opłacalność budowania stacji ładowania dla samochodów elektrycznych, a znikoma liczba jeżdżących aut z napędem w pełni elektrycznym jest dodatkowym argumentem za tym, by nie inwestować w tego typu przedsięwzięcia.

Narodowe auto na prąd - będzie-nie będzie?

Kłopoty PGE i związana z nimi konieczność oszczędzania na inwestycjach w elektromobilność każą też zadawać pytania na temat przyszłości spółki ElektromobilityPoland – a przede wszystkim wątpić w przyszłość zaprezentowanej niedawno marki Izera. O ile bowiem koszty przygotowania prowizorycznych prototypów można liczyć w milionach, to już kwestie postawienia fabryki i wdrożenia produkcji – w miliardach. A może ktoś zechce przejąć finansowanie projektu?

Dla dotychczasowych użytkowników aut na prąd wiadomości są złe: prąd tańszy nie będzie, darmowe dotąd publiczne punkty ładowania szybko przestają być darmowe, a perspektywa błyskawicznego rozwoju sieci szybkich ładowarek szybko się oddala.

Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków