- Na granicy polsko-ukraińskiej blokują przejścia nie tylko przewoźnicy, ale także rolnicy
- Do tej pory zablokowano cztery przejścia graniczne – w Hrebennem, Korczowej, Dorohusku i Medyce
- Władze nie mają gotowego rozwiązania dla tego problemu, który może się pogłębiać
Po Hrebennem, Korczowej i Dorohusku teraz przejście w Medyce zostało zablokowane. Protest jest już więc na czterech przejściach granicznych między Polską a Ukrainą, a do przewoźników, którzy te blokady rozpoczęli, dołączyli także rolnicy. Jak podaje Radio ZET, niewykluczone jest, że zostaną zablokowane także przejścia w Niżankowicach i Zosinie.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoProtest przybiera na sile, a protestujący czekają na nowy rząd
Protest trwa od 6 listopada, a przewoźnicy domagają się, by przywrócić zezwolenia dla przewoźników z Ukrainy, które zostały zniesione w 2022 r., a w 2023 r. zostały przedłużone do czerwca 2024 r. Jak już informowaliśmy, to powoduje, że polscy przewoźnicy tracą zlecenia, które przejmują firmy zza wschodniej granicy proponujące niższe stawki za transport.
Wynika to z faktu, że ukraińscy przewoźnicy nie muszą spełniać takich wymagań jak firmy z Polski, które są w Unii Europejskiej. To sprawia, że ponoszą mniejsze koszty i w efekcie mogą zaproponować zdecydowanie niższe stawki za transport. Przewoźnicy w Polsce ostrzegają, że to w końcu doprowadzi do upadku wielu firm transportowych.
Winą za tę sytuację firmy obarczają odchodzący rząd, który nie sprzeciwiał się wprowadzeniu czasowego wycofania zezwoleń. Z kolei teraz rządzący winą za problemy przewoźników obarczają Unię Europejską.
Premier Morawiecki przyznał, że sytuacją może zająć się dopiero nowy rząd. To realnie może nastąpić dopiero w grudniu, gdy wotum zaufania otrzyma gabinet Donalda Tuska. Na razie więc nie zanosi się, by protesty szybko się skończyły.
"Przewoźnicy będą stać i do marca"
Co gorsza, w sprawie zezwoleń dla ukraińskich przewoźników nie można nic zrobić przynajmniej do czerwca 2024 r. Nie ma możliwości wprowadzenia ich na nowo już teraz, ponieważ to złamałoby prawo unijne.
Jak informowała TVN24, protest jest zgłoszony do 3 stycznia, ale Bartosz Jasiński z Komitetu Obrony Przewoźników zapowiedział, że można go przedłużyć, a przewoźnicy są "tak zdeterminowani, że będą stać i do marca, jeśli będzie trzeba". Ciężarówki wiozące pomoc humanitarną i wojskową są przepuszczane bez kolejki, tak samo samochody osobowe.