- W sobotnie popołudnie ruch w miastach niemal zamarł. Odnotowano bardzo małe natężenie ruchu
- Czarnym dniem dla kierowców była środa 31 października. Wówczas odnotowano ogromne korki
- W Warszawie rekordziści potrzebowali ponad 200 minut na pokonanie Trasy Toruńskiej w stronę Marek
Zwykle podczas dni wolnych od pracy po miastach jeździ się znacznie łatwiej. Nie inaczej było podczas dnia Wszystkich Świętych. Typowy poziom zakorkowania miast w czwartek 1 listopada oraz w dwa kolejne dni był stosunkowo niewielki. 12 stopniowy wskaźnik zakorkowania (wynik 10-12 oznacza, że miasto po prostu stoi), czyli dobrze znany Korkometr AutoMapy wskazywał w wielu polskich miastach zaledwie 2-3 punkty. W sobotnie przedpołudnie było nawet jeszcze lepiej – wówczas Korkometr we wszystkich większych polskich miastach wskazywał 1. Podobne wyniki odnotowało Telematics Technologies czyli twórcy aplikacji NaviExpert.
Zaledwie kilka dni wcześniej (ostatnia środa października) było zupełnie inaczej. Trudno się dziwić, skoro wielu kierowców wyruszyło w podróż na cmentarze położone daleko od ich miejsca zamieszkania albo wykorzystało okazję do odpoczynku podczas przedłużonego weekendu. Przy większym natężeniu ruchu każde dodatkowe zdarzenie staje się przyczyną ogromnych utrudnień. W Warszawie wystarczyły dwa poważne wypadki, by znacząco utrudnić jazdę po kluczowych arteriach.
Janusz Kamiński z AutoMapy wyjaśnia: „Najczarniejszym dniem dla kierowców była środa, 31 października. W Warszawie i Łodzi wskaźnik "korkometr" osiągnął maksymalną, 12 punktową wartość. W Warszawie popołudniowe wyjazdy na długi weekend połączone z dwoma poważnymi wypadkami na głównych arteriach miasta spowodowały niespotykane od miesięcy korki. Przejazd Trasą Toruńską w stronę Marek zajmował w szczycie ponad 200 minut. W stolicy korki utrzymywały się do późnych godzin wieczornych. O 21:30, aby przejechać warszawską Wisłostradą, trzeba było zarezerwować sobie ponad 30 minut”.
Oczywiście w ciągu pierwszych trzech dni listopada wzmożony ruch zaobserwowano przede wszystkim wokół cmentarzy. Zgodnie z prognozami ruch rozłożył się jednak na kilka dni, dzięki czemu z dojazdem własnym pojazdem nie było tak trudno, jak w ubiegłych latach. Z pewnością dodatkowym ułatwieniem było uwzględnienie przez producentów nawigacji (m.in. AutoMapa, NaviExpert czy Google Maps) tymczasowej organizacji ruchu przy cmentarzach w popularnych aplikacjach nawigacyjnych.
Koniec przedłużonego weekendu oraz powroty z nekropolii oznaczają jedno – niedzielne popołudnie może być dużym wyzwaniem dla kierowców. AutoMapa i Telematics Technologies prognozują bowiem spore natężenie ruchu. Fala powrotów oznacza duże prawdopodobieństwo, że duże korki będą przede wszystkim na głównych drogach wjazdowych do największych polskich miast. Sporego natężenia ruchu należy także oczekiwać na autostradach oraz drogach ekspresowych. Janusz Kamiński z AutoMapy szacuje, że w niedzielne popołudnie "korkometr" w największych miastach naszego kraju może sięgnąć nawet 5-6 punktów. A to oznacza wyniki podobne do tych, jakie odnotowano pod koniec tegorocznych wakacji. Wówczas w Łodzi, Poznaniu czy Wrocławiu "korkometr" sięgnął 7 punktów i więcej.