Idą po lewej stronie jezdni. Jedna ma 20 lat i studiuje, druga jest o rok młodsza i właśnie zdała na studia. Śmierć zbliża się do nich z tyłu w rozpędzonym do 80 km/h aucie. Kierowca ma prawie 1,8 promila alkoholu we krwi. Za kierownicą... pijany aspirant miejscowej policji. Gdy samochód jest na wysokości dziewczyn, kierowca bez powodu zjeżdża na lewą stronę jezdni i uderza w idące. Obie giną na miejscu. Pijany kierowca nie próbuje nawet hamować, przejeżdża jeszcze kilkadziesiąt metrów i uderza w drzewa. Później ucieka z miejsca wypadku. Policjanci zatrzymują go niedaleko domu. W drodze do szpitala (sam odniósł obrażenia podczas zderzenia z drzewem) mówi, że nic nie pamięta. Pijanemu kierowcy grozi 12 lat więzienia (sprawa jest w toku, teraz sprawca twierdzi, że dziewczyny szły środkiem jezdni). W domu zostawi czwórkę dzieci i bezrobotną żonę w ciąży. - Niewiele brakowało, a sprawca znalazłby się we własnym domu i bardzo trudno byłoby mu cokolwiek udowodnić - mówi prokurator Tadeusz Andrzejczyk z Prokuratury Rejonowej w Kozienicach. Podczas akcji "Znicz" policja zatrzymała 2,5 tys. pijanych kierowców. Połowa z nich miała ponad 0,5 promila alkoholu we krwi i tym samym popełniła przestępstwo. W tym roku już pobiliśmy niechlubny rekord z 2004 roku - tego typu zatrzymań było ponad 166 tysięcy. Ilu nietrzeźwych kierowców porusza się po naszych drogach? Tego nikt nawet nie próbuje szacować. Liczba pijanych za kółkiem rośnie, pomimo tego, że już od 2 lat prowadzenie pod wpływem alkoholu powyżej 0,5 promila jest uznawane za przestępstwo.Prowadzenie auta "na bani" staje się normą W Zamościu policja zatrzymała za kierownicą pijanego prokuratora, w Chełmie złapano pijanego sędziego, w Krakowie urzędnika Urzędu Marszałkowskiego, który "po pijaku" potrącił kobietę. Piją, jeżdżą i zabijają kierowcy pogotowia, komunikacji miejskiej i służb społecznych. W 2004 roku odnotowano ponad 158 tys. tego typu zdarzeń, rok wcześniej 150 tys., w 2001 roku 120 tys. Policja twierdzi, że nie zwiększyła od tego czasu w sposób drastyczny kontroli trzeźwości. Oznacza to, że liczba pijanych za kółkiem szybko rośnie.Dane Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego mówią, że w ciągu pierwszych 6 miesięcy tego roku pijani uczestnicy ruchu spowodowali 2503 wypadki (11,5 proc. ogólnej liczby, wzrost o 2,1 proc. w porównaniu z takim samym okresem 2004 roku). W ich wyniku 283 osoby zginęły, a 3181 zostało rannych. Przerażająca statystyka. Wynika z niej, że nie było wypadku z udziałem nietrzeźwego, w którym ktoś nie odniósłby obrażeń. Czy kara za jazdę po pijanemu nie odstrasza? Okazuje się, że nie. - Niektóre sprawy ciągną się latami, przez co zaburzony zostaje związek przyczynowo-skutkowy między przestępstwem i karą za nie. Kara przestaje spełniać funkcję wychowawczą - wyjaśnia Wiesław Bratos, przewodniczący Stowarzyszenia Psychologów Transportu. W listopadzie br. ośrodek badania opinii publicznej Pentor na zlecenie Polskiego Radia zwrócił się do 800-osobowej grupy z pytaniem, jak traktować pijanego kierowcę? Większość respondentów (88,7 proc.) była zdania, że powinno stosować się zaostrzone kary (np. odbierać auto, dożywotnio pozbawiać prawa jazdy, nakładać bardzo wysokie kary pieniężne). Wydaje się, że wyniki świadczą o tym, iż powoli zmienia się nasz stosunek do pijaństwa za kółkiem. Psychologowie mówią jednak co innego. - Część społeczeństwa ma przekonanie o możliwości uniknięcia kary - dodaje Bratos. Ponieważ nietrzeźwi kierowcy są w większości przypadków ujawniani podczas zwykłych kontroli drogowych, a mimo tego statystyki wskazują, że ich liczba drastycznie rośnie, trudno się z takim stwierdzeniem nie zgodzić. W Poznaniu policja zajmuje pijanym kierowcom auta jako zabezpieczenie majątkowe na rzecz przyszłej grzywny. Po wytrzeźwieniu mogą się oni dobrowolnie poddać się karze. Szybkie, 24-godzinne sądy znalazły się w programie wyborczym PiS-u. Nie wiadomo, czy ten punkt będzie realizowany, mógłby to jednak być dobry straszak.- W 1896 roku w Londynie wydarzył się pierwszy wypadek śmiertelny - auto jadące z prędkością 7 km/h potrąciło przechodnia - mówi Bratos. - Od tego czasu Wielka Brytania wychowała już pięć, sześć pokoleń kierowców. W Polsce mamy do czynienia z pierwszym, może drugim pokoleniem. Nie należy się dziwić, że zjawisko kultury jazdy dopiero się tworzy. Gdzie szukać przyczyn szaleństwa?Wśród przyczyn prowadzenia po pijanemu psychologowie wymieniają między innymi chęć zaimponowania innym, przywiązanie do swojego auta, poczucie braku kontroli społecznej, które przyczynia się do ujawnienia złych instynktów, niewłaściwe przekonanie o poczuciu wolności i zasadę zaprzeczenia. - Wielu ludzi ma subiektywne przekonanie, że każdego może spotkać coś złego na drodze tylko nie jego - mówi przewodniczący Stowarzyszenia Psychologów Transportu. Akcje społeczne prowadzą w Polsce właściwie tylko niezależne stowarzyszenia. Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego nie ma jeszcze budżetu na akcję uświadamiającą, która ma być przeprowadzona w przyszłym roku. - Tak naprawdę nikt w naszym kraju nie myśli o stworzeniu całościowego systemu, ale nie systemu zamykania, tylko reedukacji - mówi Janusz Popiel, prezes Alter Ego, Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych. - Chodzi przede wszystkim o skomasowane działania mające na celu zmianę pasywnej postawy społeczeństwa, które daje bierne przyzwolenie na prowadzenie po alkoholu. W polskim prawie istnieje zapis o możliwości upublicznienia wizerunku osoby skazanej, jednak w praktyce stosowany jest niezwykle rzadko. Szkoda, ponieważ jest to sposób na zwiększenie kontroli społecznej. Dobrym pomysłem są również prace społeczne niedaleko miejsca zamieszkania. - Warto zastanowić się także nad zmianą przepisów dotyczących prac społecznych - mówi Popiel. - W tej chwili zatrudnienie jednej osoby przy takich pracach kosztuje pracodawcę aż 300 zł. Te koszty mogliby pokrywać bogatsi skazani.