Poniedziałkowe obrady w Brukseli nie przyniosły rozwiązania pozwalającego na zakończeniu protestu na granicy Polski z Ukrainą. Ministrowie zapowiedzieli, że dopóki akcja będzie trwała, nie będą prowadzone żadne rozmowy ws. przywrócenia wymogu zezwoleń dla przewoźników z Ukrainy. Spór trwa, choć Polacy chwilo zostali w nim sami, bo Słowacy zawiesili protest na czas rozmów ze swoim rządem.

Protest polskich przewoźników na granicy z Ukrainą. Tiry na torach

Polscy przewoźnicy rozpoczęli protest 6 listopada br. Jak informuje Onet, obecnie blokada prowadzona jest równocześnie na przejściach granicznych z Ukrainą w Dorohusku i Hrebennem (woj. lubelskie) oraz w Korczowej (woj. podkarpackie). W Medyce na punkcie kontroli granicznej protestują polscy rolnicy. Z czekających w kolejkach ciężarówek protestujący przepuszczają cztery-pięć pojazdów na godzinę.

W poniedziałek 4 grudnia br. na terenie Polski na wjazd do Ukrainy czekało ok. 2,5 tys. pojazdów. Ukraińcy zaczęli kierować ciężarówki do kraju objazdami przez Węgry i Rumunię, omijając także protestującą jeszcze wówczas Słowację. Serwis 40ton.net dotarł w piątek 8 grudnia do informacji, z której wynika, że ukraińscy kierowcy chcą wysyłać ciężarówki do kraju także transportem kolejowym. Dowodem jest poniższe nagranie:

Ukraińskie tiry jadą pociągami ze Śląska do Skniłowa

Jak czytamy w serwisie 40ton.net, ciężarówki wjechały na wagony kolejowe w Sławkowie na Śląsku i są w ten sposób transportowane do terminala w Skniłowie w Ukrainie. W pierwszej partii wysłano w ten sposób 23 zestawy ciężarowe – ich kierowcy mieli zapewniony osobny transport autobusowy.

Przewóz ciężarówek pociągami pozwala ominąć blokady na samochodowych punktach kontrolnych na granicy Polski z Ukrainą. Towary wiezione w naczepach tirów przechodzą kolejową odprawę celną. Transport ciężarówek tą drogą kosztuje ok. 1,5 tys. euro za zestaw. Jeśli ta metoda się sprawdzi, Ukraińcy będą z niej korzystać pomimo wysokich kosztów.