- W całej Polsce pojawiła się nowa usługa skierowana do kierowców zawodowych. To pralki, które stoją przy stacjach benzynowych i miejscach obsługi podróżnych
- Punkty rozlokowane są na autostradach, ale także w miastach. Odwiedziłem jeden z takich punktów, który jest zlokalizowany w Warszawie
- Pranie z suszeniem kosztuje w sumie 24 zł, a do pralki można włożyć do 6,5 kg ubrań. To powinno wystarczyć
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Publiczne pralnie są popularnym rozwiązaniem w wielu krajach i stosowane od lat, znane są przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych. W Polsce jednak takie rozwiązanie nigdy nie było popularne, Polacy preferują posiadanie pralki w domu. Jest jednak grupa osób, której publiczna pralnia może być wyjątkowo przydatna, to kierowcy zawodowi i osoby, które spędzają w samochodzie większość czasu.
To postanowiła wykorzystać polska firma Break & Wash, która rozstawiła 42 pralki i suszarki na stacjach benzynowych i MOP-ach w całym kraju. To usługa na tyle nowa i ciekawa, że sam postanowiłem sprawdzić, jak działa i czy rzeczywiście może być alternatywą dla domowego prania. W tym celu wybrałem się do jednego takiego punktu, który jest ustawiony na stacji benzynowej na warszawskim Ursynowie.
Pranie 15 zł, suszenie 8 zł
Pranie kosztuje 15 zł i dostępne są trzy programy prania: 30 stopni w 20 minut, 40 stopni w 35 minut i 60 stopni w 45 minut. Z kolei suszarka kosztuje 8 zł i ma dwa programy: 40 stopni w 20 minut i 60 stopni w 40 minut. Co ciekawe na stronie producenta można przeczytać, że suszenie w obu temperaturach trwa 20 minut. Być może jest tak w innych punktach, na Ursynowie suszenie w wyższej temperaturze trwa dłużej. Do urządzeń można włożyć maksymalnie 6,5 kg ubrań.
Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo:
Pralka jest widoczna z daleka
Podjeżdżając na stację paliw, bez problemu znalazłem punkt, w którym stoi maszyna do prania. Miłym zaskoczeniem było to, że w tym akurat punkcie naprzeciwko pralki było miejsce do zaparkowania samochodu. Trzeba było jedynie zwrócić uwagę, żeby nie dojeżdżać do samego końca miejsca, bowiem samochód mógłby blokować szerokie otwarcie drzwi do pralki.
Kolejnym zaskoczeniem było to, że w momencie mojego przyjazdu suszarka działała. Spodziewałem się, że jedynym zainteresowanym usługą będę ja, okazało się jednak, że w momencie, kiedy przyjechałem, swoje ubrania prał pewien kierowca tzw. firanki zabudowanej na aucie dostawczym. Ponadto przechodnie również interesowali się urządzeniem.
Początek z problemami
Maszyna jest wyposażona także w środki piorące, które kosztują złotówkę. I tutaj nastąpiła pewna konsternacja, bowiem jest to maszyna podobna do automatów z napojami tzn. aby wybrać produkt, trzeba wcisnąć odpowiednią liczbę. Niestety w tym przypadku naklejki z numerami były pozwijane tak, że nie dało się przeczytać, jaki numer odpowiada za każdą półeczkę (prawdopodobnie od świecącego słońca klej od naklejek puścił, a papier się zawinął). Na szczęście z naklejki odpowiadającej za pustą półkę udało się odczytać liczbę 11, a system przyjmuje tylko liczby, które są przypisane do półeczek. Ponadto instrukcja obok pokazuje przykładowe liczby. Udało się więc metodą prób i błędów w końcu trafić w liczbę i kupić kapsułkę do prania.
Twórcy automatu zadbali o różne metody płatności. Można więc płacić kartami płatniczymi, kartami prepaid i monetami. Niestety nie znalazłem miejsca na banknoty.
Pranie jest dziecinnie proste
Po pierwszych trudnościach przystąpiłem do prania. Tu poszło szybko, instrukcja na pralce jest klarowna i nawet osoba, która pierze pierwszy raz, poradziłaby sobie z tym zadaniem. Wybrałem najkrótszy program, wrzuciłem ubrania oraz płyn do prania, opłaciłem, wcisnąłem przycisk startu i maszyna ruszyła. Teraz pozostało tylko czekać.
W międzyczasie kierowca "firanki" odebrał swoje wysuszone pranie po 40 minut, choć chyba nie był usatysfakcjonowany jakością suszenia, bowiem postanowił drugi raz włączyć urządzenie, znów na 40 minut.
Lepiej wziąć dłuższy program
Po zakończeniu mojego prania wyjąłem pachnące ubrania, tu jednak kolejna wpadka. Okazało się, że na jednej z białych koszulek zostały resztki płynu z kapsułki do prania. Poza tą jedną koszulką reszta ubrań była jednak bez zarzutu. Lepiej więc wybrać dłuższy program w wyższej temperaturze, tym bardziej że nie kosztuje więcej.
Po zwolnieniu się suszarki przystąpiłem do suszenia ubrań. Miałem lekkie obawy, wiedząc, że poprzedni użytkownik musiał suszyć ubrania dwa razy po 40 minut. Tutaj również zdecydowałem się na krótszy czas, a proces uruchomienia wyglądał tak samo, jak w przypadku pralki.
Ubrania wyjąłem w większości suche i niepogniecione. Były miejsca na koszulkach mniej wysuszone, nie wykluczało to jednak jej natychmiastowego założenia.
Nie jest najtaniej, ale to dobra alternatywa
Pranie nie jest na pewno najtańsze, w sumie zapłaciłem 24 zł, jednak jest niezłą alternatywą. Maszyna umożliwia upranie ubrań, których zapach jest naprawdę przyjemny i intensywny. Firma powinna jednak zadbać o jakość naklejek przy płynach do prania, może się bowiem zdarzyć sytuacja, że na jednej z półek nie będzie produktu, co może się zakończyć stratą pieniędzy. Poza tym lepiej prać dłużej niż 20 minut. To pozwoli na całkowite rozpuszczenie kapsułki, tak by ślady po niej nie zostały na ubraniach.
Osoby, które nie mają innej możliwości odświeżenia swoich ubrań, na pewno docenią taką możliwość. Jak wcześniej wspomniałem, jest to usługa skierowana głównie dla kierowców zawodowych, jednak dzięki temu, że pralki rozstawione są również w miastach, nawet w przypadku, gdy domowa pralka się zepsuje, istnieje szybka alternatywa (poza profesjonalnymi pralniami). Zastanawiam się tylko, dlaczego jeszcze takie urządzenia nie stoją koło ładowarek do aut elektrycznych, wtedy może oczekiwanie na naładowanie auta można by było jakoś dobrze wykorzystać.