- Zachęcamy do oddawania głosów w ankiecie, która znajduje się pod artykułem
"Oczywiście Cybertruck, hotel Trump — jest wiele pytań, na które musimy odpowiedzieć" — stwierdził podczas konferencji prasowej Kevin McMahill, szeryf Las Vegas Metropolitan Police Department. Szef policji odniósł się w ten sposób do środowego (1 stycznia) zdarzenia, kiedy to przed hotelem Trump International w Las Vegas eksplodowała Tesla Cybertruck. Warto przypomnieć, że hotel jest częścią Trump Organization, firmy prezydenta-elekta Donalda Trumpa, a Elon Musk był kluczowym zwolennikiem Trumpa podczas kampanii prezydenckiej w 2024 r. i równocześnie doradcą nowego prezydenta.
Najpierw Nowy Orlean, później Las Vegas
Reuters przypomina, że do wybuchu w Las Vegas doszło zaledwie kilka godzin po innym tragicznym zdarzeniu w Nowym Orleanie, kiedy to mężczyzna wjechał ciężarówką w tłum noworocznych imprezowiczów. Tam zginęło 15 osób. Na filmach nagranych przez świadków w i na zewnątrz hotelu, widać zarówno moment eksplozji, jak i ogarnięty płomieniami samochód.
Jeremy Schwartz, agent specjalny FBI odpowiedzialny za sprawę wybuchu Cybertrucka, przekazał mediom, że na razie nie wiadomo, czy był to akt terroryzmu. Wiadomo natomiast, kto siedział za kierownicą Tesli, która została wynajęta w Kolorado. Na razie FBI nie podaje publicznie tej informacji.
Musk stwierdził, że eksplozja nie ma związku z samą Teslą Cybertruck
Do zdarzenia odniósł się również Elon Musk w serwisie X. Szef Tesli podkreślił, że eksplozja nie ma związku z samym pojazdem i że została spowodowana przez fajerwerki i/lub bombę przewożoną w skrzyni ładunkowej auta.
Prowadzący śledztwo przyznali, że zarówno Tesla Cybertruck, jak i samochód użyty do ataku w Nowym Orleanie, zostały wynajęte za pośrednictwem usługi car-sharing Turo. McMahill przekazał, że Tesla podjechała pod budynek hotelu o godz. 8.40 czasu lokalnego i że policja była świadoma ataku w Nowym Orleanie. Tam w pojeździe użytym w ataku znaleziono potencjalne urządzenie wybuchowe.