Nie ma dnia bez ostrzałów Ukrainy, a skupiają się one głównie na miastach i infrastrukturze krytycznej. Z tego względu w atakowanym kraju cały czas występują długie przerwy w dostawie prądu. Ukrainie został więc przekazany transformator i wystarczyło go tylko przewieźć.

Problem w tym, logistyka związana z transportem 197-tonowego transformatora jest skomplikowana i wymaga wielu zgód. Podjęła się tego firma rumuńska firma Holleman, zajmująca się przypadkami bardzo skomplikowanymi.

Ukraina potrzebuje każdej pomocy jak najszybciej, więc transformator o długości 12 m, wysokości 4,85 m i szerokości 3,7 m był transportowany non stop, również w ciągu dnia. Urządzenie zostało umieszczone na modułowej przyczepie, składającej się z 24 osi, na których było po osiem kół.

Jak podano w opisie pod filmem, tak duża platforma nie była jednak potrzebna, by transformator się tam zmieścił, ale by odpowiednio rozłożyć nacisk na poszczególne osie. Co więcej, masa transportu wymagała w niektórych momentach pomocy drugiego ciągnika. W takich momentach jeden pojazd ciągnął, a drugi pchał ładunek. Transport mierzył aż 48 m, szeroki był na 3,7 m i wysoki na 5,9 m (była możliwość obniżenia do 5,8 m). Największe wrażenie robi jednak łączna masa transportu - 303,6 tony.

Jazda odbywała się po drogach publicznych, oczywiście przy pomocy samochodów pilotujących transport. Nagranie pokazuje, że powodowało to utrudnienia w ruchu, jednak tutaj liczył się czas.

Poinformowano, że transformator został przekazany w ramach pomocy przez Wspólnotę Europejską. Unijny Mechanizm Ochrony Ludności przekazał do stycznia aż 1200 transformatorów.