Tam ściągalność wynosiła 30 procent, a teraz mandaty są płacone niemal w 100 procentach. System sprawdził się aż tak dobrze, że zaledwie 5 procent ukaranych unika zapłaty za wykroczenia. Opiera się on na dwóch bardzo prostych zasadach. Jedna z nich to nieuchronność kary, a druga to zachęta do jak najszybszego płacenia. Do sięgnięcia do portfela mają zmusić kary dla kierowców, którzy są zbyt opieszali z płaceniem.

Aby zapoznać się z działaniem tego systemu i jego procedurami, funkcjonariusze Policji oraz Głównej Inspekcji Transportu Drogowego pojechali zobaczyć jak "na żywo" działa tego typu rozwiązanie. Żeby wszystko działało jak najbardziej sprawnie, przy Inspektoracie Transportu Drogowego powstanie specjalne biuro, do którego będą napływać zdjęcia z fotoradarów z całego kraju. Zaraz po zarejestrowaniu dokonanego wykroczenia komputerowy system rozpoznawania tablic rejestracyjnych pobierze ze specjalnej bazy zarejestrowanych aut dane właściciela, do którego zostanie nadana wiadomość o wykroczeniu.

Następny krok będzie zależny od reakcji właściciela samochodu. Jeżeli zdecyduje się zapłacić od razu, 20 procent nałożonej kary zostanie mu podarowane. Jednak jeśli zdecyduje się przedłużać sprawę, wysokość mandatu wzrośnie o 25 procent, a gdy to nie pomoże, to pomysł przewiduje zwiększenie kary o kolejne 25 procent. Nastąpi to jednak po miesiącu od nałożenia mandatu. Przy braku reakcji przez kolejne tygodnie wkroczy egzekucja komornicza, która zajmie część zarobku na koncie bankowym lub ściągnie należność z podatku.

Nowy system ma przede wszystkim spowodować wzrost wpływów z mandatów. W obecnej chwili w wielu sytuacjach dochodzi do przedawnień, wobec czego kary nie są płacone. Według policji, nowy system ma spowodować, że dochody w budżecie z tytułu mandat wzrosną co najmniej kilkunastokrotnie. Nowy pomysł ma usprawnić ściągalność także kierowców zza granicy. Na ten przypadek policjanci będą wyposażeni w terminal kart płatniczych.

Przy okazji tych zmian, odnośnie mandatów szykują się kolejne. Tym razem chodzi o nowy, nieco zmodyfikowany taryfikator. Prawdopodobnie zostanie on wprowadzony w życie jeszcze w tym miesiącu. Zadrżą zatem portfele u osób przejeżdżających na czerwonym świetle lub zbytnio pozwalających sobie na drodze.

Prace nad zmianami trwały kilka miesięcy i były konsultowane z innymi organami administracji oraz sprawiedliwości. Nowy taryfikator podwyższa dolną granicę mandatu dla wykroczenia polegającego na przejechaniu przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Teraz granica ta wynosi 20zł. Po zmianach będzie to co najmniej 300 złotych.

Przy okazji skonkretyzowano sprawę mandatu za brak włączonych świateł w ciągu dnia. Do tej pory widełki były rozstawione pomiędzy 20 a 500 złotych. Natomiast teraz stawka będzie sztywna i wyniesie 100 złotych. Za niebezpieczne wyprzedzanie pirat drogowy będzie musiał zapłacić mandat w wysokości 250 złotych. Skończy się także sielanka dla kierowców notorycznie zajmujących miejsca parkingowe dla niepełnosprawnych. Dotychczas mandat za to przewinienie nie był określony. Teraz policjant będzie miał prawo wlepić 500 złotych. Jedna ze zmian zakłada także wykroczenie powodujące zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym z możliwością wystąpienia kolizji. Jeśli kierowca zostanie uznanie za winnego, może otrzymać karę od 200 do 500 złotych. W przypadku kiedy zostanie złapany pod wpływem alkoholu lub środków odurzających widełki zacieśniają się od 300 do 500 złotych.

Jedną z nowych kar ma być także mandat w wysokości 50 złotych za brak dokumentu wyrażającego zgodę osoby lub firmy wpisanej w dowód rejestracyjny na korzystanie z pojazdu sprowadzonego zza granicy. Takim dokumentem będzie np. umowa sprzedaży, faktura lub inny tego typu dokument. Nowy taryfikator ma wejść w życie najprawdopodobniej pod koniec listopada.