Do interwencji doszło w Nadrenii Północnej-Westfalii. Polski kierowca zignorował sygnały do zatrzymania i kontynuował jazdę z prędkością około 100 km/godz. w strefie, gdzie obowiązywało ograniczenie do 50 km/godz. Co więcej, przejeżdżał przez skrzyżowania na czerwonym świetle.
Jego samochód zepsuł się na przejeździe kolejowym. Polak wysiadł z auta, zostawiając w nim kobietę z dzieckiem, i zaczął pieszo uciekać przed policjantami.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoJak zmarł polski kierowca w Niemczech?
Według policji Polak zachowywał się agresywnie i stawiał opór, co zmusiło funkcjonariuszy do zastosowania paralizatora oraz pałki. Wkrótce po obezwładnieniu mężczyzny, jego stan zdrowia gwałtownie się pogorszył — stracił przytomność i przestał oddychać. Podjęto próbę reanimacji, a następnie przewieziono go do szpitala. Niestety, lekarzom nie udało się uratować jego życia.
Wstępna sekcja zwłok nie wykazała związku pomiędzy śmiercią mężczyzny a interwencją policji
— podały niemieckie służby w oświadczeniu wydanym 7 kwietnia. Mimo to pytania o przebieg działań funkcjonariuszy oraz atmosferę wokół całej sprawy pozostają.
Co na temat zachowania Polaka mówią świadkowie?
Świadkowie zdarzenia sugerowali, że kierowca mógł znajdować się pod wpływem środków odurzających, jednak wyniki badań toksykologicznych nie zostały jeszcze udostępnione. Niemieckie służby kontynuują wyjaśnianie okoliczności tego tragicznego zdarzenia.
Duże znaczenie w sprawie będą miały pełne wyniki sekcji zwłok oraz testy toksykologiczne.