• W Polsce nie grożą zawaleniem obiekty mostowe i wiadukty na autostradach, drogach ekspresowych, krajowych i wojewódzkich – stale drobiazgowo kontrolowane
  • Według raportu NIK z 2016 roku stan mostów, wiaduktów i przepustów na lokalnych drogach nie jest najlepszy, a wiele z nich wymaga remontu
  • Samorządom często brakuje pieniędzy na prawidłowe utrzymanie obiektów mostowych i zamiast modernizacji, wprowadzają ograniczenia

W Polsce mamy setki tysięcy mostów, wiaduktów, kładek i przepustów różnej wielkości i wykonanych w odmiennych technologiach. Na szczęście nie ma groźby tak spektakularnej katastrofy budowlanej, jak w Geniui i to z co najmniej kilku powodów. Po pierwsze, główne szlaki komunikacyjne podlegają u nas bardzo ścisłej kontroli i są w niezłym stanie. Po drugie, obiekty będące fragmentami autostrad i dróg ekspresowych nie dość, że są nowe, to były sprawdzane na każdym etapie budowy i nadal są testowane, zgodnie z obowiązującymi procedurami. Takie zapewnienie otrzymaliśmy od rzecznika prasowego Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Jana Krynickiego.

Podkreśla on, że jednym z dowodów bardzo poważnego podejścia GDDKiA do budowanych mostów, czy wiaduktów jest choćby niedawna decyzja o wyburzeniu praktycznie ukończonych już obiektów w ciągu autostrady A1 w okolicach Częstochowy. Podczas dokonywanych pomiarów i badań laboratoryjnych okazało się, że dwa wiadukty nie spełniają norm dotyczących jakości betonu. Muszą być zburzone i postawione od nowa. Jak zaznacza rzecznik GDDKiA, nie ma mowy o oszczędnościach. Oczywiście, co dodaje Krynicki, wszystkie mosty zarządzane przed GDDKiA kontrolowane są regularnie co roku. To zresztą wymóg prawa budowlanego.

Niestety, wymagania te nie zawsze są w stu procentach respektowane, gdy mowa o drogach niższej kategorii niż ekspresowe, krajowe i autostrady. Teoretycznie coroczna kontrola powinna obejmować sprawdzenie elementów mostu narażonych na szkodliwe wpływy atmosferyczne (woda, temperatura) oraz niszczące działania czynników występujących podczas użytkowania obiektu (drgania, obciążenie). Z kolei ta dokonywana co pięć lat powinna być bardziej szczegółowa i obejmuje nawet estetykę obiektu, jego instalację elektryczną i zapobiegającą ewentualnym skutkom uderzenia przez pioruny. Kontrole takie powinni przeprowadzać właściciele i zarządcy.

Najwyższa Izba Kontroli sprawdzała stan polskich mostów i wiaduktów, a rezultaty swojej kontroli przedstawiła w raporcie opublikowanym w 2016 roku. Według kontrolerów NIK, na drogach niższej kategorii niż krajowe i wojewódzkie, zarządcy praktycznie nie realizują wymaganych zadań związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa. W raporcie NIK czytamy, że mosty, wiadukty, estakady, kładki i przepusty nie są utrzymywane w odpowiednim stanie technicznym, który zapewniałby bezpieczeństwo ludzi i sprawność ruchu drogowego. Często sposobem na „dostosowanie” tych obiektów do obowiązujących norm jest np. wprowadzenie ograniczenia dotyczącego masy jeżdżących po nich pojazdów i dopuszczalnej prędkości oraz zwężanie pasów ruchu. NIK podkreślił, że aż 29 z 38 skontrolowanych zarządców dróg w praktyce nieprawidłowo wykonywało kontrole stanu technicznego mostów i innych podobnych obiektów. Z raportu z 2016 roku wynika, że w przypadku jednej trzeciej z 339 obiektów nie usuwano nawet uszkodzeń, które groziły katastrofą budowlaną lub nieodwracalnych zmian w konstrukcji nośnej obiektów. To oznacza zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego, a powodem ignorancji jest brak pieniędzy.