Trumna wystawiona będzie w przykościelnej kaplicy w Błoniu przy ul. Jana Pawła II.

Tymczasem z uzyskanych, nieoficjalnych informacji w szpitalu wynika, że stan Macieja Zientarskiego jest stabilny. Ranny zaczął reagować na bodźce. Lekarze nadal jednak nie chcą się wypowiadać wiążąco na temat rokowań.

Przesłuchany przez prokuraturę świadek wypadku potwierdził, że za kierownicą auta siedział Zientarski – informuje "Wprost”.

Według prokuratury świadek jest wiarygodny. Miał jechać tą samą trasą co dziennikarze i dwukrotnie zatrzymywać się koło ich samochodu na czerwonym świetle na skrzyżowaniach ulicy Puławskiej: z Domaniewską i Wałbrzyską.

Świadek potwierdza, że za kierownicą siedział Maciej Zientarski - pisze "Wprost". Gazeta powołuje się także na innego świadka, który widział, jak do zaparkowanego samochodu wsiadali obaj dziennikarze.

Tymczasem policja podobno dysponuje innym dowodem na to, że Ferrari kierował Zientarski. Specjaliści, oglądając zdjęcia z miejskiego monitoringu, znaleźli takie na którym widać, że kierowcą samochodu jest mężczyzna w czerwonej kurtce - dowiedział się "Wprost".

- Właśnie w taką kurtkę był tego dnia ubrany Maciej Zientarski. Jego kolega Jarosław Zabiega miał szarą kurtkę. Dysponujemy tymi zdjęciami od wczoraj - twierdzi funkcjonariusz z Komendy Stołecznej Policji.

Funkcjonariusze przejrzeli klatka po klatce filmy z kilku kamer. Jedna z nich, zamontowana przy ul. Puławskiej, wyraźnie zarejestrowała kierowcę Ferrari.

"Wprost" nieoficjalnie podaje, że wyniki krwi pobrane od Jarosława Zabiegi nie wykazały obecności alkoholu.

Źródło: Wprost, Dziennik, Vmax